×

Używamy ciasteczek, aby ulepszyć LingQ. Odwiedzając stronę wyrażasz zgodę na nasze polityka Cookie.

image

Władysław Stanisław Reymont - WAMPIR, 2

2

– Straszny dzień! – zawołał Zenon wstrząsając się z zimna.

– Okropny, obrzydliwy, wstrętny dzień! – powtarzała z wesołą przekornością śliczna, jasnowłosa dziewczyna wychodząc z nim spod kolosalnych kolumn portyku św. Pawła na szerokie, mokre i oślizgłe schody.

– Po trzykroć obrzydliwy dzień, zimno, mokro i mglisto. Już prawie zapomniałem, jak świeci słońce i jak grzeje.

– Przesada i egzaltacja, jak mówi ciotka Ellen.

– Więc pani widziała słońce w tym roku w Londynie?

– Ależ dopiero luty.

– Czy pani w ogóle i kiedykolwiek widziała słońce w Anglii?

– Mr Zen, by ciotka Dolly nie rzekła: strzeż się, Betsy, bo ten człowiek czci słońce jak gwebr, poganinem być musi – groziła mu ze śmiechem, naśladując komiczny głos ciotki.

– Przecież od listopada nie było ani na mgnienie słońca w Londynie, nic, tylko mgły, deszcze, błoto i fogi, a ja nie mam skóry z ,,waterproofów”, więc już chwilami czuję, iż się przemieniłam w galaretę, w mglistość, w strugi wody.

– W pańskim kraju nie ma też ciągle słońca – szepnęła ciszej.

– Jest, miss Betsy, jest prawie codziennie, a teraz, w tym dniu, dzisiaj, świeci na pewno, świeci roziskrzone w śniegach, ogromne, jaśniejące, cudowne... – mówił zniżając głos, wpatrzony w dal nagłych, oślepiających przypomnień.

– Tęsknota – powiedziała cichutko i jakoś dziwnie smutno...

– Tak... Tęsknota, co jak sęp spada i wczepia się w duszę ostrymi pazurami boleści, co jak krzyk wydziera się z serca, z samego dna dawno strupieszałych dni i jak orkan ponosi... jak orkan... Dawno już, lata całe, nie nawiedzała mnie, myślałem, że tylko zmartwiałe cienie noszę w sobie, jak to każe umarłe wczoraj. Ale to dzisiejsze nabożeństwo, kościół i śpiewy wskrzesiły na nowo struchlały pył czasów minionych, wskrzesiły...

– Mr Zen... – szepnęła chwytając go pieszczotliwie za rękę.

– Co, Betsy, co?

– Kiedyś zawieziesz mnie tam, pojedziemy do tych śniegów, roziskrzonych w słońcu, na te słoneczne dnie pojedziemy... na te dnie...

– Szczęścia, Betsy, na utęsknione dnie szczęścia – zawołał namiętnie, obejmując rozgorzałymi oczami jej jasną głowę, że odwróciła się pełna szczęsnego lęku, pełna wilgotnych blasków jutra owego, usta jej zadrgały i biała, podobna płatkom róży twarzyczka rozbłysła, iż stała się jak poranek różowa i radością wonna, i jak pocałunek wymarzony kusząca.

Umilkli spostrzegając nagle po tym wzruszeniu radosnym, że granitowe schody są dziwnie śliskie i strome, że jakieś przedziwne śpiewy jeszcze słychać z katedry i że dookoła pełno wraz z nimi schodzących ludzi o surowych, karcących spojrzeniach.

Zaczęli śpiesznie schodzić na dół, na plac, w szare, smutne i błotniste tunele ulic, pod ciężkie, przytłaczające sklepienia, pod mgły, wiszące postrzępionymi, szarożółtymi łachmanami, pod te ruchome, lepkie, zimne i ohydne mgły, ociekające brudnym deszczem.

Z powodu niedzielnego dnia ulice były prawie puste i głuche, czerniały niskimi tunelami, przywalone mgłą, która niby wata zdjęta z opatrunków, przeropiała, unurzana w jakiejś strasznej cieczy, ociekająca, zwalała się gąbczastymi kłębami coraz niżej w ulice, zalewała domy, topiła w brudnej fali miasto całe.

Sklepy były zamknięte, wszystkie drzwi zawarte, trotuary prawie puste, a domy czarne, stały posępne i jakby skostniała ciżba nędz kamiennych, pełnych bolesnego dygotu i milczenia, poślepłych zgoła, bo wszystkie okna zasnute były bielmami, a jeno gdzieniegdzie, na wyższych piętrach, zatopionych w mgłach, migotało jakieś zgubione światełko. Oczy rozpaczliwie błądziły w posępnej pustce mgieł, bo nawet barwy niezliczonych szyldów połyskiwały wypitymi, martwymi farbami.

Powietrze było duszące, ciężkie, przesycone wilgocią, zapachem błota i rozmiękłego asfaltu, a ze wszystkich niewidzialnych w mgle dachów, ze wszystkich balkonów, ze wszystkich szyldów lały się rozpryśnięte strugi wody, kapało zewsząd, rynny dudniły głucho i ustawicznie, jakby warkotem niezliczonych potoków.

– Którędyż pójdziemy? – pytał rozpinając parasol.

– Strandem, bo najbliżej.

– Tak pani pilno do domu?

– Zimno mi jest, to powód.

– Więc nie zaczekamy dzisiaj na ciotki?

– Choć raz zrobimy im niespodziankę, będą szukały nas i nie znajdą.

– Bez komentarzy, i to zgryźliwych, się nie obejdzie...

– Powiem, że to pana wina, aha!...

– Dobrze, obronię się, ale to porządnie nudne to coniedzielne, sakramentalne, urzędowe niejako chodzenie do kościoła...

– Ach, jakie nudne, jakie nudne, tylko niechaj pan tego w domu nie powie, wszystkie ciotki byłyby przeciwko panu! – wykrzyknęła wesoło, tuląc się do jego ramienia.

– Broniłaby mnie pani, co?

– Nie, nie, bo i ja jestem winna, i mnie to nudzi...

– To czemu pani ulega niemiłemu sobie i przykremu przymusowi?

– Bo się ogromnie boję ciotek. Ile razy chciałam się buntować przeciw nim, to jak tylko ciotka Dolly spojrzy na mnie spod okularów, a ciotka Ellen powie: Betsy! – już po mnie, już ani słowa powiedzieć nie umiem, tylko płakać mi się chce i tak mi przykro, tak przykro...

– Miss Betsy jeszcze wielki dzieciak.

– Ale kiedyś dorosnę, nieprawdaż? – pytała słodko – za rok to już z pewnością będę dorosła – dodała z uśmieszkiem, kryjąc twarz zarumienioną w mufkę, za rok bowiem miał być ich ślub.

– O tak! tak! – podchwycił wesoło, zaglądając jej w oczy. – Tak, za rok Betsy dorośnie, za dziesięć będzie już damą, za dwadzieścia poważną matroną, a za czterdzieści miss Betsy będzie jak miss Dolly starą, siwą, przygiętą, czytającą Biblię i nie cierpiącą młodych, śmiechów, zabawy, nudną, pachnącą kamforą mrs Betsy!

– Nie, nie! nigdy taka nie będę, nigdy! —protestowała żałośnie, przerażona prawie tą możliwością, o jakiej nigdy jeszcze nie myślała.

I on posmutniał również, bo rysując tak daleki, żartobliwy obraz drgnął nagle, cofnął się jakby w głąb siebie przed dziwnym majakiem, jaki mu zamigotał przed oczami:

„Oto Betsy szła naprzeciw niego... Betsy stara, przygarbiona, wynędzniała i wypełzła z urody, istny łachman ludzki, szła chwiejnie, wspierając się na kiju i patrząc w niego zapadłymi, żałośliwymi oczami niezgłębionego bólu”.

Cofnął się z przerażenia, ale nim zdołał myśl '7Aebrać, widziadło rozwiało się w mgły, na trotuarzę nie było nikogo, a przy nim, tuż, uwieszona u jego ramienia, szła Betsy, promieniejąca jak kwiat. Betsy, samo wiośniane tchnienie, młodość sama, że uśmiechnął się do niej tkliwie, jakby wyrwany ze snu przykrego.

– Czego pan szuka? – pytała, bo oglądał się podejrzliwie, nie wiedząc już, w nim się to zjawiło czy przed nim?

– Zdawało mi się, że ktoś znajomy szedł przed nami.

– Nie widziałam nikogo, a może ma pan podwójny wzrok? – szczebiotała wesoło, zaglądając mu w oczy.

– Może – wykrztusił z trudem, blednąc straszliwie w nagłym poczuciu grozy tego widzenia.

Przejął go drętwiejący chłód zagadki, ale opanował się wnet i prędko, nieznacznie spadał jastrzębimi oczami na jej twarz i włosy; wpełzał w samą głąb szafirowych oczów, ocienionych czarnymi rzęsami, obiegał jej smukłe, młode ciało, czyhał na jej ruchy, jakby mimo woli stwierdzając ich istnienie i tożsamość.

Wzdrygnął się z odrazą, bo tamta mara była wprost straszna i ohydna, ale mimo to nie mógł zaprzestać porównań ni zdusić w sobie jakiegoś dziwnego niepokoju i udręczenia, że nawet nie słyszał jej zapytań; na szczęście, na rogu Fleet Street i jakiegoś zaułka zagrodził im drogę tłum ludzi pod ruchomym dachem parasoli, skupionych dookoła jakiegoś rozkrzyczanego człowieka.

Przysunęli się bliżej aż do wysokiej mównicy przenośnej, na której stał pod parasolem wysoki, czerwony i opasły człowiek i przerzucając ustawicznie rozpięty parasol z ręki do ręki, krzyczał ochrypłym, a wielce namaszczonym głosem coś w rodzaju kazania, gęsto przeplecionego porównaniami biblijnymi i cytatami... Chwilami rzucał się naprzód z namiętnym okrzykiem groźby i pozostawał jakby zawieszony w próżni, z rozłożonymi rękami... Wtedy występowała jakaś kobieta w czarnej sukni, z wielkim, zielonym piórem u kapelusza, blada i chuda, biła w olbrzymi tamtam miedziany z taką siłą, aż tłum się cofał, a czworo dzieci w białych powłóczystych szatach, przemiękłych i obłoconych, ze skrzydłami u ramion, zaczęło śpiewać hymn piskliwymi głosami i tańczyć dokoła mównicy niby koło arki przymierza...

Kaznodzieja był założycielem nowej sekty, sekty „Trwogi”.

Przepowiadał bliski koniec świata, żądał powszechnej pokuty, rozdania wszelkich dóbr ziemskich, zburzenia miast, zaprzestania pracy i wyjścia w pola i lasy na te dnie oczyszczeń ostatnich.

Kazał dziko, śmiesznie, ale z porywającą siłą, nie zważając zupełnie na drwiących z niego słuchaczy. Ktoś rzucił mu w twarz zapalone cygaro, ktoś znowu chlusnął nań wodą, a reszta brutalnymi kpinami i głupim, zwierzęcym śmiechem wtórowała jego cytatom, ale w końcu pokonał ich mocą swego zapału, zapanował nad nimi i okiełznał ich dusze. Przycichli jakoś, zaczynali się budzić, jakiś pijany padł na kolana przed trybuną i chciał się głośno spowiadać z grzechów, to znowu jakaś wzruszona kobieta okryła własną okrywką przeziębłę, sine dzieci, wielu już słuchało ze okupieniem, a gdy czarna kobieta z zielonym piórem zaczęła obchodzić z talerzem w ręku, posypały się pensy dość gęsto, ona zaś rozdawała w zamian sentencje z Apokalipsy, drukowane na czerwonym papierze, i adresy kościoła, gdzie wierni gromadzą się na wspólne rozmyślania...

Betsy rzuciła całego szylinga, co mimo ekstatycznego stanu dostrzegł błyskawicznie mówca, bo zaczął wołać z całych sił:

– Nawrócona, oto jedna z sodomitek nawrócona!

– Chodźmy już, chodźmy – prosiła zażenowana spojrzeniami.

– Chodźmy, bo jeszcze jeden szyling damy, a uzna panią za świętą.

Wysunęli się z tłumu i szli prędko pustym trotuarem.

– Na tamtym rogu tak samo zbawiają – zauważył ironicznie.

Jakoż w istocie i tam, nieco w głębi czarnej i wąskiej uliczki, zatopionej prawie w mgłach, coraz niżej spadających, rozlegał się krzykliwy a namaszczony głos ulicznego kaznodziei, i tam skupiło się nieco przechodniów, i tam bito w tamtam, śpiewano hymny, wyklinano grzech, nawoływano do pokuty, zbawiano, zbierano pensy i rozdawano wyjątki z Pisma Świętego, drukowane na jasnozielonych kartkach, co jak młode liście padały na błotny trotuar.

– Zbyt wielu jest tych zbawców świata!

– Pan myśli, że to sami oszuści i obłudnicy?

– Nie wiem, wiem tylko, że do otwarcia szynków trwa ich panowanie, bo później braknie słuchaczów i pensów.

– Dawno pan widział mojego brata? – zagadnęła niespodziewanie.

– Przed trzema dniami byłem u niego na seansie.

– Więc on wciąż zajmuje się spirytyzmem! – wykrzyknęła z oburzeniem.

– Przepraszam, nie wiedziałem, że się z tym ukrywa przed panią...

– Nie, nie, tylko myślałam, że już dawno zaprzestał, bo nic nam nie wspominał, nie... a i pan się tym zajmuje? – zapytała lękliwie.

– Ależ nie, byłem na seansie nie biorąc w nim żadnego bezpośredniego udziału, bo grałem, a właściwie zacząłem grać i usnąłem przy fisharmonii, obudzili mnie, gdy już było po wszystkim.

– Pan w te rzeczy nie wierzy, prawda? – prosiła prawie.

– Przede wszystkim nie wiem, nic nie widziałem, nic nie twierdzę i niczemu nie zaprzeczam, bo się tym nie zajmuję – przypomniał sobie w tej chwili tę dziwną podwójność Daisy, ale nie wspomniał o tym ani słowa, by jej nie straszyć...

– Joe już przeszło dwa tygodnie nie był w domu, a przecież niedługo kończy mu się urlop i musi wracać do pułku – skarżyła się cicho.

– O ile mówił, nie powraca już do służby.

Betsy stanęła zdumiona.

– Nie powróci! Boże mój, to się ojciec dopiero zmartwi! – jęknęła.

Mr Zenon jął z zapałem tłumaczyć przyjaciela, przedstawiając życie wojskowe w najczarniejszych barwach, jako niegodne człowieka tak bardzo wyjątkowego, jakim był mr Joe, ale Betsy tylko kiwała smutnie głową.

– Co ojciec na to powie, co? Już teraz życie w naszym domu stanie się nie do wytrzymania...

czuję, że ojciec pogniewa się z nim na śmierć... nie przebaczy mu... ciotki go wydziedziczą...

co on pocznie... co ja teraz pocznę...

Nie mogła wstrzymać łez.

– Miss Betsy, a ja się już nie liczę zupełnie?

– Chwilami strasznie się boję, że i tobie, mr Zen, obrzydnie w końcu nasz dom; znudzą cię ciotki, pogniewasz się z ojcem, znienawidzisz mnie, a bo ja wiem zresztą, co się stanie? dość, że pewnego wieczoru pójdziesz i już cię nigdy nie zobaczę, nigdy!

Trwoga załkała w jej głosie.

– Niepotrzebne przywidzenia, bo jeśli nawet znudzą mnie ciotki i pogniewam się z ojcem, to opuszczę wasz dom, ale z tobą razem, Betsy, razem i na zawsze – powiedział mocno.

– Razem i na zawsze! – wykrzyknęła radośnie, cała w ogniach wzruszenia. – O mr Zen...

– Co, dziecko moje, co? – pytał serdecznie, widząc jej wahanie.

– Jak ja cię strasznie... strasznie... nie, nie mogę teraz, nie mogę... później powiem, wieczorem...

Odwróciła twarz zawstydzoną.

Uśmiechnął się dziękczynnie i nie pytał, wiedział bowiem, jakie to słowo zapachniało na jej ustach rozdrganych i promieniało w rozbłysłych nagle oczach.

Szli już w milczeniu, oplątani w słodki rytm tych słów nie wypowiedzianych, pełni cichej melodii kochania i głębokiej wiary w siebie.

Zapomnieli o poprzedniej rozmowie, nie czując już zimna, deszczu, mgieł ni posępności tego dnia strasznego, szli jakby przez nagle rozkwitłe łąki, pełne wiośnianych, kwietnych uniesień.

Przez zielone, wonne, rozśpiewane gaje miłości szli, przez oczarowań i zachwytów niepowrotne chwile zupełnego szczęścia.

Milczeli, bo drogą i upragnioną im była ta cisza zewnętrzna; kryli się w niej przed sobą jakby w gąszczu płomienistym, jakby w świetlanej mgle wstydliwego lęku, by mówić spojrzeniami, dotknięciem rąk, westchnieniem, pełniejszym namiętnych brzmień niźli wyznania, uśmiechem pełnym pocałunków, obietnic i pragnień, pełnym palącego waru krwi, i tym czymś zgoła niepochwytnym, świętym i upajającym, co było jakby wonią dusz rozmodlonych.

Betsy często obejmowała jego głowę namiętnie całującym spojrzeniem i choć nie pochwycona, odwracała oczy spłoszone, ciężkie przełzawieniem i słodyczą, a on przyciskając silnie jej ramię, przychylał się i drapieżnymi, kradnącymi źrenicami spadał na jej usta płonące.

Czasem dźwięk jakiś, który nie był wyrazem, nie był mową nawet, błąkał się między nimi przyczajonym a tak zrozumiałym drganiem, że przyciskali się jeszcze silniej ramionami, kłonili głowy do siebie, oddychali ciężko, przystając bezwiednie na mgnienie obezsilającej radości czucia się przy sobie.

– Dawno pragnąłem takiej chwili, czekałem na nią... – rzekł głośno.

– A ja marzyłam o niej codziennie – szepnęła tak cicho, że raczej oczami porwał z jej ust te słowa, niż słyszał.

Wchodzili na skwer Trafalgarski, gdy mgły wiszące dotąd nieruchomie i jak obłok zastygłe skłębiły się nagle i niby morze uderzone huraganem jęły się kołysać, burzyć i rozpadać w bryzgi; lały się kaskadami, płynęły falami rozbitymi na miazgę i spadały szarym, nieprzeniknionym pyłem tak gęsto, iż w parę chwil plac cały był przysłonięty.

Olbrzymia kolumna pomnika Nelsona i te srogie, potworne lwy granitowe zaledwie majaczyły nikłymi, rozpierzchłymi konturami w sypkiej, rozdrganej, zielonawej szarości.

Przepadły wnet domy, przepadły ulice, zginęły drzewa, cały plac utonął w brudnym odmęcie, stęchła wilgoć lepkim, duszącym tumanem zapełniała wszystko.

Czarne, wyniosłe kolumny portyku National Gallery, obok których przechodzili, rysowały się słabo jak pnie przegniłe w mętnej i skłębionej wodzie zatopione.

Na dwa kroki nie było widać, czasami rozlegały się kroki tuż prawie, a człowiek pozostawał niewidzialny lub przesuwał się cieniem ledwie dojrzanym, to powóz jakiś przejeżdżał podobny do potwornego kraba sunącego środkiem topieli niezgłębionej i ginął nie wiadomo gdzie.

Jakieś stępione odgłosy kroków, ogłuchłe słowa, jakieś błędne rozmowy i martwiejące dźwięki, nie wiadomo przez kogo wywołane i skąd płynące, błądziły w mgłach, trzepocząc się bezdźwięcznym i niepokojącym szelestem.

Szli wolniej, by nie błądzić w tej pustce nie przeniknionej lub nie wpaść pod konie na przejściach ulic, ale dziwnie posmutnieli oboje.

Mgła przenikała ich chłodem i rzucała posępny cień na dusze, czarowne gaje uniesień szczęsnych rozwiały się nagle w szarych i bolesnych ciemnościach, przygasły im oczy i cicha, tęskna żałośliwość owładnęła obojgiem.

Daleko już byli od siebie, daleko, dusze się rozbiegły jak ptaki spłoszone i płynęły samotnie obcymi, zadumanymi dalami, niosły się na skrzydłach nagłej, niewytłumaczonej trwogi, na skrzydłach tęsknoty płynęły.

– Gdyby można dostać konie, bo mi tak zimno – szepnęła nieśmiało.

– Na Waterloo będą, tam jest stacja!

– Ale pan wieczorem na obiad przyjdzie, prawda? – prosiła słodko.

Nie zdążył odpowiedzieć cofając się naraz gwałtownie, bo jakby spod ziemi, tuż przed nimi, twarz w twarz, wychyliła się z mgieł miss Daisy z jakimś wysokim człowiekiem, że nim zdążył się ukłonić, już przeszli.

Obejrzał się trwożnie, ale tylko niewyraźny zarys majaczył i odgłos kroków rozlegał się głucho.

– Pan ją zna? – zapytała ściszonym i nieco drżącym głosem.

Nie zaraz odpowiedział, zapatrzył się w zapaloną właśnie latarnię, w rozdrgane kolisko czerwonawego światła, obrzeżonego zielonawą obręczą i gęstym, ruchomym kołem mgieł, że płomień był zaledwie punktem dla oczów.

– Znam ją nieco – odrzekł z trudem, przypominając sobie jej pytanie – mówiłem z nią parę razy, pamiętam, jak wygląda, to wszystko, co wiem o miss Daisy.

– Dziwne, wymyślone imię.

– Nie znam jej nazwiska, tym imieniem wszyscy znajomi ją nazywają.

– A ten człowiek, który z nią szedł?

– To Mahatma Guru, Hindus.

– Hindus!

– Autentyczny, mędrzec niesłychanie ciekawy, przyjechał do Europy, żeby się przyjrzeć ludziom i kulturze naszej.

– Ja gdzieś widziałam jej twarz...

– Prawie nieprawdopodobna, bo zaledwie od kilkunastu dni jest w Europie.

– Tak, przypominam ją sobie dobrze, widziałam ją w muzeum, ciągle się przypatrywała panu, to zwróciło moją uwagę.

– Mnie się przypatrywała? – pytał zdumiony.

– I to ze szczególną jakąś uwagą, często ją pan spotyka?

– Mieszkamy przecież w jednym Boarding-House.

– Czy i Joe ją zna?

– Właściwie to u niego na seansie widziałem ją nieco bliżej.

– Służyła mu za medium pewnie, bo ma twarz zmory albo wampira.

Nie odpowiedział, dotknięty przykro twardym tonem jej głosu.

– Ma dziwną twarz, przerażającą, choć tak piękną.

– Dlaczego? Nie zauważyłem w niej nic przerażającego.

– Nie chciałabym jej spotykać – wzdrygnęła się trwożnie.

– Betsy!

– szepnął tkliwie.

Dziewczyna podniosła na niego przygasłe i wylękłe oczy, ale milczała wzdychając niekiedy, a on nie wiedział, co mówić, nie mogąc ukryć bolesnego niepokoju. Żal mu jej było, kochał ją przecież szczerze i głęboko, przed chwilą czuł się tak szczęśliwy i spokojny, przed chwilą tak mu dobrze było z nią iść, dobrze mówić, dobrze kołysać się w rozmarzeniu, dobrze spoglądać na jej śliczną twarzyczkę i tak błogo, tak szczęśnie mu było czuć jej miłość, a teraz!

Teraz pilno mu było rozstać się z nią, niecierpliwiła go milczeniem, chciałby ją pożegnać i zostać sam, ale nie śmiał. Chciał się zmusić do dawnego stanu, nie potrafił.

Odpadły go wnet wszystkie chęci, chłodnął, zapomniał prawie o Betsy i rwał się myślami za tamtą, za Daisy, odnajdywał ją w skłębionych, ciężkich mgłach i jak cień przyczajony a niedostępny wlókł się za nią z bolesnym skurczem serca, ciągnięty jakąś siłą niezwalczoną trwożnego uroku, strachu nieledwie.

Ale przemógł się wreszcie i zaczął mówić prędko i dużo, by zagłuszyć własny niepokój, śmiał się jakoś nienaturalnie, zaglądał jej w oczy zbyt natarczywie, nawiązywał usilnie porwane nici, rozdmuchiwał przygasłe ognie, uciekał wprost do niej całą mocą duszy strwożonej, wszystką siłą rozbłysłego nagle uczucia, aż rozchmurzyła twarz i poczuła się jak dawniej ufna i prawie tak samo szczęśliwa, prawie tak samo...

Zatrzymał jednak skwapliwie pierwszy napotkany pusty powóz i Betsy wsiadła.

– Wieczorem czekamy na pana z obiadem.

– Przyjdę, cóż bym robił bez tych godzin.

– Mnie one bardziej są potrzebne, bo czymże bym żyła cały długi tydzień...

– I ja czekam na nie z upragnieniem, i ja! – zawołał szczerze.

– Zen!

– Betsy!

Skrzyżowały się słowa, spojrzenia i gorące, namiętne uściski rąk.

Za chwilę powóz zniknął w mgle, słychać było tylko głuchy tupot konia i miarowe, głośne wołanie: Hep! Hep! Hep!...

Mr Zenon poszedł śpiesznie w kierunku Green Park i wkrótce jakby zatonął w zamglonych i pustych przestrzeniach; tylko gdzieniegdzie jak widmo błędne wychylało się z mgieł drzewo jakieś samotne nikłymi zarysami, czasami klomb jakiś lub grupa drzew olbrzymich majaczyła rozwianym pióropuszem jakby słupami dymów, a od czasu do czasu jawił się nagle wyrosły człowiek i przepadał wnet w odmęcie niby ryba przemykająca topielą.

Milczenie niezgłębione i szara, nieprzenikniona pustka go ogarnęła, krople wody sączyły się z mgieł, szemrząc po niewidzialnych liściach i krzewach z nużącą monotonnością, a niekiedy jakiś głos stłumiony, daleki przeleciał nad nim w rozpryskach dźwięków i zapadły po nim długie chwile zupełnej ciszy i pustki. Przyśpieszał kroku, bo zimno mu było, mgła przejmowała wilgotnym, obrzydliwym chłodem, a zresztą ciekaw był, czy zastanie dzisiaj przy śniadaniu Daisy. Od tego dnia seansu nie widział jej, nie pokazywała się przy stole, mówiono, że chora.

Te kilka dni spokojnych rozmyślań i zajęć zwykłych uczyniły to, że już o tym podwójnym widzeniu jej myślał jak o halucynacji, nie mógł już nawet skupić rozproszonych szczegółów, więc spychał pamięć tej sceny na samo dno świadomości, między rzeczy do zapomnienia.

Zaprzestał dociekań, zapomniał już nawet po trosze o wszystkim, rad wielce, że pozbywa się lęku tej ciemnej, nierozwiązanej zagadki, ale natomiast wstawała w nim uporczywa, niepokojąca ciekawość bliższego poznania samej Daisy.

Często myślał o niej, a jeszcze częściej, bo już wprost bezwiednie, szukał sposobności zobaczenia jej, nie pokazywała się jednak wcale.

Próbował rozmawiać o niej, ale i to mu się nie udało, nie miał z kim: Joe od samego seansu nie zjawiał się przy stole i wciąż go nie mógł zastać w mieszkaniu, a inni milczeli lub, co dziwniejsze, zbywali go nic nie znaczącymi półsłówkami... Widział po ich twarzach, że jakiś lęk ich krępuje, że wszyscy podczas rozmowy nieznacznie, ukradkowo spoglądają na Mahatmę i prędko a trwożnie milkną.

Uderzyła go ta łączność niespodziana, ale nie umiał jej wytłumaczyć.

Tak przeszły mu całe trzy dni pytań bez odpowiedzi i rozmyślań błędnych, aż znużyło go to w końcu, zaprzestał pytać, nie mogąc jednak zaprzestać rozmyślać. Ale w cieniu tych myśli rozrastał się z wolna niepokój, jakby przeczuwanie przyszłych, niejasnych jeszcze, dalekich rzeczy – nieznanych, ale już stających się w głębiach nadchodzącego jutra...

Dlatego też to spotkanie nieoczekiwane i tak dziwne rozżarzyło w nim tę dziwną, dręczącą tęsknotę.

Nie, to nie była tęsknota podobna tej, jaką uczuwał do Betsy nie widząc jej dni parę, tęsknota miłosna za ukochaną; to było coś stokrotnie potężniejszego i zgoła niezwalczonego wolą ludzką, coś, jak tęskne i nieprzeparte ciążenie asteroid błądzących w nieskończonościach za słońcami lub jak nurt rzek niepowstrzymanie płynących do oceanów.

Jeszcze nie wiedział tego, a już ulegał tym prawom nieśmiertelnym.

Przebiegał szybko park, leciał niewidzialnymi ulicami, przez jakieś place, zgubione w mgle, przez jakieś nierozeznane, pełne przytłumionej wrzawy zaułki, instynktem odnajdując drogę wśród coraz gęstszej ciemności, bo już teraz mgławicowo-obłoczne tumany przesuwały się jakąś twardą, czarniawą żółtością, bijącą strugami o ziemię, że przedzierał się przez gąszcz pierzastą niezliczonych pasem i włókien, jakby wskroś opadających wód, marznących w leniwym a spienionym biegu...

Mieszkał jeszcze za Regents Park, na długiej i cichej Avenue Road, ale tak przywalonej mgłami, tak utopionej w pienistych falach, że z niejakim trudem odszukał swój Boarding-House.

Przebrał się pospiesznie i poszedł do jadalni.

Wsunął się cicho na swoje miejsce i trwożnie powiódł oczami.

Miss Daisy nie było, krzesło jej stało puste.

Pokój był wielki, podłużny, wyłożony ciemnym drzewem, o potężnych belkowaniach, poczerniałych jakby od starości, przytłaczających swoim ciężarem posępnym, że mimo elektryczności, płonącej w pęku złotawych storczyków, boleśnie splątanych i opadających od sufitu, mroczno było i niewymownie ponuro; długi stół w pośrodku skrzył się i połyskiwał zastawą, a nad białawomartwym polem obrusa pochylało się kilkanaście głów, ledwie widnych na ciemnym tle ścian.

W rogu pokoju, od wejścia, ogromny komin sięgał aż do belek, kupa przepalonych głowni buchała niekiedy krwawym płomieniem, rozsypując rozdrgane, żywe brzaski na wytarty dywan, i żarzyła się dogasając z wolna.

A na wprost wejścia całą ścianę szczytową zajmował olbrzymi witraż; w głębokim mroku poczerniałych purpur, ze zgaszonych fioletów, ze stopionych, przycichłych barw majaczyły jakieś twarde obrzeża szat, jakieś wyblakłe zarysy postaci, zatarte ruchy, to jakby zatopione w cieniach oczy, to rozpostarte dłonie tliły się złotawo, a przez wąskie drzwi z boku zaglądał blady, chory dzień i widać było szeroką, oszkloną galerię, pełną wysmukłych palm i zielone, przyćmione mgłami gąszcze krzewów, spośród których wytryskiwał szemrzący pióropusz wody.

Jedli w głębokim milczeniu, służba przesuwała się cicho, bez szelestu, nikt nożem nie trącił o talerz, nie poruszył się zbyt swobodnie, a jeśli jakie słowo padło głośniejsze, wtedy wszystkie oczy podnosiły się naraz i biegły trwożnie pod witraż, gdzie siedział samotnie Mahatma Guru.

Milczenie zapadło jeszcze głębsze, tylko wodotrysk bełkotał monotonnie, a niekiedy jakiś krótki, gniewliwy pomruk rozlegał się z oranżerii.

Zenon jadł nie patrząc, co mu podają, i nie wiedząc prawie, co mu chwilami obok siedząca gospodyni mówi, przytakiwał śledząc bezwiednie ciche ruchy kotów bawiących się na jej kolanach i nasłuchując ze drżeniem niecierpliwości najlżejszych szelestów od strony korytarza.

Puste krzesło miss Daisy stało na wprost niego, po drugiej stronie stołu, na poręczy wisiał czerwonawy szal indyjski, pocięty fantastycznymi czarnymi liniami jakichś zagmatwanych rysunków, często spoglądał na niego, ale jeszcze częściej wodził oczami po pokoju, jakby wyłupując każdą twarz z osobna ze zmroku i milczenia, nie spostrzegając nikogo.

– Dzień dobry, byłem przed chwilą u ciebie! – rzucił przez stół mr Joe.

– Spóźniłem się nieco z powodu mgły...

– Widziałeś Betsy, jakże tam ciotki?

– Betsy widziałem, ale ciotek udało mi się dzisiaj nie spotkać.

– Byłeś u nas w domu?

– Nie, dopiero wieczorem pójdę; tam z wielką niecierpliwością czekają na ciebie, Betsy jest pełna obaw.

– Pójdę dzisiaj z tobą, chociaż nie bardzo mi pilno do nowej kłótni.

– Jak chcesz.

Ucichli, bo z oranżerii buchnął krótki, żałosny skowyt i ostry brzęk łańcuchów, koty się najeżyły groźnie, wyginając grzbiety, aż je mrs Tracy ogarnęła strwożonymi ramionami.

– Bagh! – rozległ się rozkazujący głos Mahatmy.

Odpowiedział mu przeciągły, jękliwy i przytłumiony ryk, a w drzwiach oranżerii zamajaczył falisty zarys czarnej pantery, przesuwającej się niedosłyszalnie; zielonawe oczy i białe kły zamigotały przez mosiężne kraty kagańca, podniosła dumnie głowę, ale uderzona oczami Guru, padła na brzuch i przypełzła do niego, nie śmiąc podnieść rozgorzałych ślepiów, bijąc się po bokach puszystym, długim ogonem; rzucił jej jakiś dźwięk, bo podniosła się leniwie, przeciągając się lubieżnie pod jego głaszczącą ręką, ziewnęła przeciągle i jęła cicho, czająco, bez najmniejszego szmeru, przesuwać się dokoła stołu jak czarny, pełzający cień.

Tropiła jakieś ślady z trudem odnajdywane, węsząc w wielu miejscach, a znalazłszy się przy szalu miss Daisy zaskomlała radośnie, skacząc na krzesło, i wsparta łapami o brzeg stołu spojrzała w twarze siedzących, pobladłe nieco i zestraszone, mimo iż znano jej łagodność; zaledwie chwilę to trwało, bo Bagh zniżając z wolna głowę wpijała się strasznymi oczami w Zenona; nie poruszył się z miejsca, nie mógł, czuł się jak sparaliżowany, głowa mu nieco drgała, ale nie odwrócił źrenic od tych palących rozżarzonych karbunkułów, przesłoniętych szmaragdową mgłą, które zwężając się świeciły coraz potężniej i wżerały się w niego jak ostre, szarpiące kły.

– Bagh! – pantera drgnęła na ten głos, wyprężając czarny grzbiet w kabłąk, wspierała się przednimi łapami tak potężnie o stół, że dygotały jej wszystkie muskuły jak napięte strasznie i z trudem powstrzymywane sprężyny, stół również drżał od naporu i szczękały o siebie naczynia.

– Bagh! – krzyknął surowo Mahatma, pantera zwinęła się wtedy i jednym potężnym susem skoczyła mu do nóg...

Odetchnęli wszyscy, bo w martwym milczeniu oczekiwano, że stanie się coś strasznego, więc z ogromną ulgą przypatrywano się panterze, najspokojniej zjadającej olbrzymie kawały chleba z rąk Guru.

– Może się kiedyś stać niebezpieczna – zauważył ktoś.

– Bagh nikogo nie skrzywdzi, łagodniejsza jest niźli koty mrs Tracy i mądrzejsza od wielu, wielu ludzi – objaśnił Mahatma łagodnie.

– Miałem to dziwne uczucie, że się rzuci na mnie – powiedział Zenon.

– Nie jest zbyt groźna, ma kaganiec przecież i spiłowane pazury.

– Tak, ale samą siłą skoku mogłaby zabić, zresztą dosyć już mam samego jej wzroku, straszny... – wstrząsnął się nerwowo.

– I dlaczego właśnie pana sobie wybrała?

– Być może dlatego, że siedzę naprzeciw krzesła jej pani, że byłem najbliżej, trudno przecież czymś innym tłumaczyć.

– A jednak musi być w tym coś innego, musi – upierał się siwy, o żółtej i pomarszczonej twarzy pan, siedzący za gospodynią.

Zenon roześmiał się głośno, tak dziecinne wydało mu się to przypuszczenie i tak wprost zabawne.

– Ja twierdzę jednak, że w tym tkwi coś – zawołał uporczywie.

– Pewnie, jakaś tajemnica bytu, jakaś transcendentalna zagadka! – rzucił złośliwie i niechętnie.

– Wszystko jest tajemnicą i wszystko zagadką – wygłosił surowo.

– Czy miss Daisy była wcześniej na śniadaniu? – spytał Joe.

– Nie, wcale nie była, je u siebie – szeptała mrs Tracy tuląc do szerokich piersi wylękłe jeszcze i jakby półmartwe z przerażenia koty.

– Może słaba? – pytał spostrzegając żywszy błysk w oczach Zenona.

– Zdrowa, tylko zajęta listami, dostała dzisiaj z Kalkuty całą pakę.

– Dużo osób było u mr Guru?

– Cała procesja. Nikogo jednak nie przyjął, kazał tylko przez służącego oświadczyć, że on przyjechał do Europy oglądać i pytać, więc niechaj czekają na zapytanie – odpowiadała zniżając głos.

– Tak, niechaj czekają, aż zapytam! – potwierdził niespodziewanie Guru.

– Odpowiedź dumna i zarozumiała – rzucił Zenon niechętnie.

– Ci, którzy wiedzą, nie rzucają słów na próżno i byle komu.

– Nikt nie ośmielił się twierdzić, że wie, nikt! – zawołał porywczo, dotknięty jego pobłażliwym uśmiechem i podniósł się z krzesła, za nim powstali wszyscy przechodząc w milczeniu do sąsiedniego reading-room.

– Panie, myślałem o panterze i dochodzę do wniosku, że...

– Ależ, panie, chociaż zawsze podziwiam jego głębokie wnioski chętnie ich słuchając, ten właśnie nic mnie nie obchodzi, nic! – odpowiedział, z trudem powstrzymując zniecierpliwienie, że żółty pan spojrzał zdumiony i odszedł śpiesznie w drugi kąt pokoju, a Zenon tak był dziwnie podniecony, że rad by był nawet jakiejś sprzeczce, więc wprost wyzywająco spoglądał na Mahatmę, gdy ten, odprowadziwszy panterę do klatki, wchodził ostatni do pokoju, zasiadając przy środkowym, okrągłym stole, na którym już służba ustawiła herbatę.

Ale Mahatma nie patrzył na nikogo, zajęty piciem herbaty, część towarzystwa zasiadła obok niego, a reszta rozsypała się po wielkim pokoju, urządzonym z nadzwyczajną starannością, pełnym stolików do pisania, osłoniętych ekranami, głębokich foteli, biegunowych krzeseł, zacisznych kątów, oddzielonych parawanikami, i wykwintnych drobiazgów. Jasno było i cicho, gruby dywan tłumił kroki, zasłonięte okna ciężkimi kotarami nie przepuszczały odgłosów miasta, że tylko niekiedy brzękliwe drgania kandelabrów, stojących na kominku, mówiły, iż gdzieś niedaleko jest ulica i przejeżdżają powozy, a zielonawe ściany, rozjaśnione bukietami kwiatów, malowanych akwarelą, działały dziwnie uspokajająco.

Zenon usiadł z Joem przed kominkiem, wsparł nogi o kratę i błądził oczami po ognisku, nasłuchując jednak wciąż z uwagą.

– Wolałbym pić herbatę u ciebie w mieszkaniu.

– Zaczekajmy jeszcze chwilę, może przyjdzie – odparł odwracając głowę, bo służący mówił coś cicho do Mahatmy, który skinął głową.

Mrs Tracy krążyła po pokoju, rozlewając niekiedy herbatę w nadstawione filiżanki, jej trzy białe koty nieodstępnie chodziły za nią.

Rozmowy wlokły się leniwo, rwały się co chwila, nikomu się mówić nie chciało, senność czy znużenie owładnęły wszystkimi.

Jakaś wysoka, chuda pani siadła do fisharmonii stojącej w rogu, ale wziąwszy kilka taktów odeszła znudzona.

Naraz Zenon pochylił się do Joe i szepnął drwiąco:

– Cóż to, nawet Mahatma dzisiaj nie naucza i nie wyklina nas i kultury naszej!

– Boże! dałbym całe życie, dałbym mękę '64uszy najkrwawszą, żeby ten człowiek się mylił, żeby jego słowa nie były prawdą, prawdą trującą i gorzką jak życie – szeptał boleśnie Joe. – Tak-że to bronisz swoich dziedzictw, Europejczyku?

– Rozszarpałbym je jak pantera, by tylko móc ze struchlałych wnętrzności wyrwać ich ducha trupiego i tchnąć w niego nowe, święte prawdziwie człowiecze życie.

– I to mówi ten, który do niedawna sam roznosił śmierć i nienawiść...

– Ilem śmierci zadał, tyle razy dusza moja umarła w przekleństwie, więc niechaj po stokroć będą przeklęte dzieła wojny!

– Znam ten ton, znam; poprzez ludy i wieki płynie jak ptak żałosny, błądzący przez otchłanie zatwardziałości, nie dostrzeżony przez nikogo i zbędny śmiertelnym, zbędny! – powtórzył z nagle wezbraną goryczą.

– Nie, nie, słyszał go Zoroaster, dostrzegli prorocy, ale dopiero w hinduskiej duszy usłał swoje gniazdo nieśmiertelne i tam – w dżunglach, żyje do dzisiaj i panuje litośnie.

– Więc idź, głoś pokutę za wczoraj i nowego jutra zmartwychwstanie – powiedział na wpół ironicznie, a wpół boleśnie Zenon.

– Wiem o tym, że ktoś powinien powstać i ponieść światu zbawcze słowo, powinien, nim utonie wszystek w zbrodni...

– Widzę, żeś się zaraził od Mahatmy świętą gorączką.

– Nie żartuj, jego bowiem mądrość była mi zwierciadłem, w którym po raz pierwszy zobaczyłem siebie w całej istotnej nagości, siebie i nas wszystkich, nas, panów świata, nas, wybranych i jedynych, nas, władne, głupie i oszalałe z pychy bydlęta, nikczemne stado dusz strupieszałych, hordę zbrodni, zanurzoną w bagnisku hańby, niewolników Zła, czcicieli Przemocy, wyznawców Złota! – szeptał wyraźnie, prędko; palące, straszne słowa padały jak gromy, zabijały rozdzierając duszę aż do dna przerażenia.

Zenon cofnął się nieco, uderzony jego wzrokiem, pełnym łez zakrzepłych z bólu, błyskawicznych lśnień i takiej mocy żalu, że poczuł, jako wszystkie nędze ludzkie uderzyły w tę duszę tkliwą i żebrzą ranami bólów o miłosierdzie, wołają wszystkimi jękami o litość, że wszystek świat mieści się w jego wątłej piersi, wzbiera tam, huczy i miota się orkanem wszechmiłości i głodnym wiecznie łaknieniem dobra.

Odwrócił się jednak i powstał.

Do pokoju wchodziła miss Daisy, skinieniem powitała wszystkich siadając tuż przy Mahatmie i rozglądając się po pokoju.

Prawie upadł z powrotem na krzesło nie odrywając już oczów od niej. Słowa Joego brzmiały mu jak dźwięki dalekie i nierozeznane; naraz jakby się zapadł w błyskawicę, iż porażone olśnieniem oczy nie widziały już nic prócz światła jej bladej, cudownej twarzy, owianej wzburzoną wichurą włosów niby z miedzi przezłoconej, prócz jej oczów podobnych do ogromnych kul najgłębszego i najżywszego szafiru, uwięzłych w łuku brwi, przecinających ciemnym ostrzem całe czoło białe i wyniosłe.

– Zen!

– szepnął mu do ucha Joe, oprzytomniony jego nagłą nieruchomością.

Nie odpowiedział, poszedł automatycznie do stołu, przysunął sobie krzesło, nalał herbaty i znowu oczy w niej utopił.

Ześliznęła się po jego twarzy zimnym jak ostrze szafirowe lśnieniem spojrzenia, rozmawiając z mrs Tracy stojącą przy niej.

Słuchał uważnie, nie mogąc jednak skupić w sobie dźwięków i zrozumieć; był jakby w śnie autohipnotycznym, ani wiedząc, co się z nim stało, obecny, a zgoła przepadły w mgławicach nagłej niepamięci wszystkiego, że poruszył się w jakiejś próżni głuchej i ciemnej, uczepiony tylko jej oczów, reszta wypełzła z niego jak woda z rozbitego czerepu, była tylko koniecznością nieświadomą krążenia w orbicie Daisy, za jej zjawą ucieleśnioną.

Ale nikt nie spostrzegł jego stanu, bo zachowywał się normalnie, rozmawiał i odpowiadał nie wiedząc o tym zupełnie, snadź odruchami przyzwyczajeń, zwykłym automatyzmem organów.

Przesiadł się bliżej Daisy, że owionął go zapach fiołków, jakich używała, a każdy szmer jej ruchów przejmował go dziwnym drżeniem.

Rozmowy zaczęły się ożywiać, nuda ustępowała z wolna; suchy i żółty pan spierał się bardzo gorąco z Joe, kilka pań przeniosło się spod ścian, obsiadając kominek, a kilku mężczyzn obstąpiło Joe przysłuchując się sporowi, nawet Mahatma rozjaśnił twarz, jakby ze starej kości słoniowej uczynioną, gładził białą brodę i coraz częściej brał udział w rozmowie, tylko mrs Tracy spacerowała wraz z kotami w dalszym ciągu, a Daisy milcząc przeglądała jakieś pismo.

– Widziałem panią na skwerze Trafalgarskim – ozwał się niespodziewanie Zenon, ale jakby to mówił nie on, tak obcy miał głos, poruszał ustami, ale twarz nie wyrażała nic, a spojrzenie było puste i również obce słowom.

– Przechodziłam tamtędy, ale w takiej mgle trudno było rozróżnić jakąkolwiek twarz – odpowiedziała nie podnosząc głowy.

– Że pani nie zbłądziła, Londyn podczas mgły to otchłań, łatwo można się zgubić nawet tym, którz go znają – mówił spokojnie, cicho prawie, ale to znowu był nie on, to były tylko te myśli, jakie w nim powstały po jej spotkaniu, które wypełzły z jakiejś ciemni zapomnianej, zaczęły się same wysnuwać, jako byty odrębne się stając, wionęły na świat dźwiękiem zupełnie mu obcym i treścią zgoła niezrozumianą.

– Chodziłam z dobrym przewodnikiem! – odparła po chwili, podnosząc z wolna głowę i spoglądając mu prosto w oczy tak strzelistym, przenikającym i potężnym spojrzeniem, że cofnął się jakby pod uderzeniem; ten błysk rozdarł w nim ciemności, rozświetlając budzącą błyskawicę na wskroś duszy odrętwiałej, że nagle powstał w sobie, wszystek żywego czucia i myśli pełny, spajając bezwiednie chwilę obecną z tamtą, przeżywaną przed kominkiem; ale to, co było później runęło gromem w głąb nieznaną, rozpadło się w struchlały pył zapomnienia, nie wiedział wprost, że istaiało.

Poczuł się dziwnie spokojny i rzeźwy, i sobą władnący, przysłuchiwał się chwilę rozmowie głośnej, patrzył na Mahatmę, który powstawał właśnie i szedł do Joe, a zniżając głos mówił do Daisy:

– Wie pani, pantera o mało się na mnie nie rzuciła.

– Prawie nie do wiary, łagodna jak dziecko, chyba szukała mnie, stąd mogło się wydawać, że chce się rzucić.

– Siadła na pani szalu i tak straszliwie patrzyła prężąc się do skoku, że gdyby nie rozkaz Guru, na pewno rzuciłaby się na mnie.

– Przepraszam pana bardzo za chwilę przerażenia, bardzo.

– Ależ nie należy mi się przepraszanie, ponieważ zupełnie się nie bałem.

– Choćby i najkrótsza chwila obawy przyjemna nie jest.

– Niestety, nie miałem i takiej chwili. Upośledzony jestem po prostu, że nie rozumiem nawet u innych uczucia strachu, bo go nigdy nie doświadczałem.

– Nigdy? – pytała ożywiając się nieco.

– Naturalnie, mam na myśli strach przed jakimikolwiek niebezpieczeństwami materialnymi, takich nie doznaję nigdy.

– A inne? – usta jej drgnęły odsłaniając sznur zębów białości olśniewającej, pierś jej się podniosła w szybkim, tłumionym wzburzeniu.

– A innych nie znam, więc i nie wiem dotąd o ich istnieniu.

– Muszą być... Istnieją na pewno... bywają takie, o jakich i sny nie dają wyobrażenia, najbardziej dręczące sny.

– Przypuszczam, że w zamętach dusz, w chorych mózgach mogą brać początek przerażające i straszliwe zjawy.

– Nie tylko tam ich źródło, mogą bowiem trwać przyczajone i obok nas, w świecie żywym, tylko że istniejącym daleko poza promieniem naszego materialnego widzenia, w polu drugiego wzroku.

Głos jej ścichł i zadrgał szeptem trwożnym, pochyliła głowę nad pismem, ale oczy błądziły zgaszone po pokoju.

Nie wrócili już do swobodnego tonu, próżno się starał o to, poruszał kwestie różne i przedmioty, usiłował nawet ironią wyrwać ją z tego milczącego osłupienia, odpowiadała niechętnie, a często niecierpliwie, nie spoglądając już na niego, nie widząc prawie, że dotknięty, obrażony niemal, powstał bez słowa.

Przeszedł się po pokoju, ale tak niezręcznie, iż omal nie stratował kotów, dość chłodno przeprosił mrs Tracy i podrażniony siadł do fisharmonii, błądząc palcami od niechcenia po klawiszach i rozmyślając o dziwnym zachowaniu się Daisy.

W głębi, obok kominka, stał Mahatma z Joe w grupie kilku mężczyzn; rozmawiali głośno i żywo, ale Zenon posłyszał tylko ostatnie zdanie Hindusa:

– Są tylko jedne prawa rządzące światem, prawa ducha nieśmiertelnego, reszta to pozór, oman lub zarozumiała, uczona głupota!

Nie słuchał już więcej, bo bezwiednie zadźwięczała mu pod palcami ta melodia, której nie mógł sobie przypomnieć wychodząc z seansu i próżno ją chciał wyrwać z siebie przez całe trzy dni. Przyszła mu teraz sama, spłynęła w całości, była zdumiewająca w prostocie i w dziwnym, nigdy nie słyszanym rytmie, obca mu zupełnie w formie i w swej treści muzycznej.

Grał ją uważnie, uczył się jej na pamięć, powtarzał rozkoszując się jej groźną pięknością.

Zbudził się w nim artysta z taką siłą, że już nie słyszał otoczenia, porwany potęgą tej pieśni dzikiej, ognistej, a przesyconej tęsknicą; ale im głębiej wsłuchiwał się w te dźwięki, tym silniej wyrastały z nich przypomnienia jakieś blade i odległe słów gdzieś usłyszanych, jakiegoś głosu, który te słowa śpiewał, jakiegoś krajobrazu zarazem...

Miał to już pod czaszką, na ustach niemal, a nie mógł sobie przypomnieć.

– Potężny hymn jakby zabuntowanych aniołów, skąd go pan zna? – posłyszał za sobą cichy głos Daisy.

– Sam dobrze nie wiem! A pani jest znany?

– Tak, przypominam go sobie skądciś...

– To mi pani pomoże, bo jakieś słowa błądzą mi w pamięci, jakiś śpiew, który gdzieś słyszałem, a nie mogę sobie przypomnieć... i to gdzieś niedawno chyba... zdaje mi się chwilami, że to było tam, na seansie u mr Joe, pamięta pani? – zapytał podstępnie, o co wprost pytać nie śmiał przedtem.

– Nie bywam na seansach u mr Joe – głos jej zadźwięczał twardo.

– Jak to? Ależ widziałem tam panią, wszyscyśmy widzieli...

– Być może, ale nie byłam – gniewem rozbłysły jej oczy.

– Ja także nie kłamię – szepnął porywczo i dumnie.

– Wierzę... ale – spojrzała na Mahatmę i umilkła odchodząc.

Nie grał już, wstrząśnięty jej słowami. Nie rozumiał powodu zaprzeczeń, widział ją tam przecież, widzieli wszyscy i wypiera się tego...

Powiedział Joe, że czeka go w mieszkaniu, i wychodził skłoniwszy się dość sztywno przed Daisy; nie odkłoniła się, jakby go nie spostrzegając, siedziała ze ściągniętymi brwiami, szczelinie otulona w szal indyjski, chmurna jakaś, ponura i zagadkowa, odwrócił głowę od drzwi, łapiąc w przelocie jej oczy podnoszące się za nim, oczy pełne wilgotnych lśnień, zadumy i jakiejś targającej, niemej i pokornej prośby...

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

2 2 2 2 2

– Straszny dzień! Schrecklicher|Tag – Schrecklicher Tag! – zawołał Zenon wstrząsając się z zimna. rief|Zenon|zitternd|sich|von|Kälte – rief Zenon und schüttelte sich vor Kälte.

– Okropny, obrzydliwy, wstrętny dzień! Schrecklicher|Ekliger|Widerlicher|Tag – Furchtbarer, ekelhafter, abscheulicher Tag! – powtarzała z wesołą przekornością śliczna, jasnowłosa dziewczyna wychodząc z nim spod kolosalnych kolumn portyku św. wiederholte|mit|fröhlicher|Trotz|hübsche|hellhaarige|Mädchen|herausgehend|mit|ihm|von unter|kolossalen|Säulen|Portikus|St – wiederholte das hübsche, blondhaarige Mädchen mit fröhlicher Ironie, während sie mit ihm unter den kolossalen Säulen des Portikus von St. Pawła na szerokie, mokre i oślizgłe schody. Paul|auf|breite|nasse|und|rutschige|Treppe Paulus die breiten, nassen und glitschigen Treppen hinunterging.

– Po trzykroć obrzydliwy dzień, zimno, mokro i mglisto. Nach|dreimal|ekelhaft|Tag|kalt|nass|und|neblig – Dreimal ekelhafter Tag, kalt, nass und neblig. Już prawie zapomniałem, jak świeci słońce i jak grzeje. Schon|fast|hatte vergessen|wie|scheint|Sonne|und|wie|wärmt Ich habe fast vergessen, wie die Sonne scheint und wie sie wärmt.

– Przesada i egzaltacja, jak mówi ciotka Ellen. Übertreibung|und|Exaltation|wie|sagt|Tante|Ellen – Übertreibung und Exaltation, wie Tante Ellen sagt.

– Więc pani widziała słońce w tym roku w Londynie? Also|Sie|hat gesehen|Sonne|in|diesem|Jahr|in|London – Also haben Sie die Sonne dieses Jahr in London gesehen?

– Ależ dopiero luty. Aber|erst|Februar – Aber es ist erst Februar.

– Czy pani w ogóle i kiedykolwiek widziała słońce w Anglii? (czy)|Sie|(w)|überhaupt|und|jemals|gesehen|Sonne|(w)|England – Haben Sie überhaupt und jemals die Sonne in England gesehen?

– Mr Zen, by ciotka Dolly nie rzekła: strzeż się, Betsy, bo ten człowiek czci słońce jak gwebr, poganinem być musi – groziła mu ze śmiechem, naśladując komiczny głos ciotki. Herr|Zen|von|Tante|Dolly|nicht|sagte|hüte|dich|Betsy|denn|dieser|Mensch|verehrt|Sonne|wie|gwebr|Heide|sein|muss|drohte|ihm|mit|Lachen|nachahmend|komisch|Stimme|Tante – Herr Zen, Tante Dolly hat dir nicht gesagt: Hüte dich, Betsy, denn dieser Mann verehrt die Sonne wie ein Gwebr, er muss ein Heide sein – drohte sie ihm lachend und ahmte die komische Stimme der Tante nach.

– Przecież od listopada nie było ani na mgnienie słońca w Londynie, nic, tylko mgły, deszcze, błoto i fogi, a ja nie mam skóry z ,,waterproofów”, więc już chwilami czuję, iż się przemieniłam w galaretę, w mglistość, w strugi wody. schließlich|seit|November|nicht|war|auch nicht|auf|Augenblick|Sonne|in|London|nichts|nur|Nebel|Regen|Schlamm|und|Nebel|und|ich|nicht|habe|Haut|von|wasserdichten Kleidern|also|schon|manchmal|fühle|dass|mich|verwandelt habe|in|Gelee|in|Nebelhaftigkeit|in|Ströme|Wasser – Seit November gab es in London nicht einmal einen Sonnenstrahl, nichts als Nebel, Regen, Schlamm und Dunst, und ich habe keine Haut aus "Wasserdichten", also fühle ich mich manchmal, als hätte ich mich in Gelee, in Nebel, in Wasserströme verwandelt.

– W pańskim kraju nie ma też ciągle słońca – szepnęła ciszej. In|Ihrem|Landzie|nicht|gibt|auch|ständig|Sonne|flüsterte|leiser – In Ihrem Land gibt es auch nicht ständig Sonne – flüsterte sie leiser.

– Jest, miss Betsy, jest prawie codziennie, a teraz, w tym dniu, dzisiaj, świeci na pewno, świeci roziskrzone w śniegach, ogromne, jaśniejące, cudowne... – mówił zniżając głos, wpatrzony w dal nagłych, oślepiających przypomnień. Es ist|Fräulein|Betsy|ist|fast|jeden Tag|und|jetzt|in|diesem|Tag|heute|scheint|auf|sicher|scheint|funkelnd|in|dem Schnee|riesige|leuchtende|wunderbare|sagte|senkend|Stimme|vertieft|in|die Ferne|plötzlichen|blendenden|Erinnerungen – Doch, Miss Betsy, es gibt sie fast jeden Tag, und heute, an diesem Tag, scheint sie ganz sicher, sie scheint strahlend im Schnee, riesig, leuchtend, wunderbar... – sagte er mit gesenkter Stimme, in die Ferne starrend, von plötzlichen, blendenden Erinnerungen überwältigt.

– Tęsknota – powiedziała cichutko i jakoś dziwnie smutno... Sehnsucht|sagte|leise|und|irgendwie|seltsam|traurig – Sehnsucht – sagte sie leise und irgendwie seltsam traurig...

– Tak... Tęsknota, co jak sęp spada i wczepia się w duszę ostrymi pazurami boleści, co jak krzyk wydziera się z serca, z samego dna dawno strupieszałych dni i jak orkan ponosi... jak orkan... Dawno już, lata całe, nie nawiedzała mnie, myślałem, że tylko zmartwiałe cienie noszę w sobie, jak to każe umarłe wczoraj. Ja|Sehnsucht|die|wie|Geier|fällt|und|sich festkrallt|sich|in|Seele|scharfen|Krallen|des Schmerzes|die|wie|Schrei|sich herausreißt|sich|aus|Herz|aus|dem|Grund|lange|verrotteten|Tagen|und|wie|Orkan|mitreißt|wie|Orkan|Lange|schon|Jahre|ganz|nicht|heimsuchte|mich|ich dachte|dass|nur|erstarrte|Schatten|trage|in|mir|wie|das|befiehlt|tote|gestern – Ja... Sehnsucht, die wie ein Geier herabstürzt und sich mit scharfen Krallen des Schmerzes in die Seele krallt, die wie ein Schrei aus dem Herzen, aus dem tiefsten Grund längst verrotteter Tage herausgerissen wird und wie ein Orkan davonträgt... wie ein Orkan... Lange schon, jahrelang, hat sie mich nicht heimgesucht, ich dachte, ich trage nur erstarrte Schatten in mir, wie es die Toten von gestern verlangen. Ale to dzisiejsze nabożeństwo, kościół i śpiewy wskrzesiły na nowo struchlały pył czasów minionych, wskrzesiły... Aber|das|heutige|Gottesdienst|Kirche|und|Lieder|erweckten|auf|neu|erschreckten|Staub|Zeiten|vergangen|erweckten Aber der heutige Gottesdienst, die Kirche und die Lieder haben den erstarrten Staub vergangener Zeiten neu zum Leben erweckt, haben ihn erweckt...

– Mr Zen... – szepnęła chwytając go pieszczotliwie za rękę. Herr|Zen|flüsterte|ihn greifend|ihn|z liebevoller Zärtlichkeit|an|Hand – Mr. Zen... – flüsterte sie und ergriff zärtlich seine Hand.

– Co, Betsy, co? Was|Betsy|was – Was, Betsy, was?

– Kiedyś zawieziesz mnie tam, pojedziemy do tych śniegów, roziskrzonych w słońcu, na te słoneczne dnie pojedziemy... na te dnie... Eines Tages|wirst fahren|mich|dorthin|werden wir fahren|zu|diesen|Schneelandschaften|strahlend|in|der Sonne|an|diese|sonnigen|Tage|werden wir fahren|an|diese|Tage – Eines Tages wirst du mich dorthin bringen, wir werden zu diesen Schneelandschaften fahren, die in der Sonne funkeln, zu diesen sonnigen Tagen werden wir fahren... zu diesen Tagen...

– Szczęścia, Betsy, na utęsknione dnie szczęścia – zawołał namiętnie, obejmując rozgorzałymi oczami jej jasną głowę, że odwróciła się pełna szczęsnego lęku, pełna wilgotnych blasków jutra owego, usta jej zadrgały i biała, podobna płatkom róży twarzyczka rozbłysła, iż stała się jak poranek różowa i radością wonna, i jak pocałunek wymarzony kusząca. Glück|Betsy|auf|sehnsüchtig|Tage|Glück|rief|leidenschaftlich|umarmend|glühenden|Augen|ihr|hellen|Kopf|dass|sie umdrehte|sich|voller||Angst|voller|feuchten|Strahlen|Morgen|jenes|Lippen|ihr|zitterten|und|weiße|ähnlich|Blütenblättern|der Rose|Gesichtchen|erstrahlte|sodass|wurde|sich|wie|Morgen|rosa|und|Freude|duftend|und|wie|Kuss|erträumt|verlockend – Glück, Betsy, zu den sehnsüchtig erwarteten Tagen des Glücks – rief er leidenschaftlich, indem er mit glühenden Augen ihren hellen Kopf umarmte, sodass sie sich voller glücklicher Angst umdrehte, voller feuchter Strahlen des kommenden Morgens, ihre Lippen zitterten und das weiße, wie Rosenblätter aussehende Gesichtchen erstrahlte, sodass es wie der Morgen rosa und voller Freude duftete, und wie ein ersehnter Kuss verführerisch war.

Umilkli spostrzegając nagle po tym wzruszeniu radosnym, że granitowe schody są dziwnie śliskie i strome, że jakieś przedziwne śpiewy jeszcze słychać z katedry i że dookoła pełno wraz z nimi schodzących ludzi o surowych, karcących spojrzeniach. Sie verstummten|bemerkend|plötzlich|nach|diesem|emotionalen Moment|freudigen|dass|granitene|Treppen|sind|seltsam|rutschig|und|steil|dass|irgendwelche|seltsamen|Gesänge|noch|zu hören|von|der Kathedrale|und|dass|umher|viele|zusammen|mit|ihnen|||mit|strengen|tadelnden|Blicken Sie verstummten, als sie plötzlich nach dieser freudigen Erregung bemerkten, dass die graniternen Treppen seltsam rutschig und steil sind, dass aus der Kathedrale noch seltsame Gesänge zu hören sind und dass um sie herum viele Menschen mit strengen, tadelnden Blicken die Treppen hinuntersteigen.

Zaczęli śpiesznie schodzić na dół, na plac, w szare, smutne i błotniste tunele ulic, pod ciężkie, przytłaczające sklepienia, pod mgły, wiszące postrzępionymi, szarożółtymi łachmanami, pod te ruchome, lepkie, zimne i ohydne mgły, ociekające brudnym deszczem. Sie begannen|hastig|hinunterzugehen|auf|unten|auf|Platz|in|graue|traurige|und|schlammige|Tunnel|Straßen|unter|schwere|erdrückende|Gewölbe|unter|Nebel|hängende|zerrissenen|grau-gelben|Lumpen|unter|diese|beweglichen|klebrigen|kalten|und|abscheulichen|Nebel|tropfend|schmutzigem|Regen Sie begannen hastig nach unten zu gehen, auf den Platz, in die grauen, traurigen und schlammigen Straßentunnel, unter die schweren, erdrückenden Gewölbe, unter den Nebel, der in zerrissenen, grau-gelben Lumpen hing, unter diesen beweglichen, klebrigen, kalten und abscheulichen Nebel, die dreckigen Regen tropfen ließen.

Z powodu niedzielnego dnia ulice były prawie puste i głuche, czerniały niskimi tunelami, przywalone mgłą, która niby wata zdjęta z opatrunków, przeropiała, unurzana w jakiejś strasznej cieczy, ociekająca, zwalała się gąbczastymi kłębami coraz niżej w ulice, zalewała domy, topiła w brudnej fali miasto całe. (przyimek)|Grund|sonntäglichen|Tages|Straßen|waren|fast|leer|und|tot|wurden schwarz|niedrigen|Tunneln|überdeckt|Nebel|die|wie|Watte|abgenommen|von|Verbänden|durchdrungen|eingetaucht|in|irgendeiner|schrecklichen|Flüssigkeit|tropfend|fiel|(refleksywne)|schwammigen|Klumpen|immer|tiefer|in|Straßen|überflutete|Häuser|ertränkte|in|schmutzigen|Welle|Stadt|ganz Wegen des Sonntags waren die Straßen fast leer und taub, sie verdunkelten sich in niedrigen Tunneln, überdeckt von einem Nebel, der wie Watte von Verbänden abgezogen war, durchtränkt, in einer schrecklichen Flüssigkeit getränkt, tropfend, fiel in schaumigen Klumpen immer tiefer in die Straßen, überflutete die Häuser, ertränkte die ganze Stadt in einer schmutzigen Welle.

Sklepy były zamknięte, wszystkie drzwi zawarte, trotuary prawie puste, a domy czarne, stały posępne i jakby skostniała ciżba nędz kamiennych, pełnych bolesnego dygotu i milczenia, poślepłych zgoła, bo wszystkie okna zasnute były bielmami, a jeno gdzieniegdzie, na wyższych piętrach, zatopionych w mgłach, migotało jakieś zgubione światełko. Geschäfte|waren|geschlossen|alle|Türen|verriegelt|Bürgersteige|fast|leer|und|Häuser|schwarz|standen|düster|und|als ob|erstarrte|Menge|Elend|aus Stein|voller|schmerzlichen|Zitterei|und|Stille|blind|völlig|denn|alle|Fenster|verhüllt|waren|mit Blindheit|und|nur|hier und da|in|höheren|Etagen|versunken|in|Nebel|flackerte|irgendein|verlorenes|Licht Die Geschäfte waren geschlossen, alle Türen verriegelt, die Bürgersteige fast leer, und die Häuser standen schwarz, düster und wie erstarrte Menschenmengen aus Elend, voller schmerzhafter Zuckungen und Stille, ganz blind, denn alle Fenster waren mit Schleiern verhüllt, und nur hier und da, in den höheren Etagen, die in Nebel getaucht waren, flackerte ein verlorenes Licht. Oczy rozpaczliwie błądziły w posępnej pustce mgieł, bo nawet barwy niezliczonych szyldów połyskiwały wypitymi, martwymi farbami. Die Augen|verzweifelt|irrten|in|düsteren|Leere|Nebel|denn|selbst|Farben|unzähligen|Schilder|schimmerten|ausgebleichten|toten|Farben Die Augen irrten verzweifelt in der düsteren Leere des Nebels umher, denn selbst die Farben der unzähligen Schilder schimmerten mit ausgewaschenen, toten Farben.

Powietrze było duszące, ciężkie, przesycone wilgocią, zapachem błota i rozmiękłego asfaltu, a ze wszystkich niewidzialnych w mgle dachów, ze wszystkich balkonów, ze wszystkich szyldów lały się rozpryśnięte strugi wody, kapało zewsząd, rynny dudniły głucho i ustawicznie, jakby warkotem niezliczonych potoków. Die Luft|war|erstickend|schwer|durchtränkt|mit Feuchtigkeit|mit dem Geruch|von Schlamm|und|aufgeweichten|von Asphalt|und|von|allen|unsichtbaren|in|dem Nebel|Dächern|von|allen|Balkonen|von|allen|Schildern|strömten|sich|spritzende|Ströme|Wasser|tropfte|von überall|Rinnen|dröhnten|dumpf|und|ständig|als ob|mit dem Brummen|unzähligen|Bächen Die Luft war drückend, schwer, durchtränkt mit Feuchtigkeit, dem Geruch von Schlamm und aufgeweichtem Asphalt, und von allen unsichtbaren Dächern im Nebel, von allen Balkonen, von allen Schildern strömten spritzende Wasserstrahlen, es tropfte von überall, die Regenrinnen dröhnten dumpf und ununterbrochen, wie das Grollen unzähliger Bäche.

– Którędyż pójdziemy? Woher|werden wir gehen – Wohin gehen wir? – pytał rozpinając parasol. fragte|aufspannend|Regenschirm – fragte er und öffnete den Regenschirm.

– Strandem, bo najbliżej. am Strand|weil|am nächsten – Am Strand entlang, weil es am nächsten ist.

– Tak pani pilno do domu? Ja|Frau|eilig|nach|Hause – Haben Sie es so eilig nach Hause?

– Zimno mi jest, to powód. kalt|mir|ist|das|Grund – Mir ist kalt, das ist der Grund.

– Więc nie zaczekamy dzisiaj na ciotki? Also|nicht|warten wir|heute|auf|Tanten – Warten wir heute also nicht auf die Tanten?

– Choć raz zrobimy im niespodziankę, będą szukały nas i nie znajdą. Auch wenn|einmal|wir werden machen|ihnen|Überraschung|sie werden|suchen|uns|und|nicht|finden – Lassen Sie uns ihnen einmal eine Überraschung bereiten, sie werden nach uns suchen und uns nicht finden.

– Bez komentarzy, i to zgryźliwych, się nie obejdzie... Ohne|Kommentare|und|das|bissigen|man|nicht|umgehen – Ohne Kommentare, und das bissige, wird es nicht gehen...

– Powiem, że to pana wina, aha!... Ich werde sagen|dass|es|Ihre|Schuld|aha – Ich werde sagen, dass es Ihre Schuld ist, aha!...

– Dobrze, obronię się, ale to porządnie nudne to coniedzielne, sakramentalne, urzędowe niejako chodzenie do kościoła... Gut|werde ich mich verteidigen|reflexive pronoun|aber|das|ordentlich|langweilig|das|sonntägliche|sakramentale|amtliche|gewissermaßen|Gehen|zur|Kirche – Gut, ich werde mich verteidigen, aber dieses langweilige, sonntägliche, sakramentale, sozusagen amtliche Gehen in die Kirche ist wirklich öde...

– Ach, jakie nudne, jakie nudne, tylko niechaj pan tego w domu nie powie, wszystkie ciotki byłyby przeciwko panu! Ach|wie|langweilig|||nur|lass|Sie|das|in|Hause|nicht|sagt|alle|Tanten|wären|gegen| – Ach, wie langweilig, wie langweilig, aber sagen Sie das bitte nicht zu Hause, alle Tanten wären gegen Sie! – wykrzyknęła wesoło, tuląc się do jego ramienia. rief|fröhlich|sich kuschelnd|sich|an|sein|Schulter – rief sie fröhlich und schmiegte sich an seinen Arm.

– Broniłaby mnie pani, co? Sie würde verteidigen|mich|Frau|was – Würden Sie mich verteidigen, oder?

– Nie, nie, bo i ja jestem winna, i mnie to nudzi... Nein|nicht|denn|und|ich|bin|schuldig|und|mich|das|langweilt – Nein, nein, denn ich bin auch schuldig, und es langweilt mich...

– To czemu pani ulega niemiłemu sobie i przykremu przymusowi? Das|warum|Sie|nachgibt|unfreundlichen|sich|und|unangenehmen|Zwang – Warum unterwerfen Sie sich dann dem unangenehmen und lästigen Zwang?

– Bo się ogromnie boję ciotek. Weil|ich|riesig|fürchte|Tanten – Denn ich habe riesige Angst vor den Tanten. Ile razy chciałam się buntować przeciw nim, to jak tylko ciotka Dolly spojrzy na mnie spod okularów, a ciotka Ellen powie: Betsy! Wie oft|Male|wollte|mich|auflehnen|gegen||dann|wie|nur|Tante|Dolly|schaut|auf|mich|von unter|Brille|und|Tante|Ellen|sagt|Betsy So oft ich mich gegen sie auflehnen wollte, sobald Tante Dolly mich von unter ihren Brillen ansieht und Tante Ellen sagt: Betsy! – już po mnie, już ani słowa powiedzieć nie umiem, tylko płakać mi się chce i tak mi przykro, tak przykro... schon|nach|mir|schon|kein|Wort|sagen|nicht|kann|nur|weinen|mir|sich|will|und|so|mir|traurig|so|traurig – ist es schon um mich geschehen, ich kann kein Wort mehr sagen, ich möchte nur weinen und es tut mir so leid, so leid...

– Miss Betsy jeszcze wielki dzieciak. Fräulein|Betsy|noch|großer|Kind – Miss Betsy ist noch ein großes Kind.

– Ale kiedyś dorosnę, nieprawdaż? Aber|irgendwann|erwachsen sein werde|nicht wahr – Aber irgendwann werde ich erwachsen, nicht wahr? – pytała słodko – za rok to już z pewnością będę dorosła – dodała z uśmieszkiem, kryjąc twarz zarumienioną w mufkę, za rok bowiem miał być ich ślub. fragte|süß|in|Jahr|das|schon|mit|Sicherheit|ich werde|erwachsen|fügte hinzu|mit|einem Lächeln|versteckend|Gesicht|errötet|in|Muff|in|Jahr|denn|sollte|sein|ihr|Hochzeit – fragte sie süß – nächstes Jahr werde ich mit Sicherheit erwachsen sein – fügte sie mit einem Lächeln hinzu, während sie ihr Gesicht, das in die Muffe gerötet war, verbarg, denn nächstes Jahr sollte ihre Hochzeit sein.

– O tak! Oh|ja – Oh ja! tak! ja ja! – podchwycił wesoło, zaglądając jej w oczy. er ergriff|fröhlich|hineinblickend|ihr|in|Augen – rief er fröhlich und sah ihr in die Augen. – Tak, za rok Betsy dorośnie, za dziesięć będzie już damą, za dwadzieścia poważną matroną, a za czterdzieści miss Betsy będzie jak miss Dolly starą, siwą, przygiętą, czytającą Biblię i nie cierpiącą młodych, śmiechów, zabawy, nudną, pachnącą kamforą mrs Betsy! Ja|in|Jahr|Betsy|wird erwachsen|in|zehn|wird|schon|Dame|in|zwanzig|ernsthafte|Matrone|und|in|vierzig|Miss|Betsy|wird|wie|Miss|Dolly|alt|grauhaarig|gebeugt|lesend|die Bibel|und|nicht|ertragend|Jungen|Lachen|Spaß|langweilig|riechend|nach Kampfer|Frau|Betsy – Ja, in einem Jahr wird Betsy erwachsen sein, in zehn wird sie eine Dame sein, in zwanzig eine ernsthafte Matrone, und in vierzig wird Miss Betsy wie Miss Dolly alt, grau, gebeugt, die Bibel lesend und junge Leute, Lachen, Spaß verabscheuend, langweilig, nach Kampher riechend, Mrs. Betsy sein!

– Nie, nie! Nein|nicht – Nein, nein! nigdy taka nie będę, nigdy! nie|so|nie|werde|nie so werde ich niemals sein, niemals! —protestowała żałośnie, przerażona prawie tą możliwością, o jakiej nigdy jeszcze nie myślała. protestierte|traurig|erschrocken|fast|dieser|Möglichkeit|über|die|nie|noch|nicht|gedacht hatte —protestierte sie kläglich, fast erschrocken über diese Möglichkeit, an die sie noch nie gedacht hatte.

I on posmutniał również, bo rysując tak daleki, żartobliwy obraz drgnął nagle, cofnął się jakby w głąb siebie przed dziwnym majakiem, jaki mu zamigotał przed oczami: Ich|er|wurde traurig|auch|denn|zeichnend|so|weit|scherzhafter|Bild|zuckte|plötzlich|zog|sich|als ob|in|die Tiefe|sich|vor|seltsamen|Wahnvorstellung|der|ihm|aufblitzte|vor|Augen Und auch er wurde traurig, denn als er ein so fernes, scherzhaftes Bild zeichnete, zuckte er plötzlich zusammen, als würde er sich in sich selbst zurückziehen vor dem seltsamen Wahn, der ihm vor Augen flimmerte:

„Oto Betsy szła naprzeciw niego... Betsy stara, przygarbiona, wynędzniała i wypełzła z urody, istny łachman ludzki, szła chwiejnie, wspierając się na kiju i patrząc w niego zapadłymi, żałośliwymi oczami niezgłębionego bólu”. Hier|Betsy|ging|entgegen|ihm|Betsy|alt|gebückt|abgemagert|und|entglitten|aus|Schönheit|wahrhaftig|Lump|menschlich|ging|wackelig|sich stützend|sich|auf|Stock|und|schauend|in|ihn|eingesunkenen|bedauernswerten|Augen|unermesslichen|Schmerzes „Hier kam Betsy ihm entgegen... die alte, gebückte, abgemagerte Betsy, die aus der Schönheit entwichen war, ein wahrer menschlicher Lumpen, sie ging wankend, stützte sich auf einen Stock und sah ihn mit eingefallenen, traurigen Augen unermesslichen Schmerzes an.”

Cofnął się z przerażenia, ale nim zdołał myśl '7Aebrać, widziadło rozwiało się w mgły, na trotuarzę nie było nikogo, a przy nim, tuż, uwieszona u jego ramienia, szła Betsy, promieniejąca jak kwiat. Er zog zurück|sich|aus|Angst|aber|bevor|er konnte|Gedanke|7Aebrać|Erscheinung|verschwand|sich|in|Nebel|auf|dem Bürgersteig|nicht|war|niemanden|und|bei|ihm|direkt|hängend|an|seinem|Arm|ging|Betsy|strahlend|wie|Blume Er zog sich vor Entsetzen zurück, aber bevor er den Gedanken fassen konnte, verschwand das Gespenst in den Nebeln, auf dem Bürgersteig war niemand, und neben ihm, ganz nah, hing Betsy an seinem Arm, strahlend wie eine Blume. Betsy, samo wiośniane tchnienie, młodość sama, że uśmiechnął się do niej tkliwie, jakby wyrwany ze snu przykrego. Betsy|only|spring|breath|youth|alone|that|smiled|himself|at|her|tenderly|as if|torn|from|sleep|unpleasant Betsy, das reinste Hauch des Lebens, die Jugend selbst, lächelte ihn zärtlich an, als wäre er aus einem unangenehmen Traum erwacht.

– Czego pan szuka? Was|Herr|sucht – Was suchen Sie? – pytała, bo oglądał się podejrzliwie, nie wiedząc już, w nim się to zjawiło czy przed nim? fragte|weil|sah|sich|misstrauisch|nicht|wissend|schon|in|ihm|sich|das|erschien|oder|vor|ihm – fragte sie, denn er schaute misstrauisch umher, ohne zu wissen, ob es in ihm aufgetaucht war oder vor ihm?

– Zdawało mi się, że ktoś znajomy szedł przed nami. Es schien|mir|reflexives Pronomen|dass|jemand|bekannt|ging|vor|uns – Es schien mir, als ob jemand Bekannter vor uns ging.

– Nie widziałam nikogo, a może ma pan podwójny wzrok? Nicht|sah|niemanden|und|vielleicht|hat|Sie|doppelten|Blick – Ich habe niemanden gesehen, oder haben Sie vielleicht einen doppelten Blick? – szczebiotała wesoło, zaglądając mu w oczy. zwitscherte|fröhlich|hineinblickend|ihm|in|Augen – zwitscherte sie fröhlich und sah ihm in die Augen.

– Może – wykrztusił z trudem, blednąc straszliwie w nagłym poczuciu grozy tego widzenia. Vielleicht|stammelte|z|Mühe|erbleichend|schrecklich|in|plötzlichem|Gefühl|Grauen|dieses|Anblicks – Vielleicht – stammelte er mühsam und erbleichte schrecklich bei dem plötzlichen Gefühl des Grauens dieser Vision.

Przejął go drętwiejący chłód zagadki, ale opanował się wnet i prędko, nieznacznie spadał jastrzębimi oczami na jej twarz i włosy; wpełzał w samą głąb szafirowych oczów, ocienionych czarnymi rzęsami, obiegał jej smukłe, młode ciało, czyhał na jej ruchy, jakby mimo woli stwierdzając ich istnienie i tożsamość. Überkam|ihn|lähmender|Kälte|Rätsel|aber|beherrschte|sich|sofort|und|schnell|unmerklich|fiel|habichtartigen|Augen|auf|ihr|Gesicht|und|Haare|schlüpfte|in|tiefste|Tiefe|saphirblauen|Augen|beschattet|schwarzen|Wimpern|umkreiste|ihr|schlankes|junges|Körper|lauerte|auf|ihr|Bewegungen|als ob|trotz|Willen|feststellend|ihr|Existenz|und|Identität Ein lähmende Kälte des Rätsels überkam ihn, aber er fasste sich schnell und ließ seine scharfen Augen unmerklich auf ihr Gesicht und ihre Haare sinken; er schlüpfte in die tiefsten Tiefen ihrer saphirblauen Augen, die von schwarzen Wimpern beschattet wurden, umkreiste ihren schlanken, jungen Körper und lauerte auf ihre Bewegungen, als würde er unwillkürlich deren Existenz und Identität feststellen.

Wzdrygnął się z odrazą, bo tamta mara była wprost straszna i ohydna, ale mimo to nie mógł zaprzestać porównań ni zdusić w sobie jakiegoś dziwnego niepokoju i udręczenia, że nawet nie słyszał jej zapytań; na szczęście, na rogu Fleet Street i jakiegoś zaułka zagrodził im drogę tłum ludzi pod ruchomym dachem parasoli, skupionych dookoła jakiegoś rozkrzyczanego człowieka. zuckte|sich|mit|Abscheu|denn|jene|Erscheinung|war|geradezu|schrecklich|und|abscheulich|aber|trotz|dessen|nicht|konnte|aufhören|Vergleiche|noch|unterdrücken|in|sich|irgendeiner|seltsamen|Unruhe|und|Qual|dass|sogar|nicht|hörte|ihre||an|Glück|an|Ecke|Fleet|Street|und|irgendeines|Gasse|versperrte|ihnen|den Weg|Menge|Menschen|unter|beweglichen|Dach|Regenschirmen|versammelt|um|irgendeines|lautstarken|Mann Er zuckte vor Ekel zusammen, denn der Gespenst war einfach schrecklich und abscheulich, aber trotzdem konnte er die Vergleiche nicht unterlassen und ein seltsames Unbehagen und Leiden in sich nicht ersticken, sodass er nicht einmal ihre Fragen hörte; zum Glück versperrte ihnen an der Ecke der Fleet Street und einer Gasse eine Menschenmenge unter einem beweglichen Dach von Regenschirmen den Weg, die sich um einen lautstarken Mann versammelt hatte.

Przysunęli się bliżej aż do wysokiej mównicy przenośnej, na której stał pod parasolem wysoki, czerwony i opasły człowiek i przerzucając ustawicznie rozpięty parasol z ręki do ręki, krzyczał ochrypłym, a wielce namaszczonym głosem coś w rodzaju kazania, gęsto przeplecionego porównaniami biblijnymi i cytatami... Chwilami rzucał się naprzód z namiętnym okrzykiem groźby i pozostawał jakby zawieszony w próżni, z rozłożonymi rękami... Wtedy występowała jakaś kobieta w czarnej sukni, z wielkim, zielonym piórem u kapelusza, blada i chuda, biła w olbrzymi tamtam miedziany z taką siłą, aż tłum się cofał, a czworo dzieci w białych powłóczystych szatach, przemiękłych i obłoconych, ze skrzydłami u ramion, zaczęło śpiewać hymn piskliwymi głosami i tańczyć dokoła mównicy niby koło arki przymierza... Sie rückten|sich|näher|bis|zur|hohen|Rednerpult|tragbaren|auf|der|stand|unter|dem Schirm|großer|roter|und|dicker|Mann|und|indem er wechselte|ständig|offenen||von|Hand|zur|Hand|schrie|heiserem|und|sehr|feierlich|Stimme|etwas|in|der Art|Predigt|dicht|durchzogen|Vergleichen|biblischen|und|Zitaten|Manchmal|warf|sich|nach vorne|mit|leidenschaftlichem|Schrei|Drohung|und|blieb|als ob|schwebend|in|der Leere|mit|ausgebreiteten|Händen|Dann|trat auf|eine|Frau|in|schwarzer|Kleid|mit|großem|grünen|Feder|am|Hut|blass|und|dünn|schlug|auf|riesigen|Gong|aus Kupfer|mit|solch|Kraft|bis|die Menge|sich|zurückzog|und|vier|Kinder|in|weißen|wallenden|Gewändern|durchnässt|und|beschmutzt|mit|Flügeln|an|den Armen|begann|zu singen|Hymne|piepsigen|Stimmen|und|zu tanzen|um|das Rednerpult|wie|der Kreis|der Arche|des Bundes Sie drängten sich näher bis zu einer hohen mobilen Kanzel, auf der unter einem Regenschirm ein großer, roter und beleibter Mann stand und, während er den ständig geöffneten Regenschirm von Hand zu Hand wechselte, mit heiserer und sehr feierlicher Stimme etwas wie eine Predigt rief, die dicht mit biblischen Vergleichen und Zitaten durchzogen war... Manchmal stürzte er mit einem leidenschaftlichen Schrei der Drohung nach vorne und blieb wie in der Luft hängen, mit ausgebreiteten Armen... Dann trat eine Frau in einem schwarzen Kleid auf, mit einer großen, grünen Feder im Hut, blass und dünn, die mit solcher Kraft auf ein riesiges kupfernes Tam-Tam schlug, dass die Menge zurückwich, und vier Kinder in weißen, wallenden Gewändern, durchnässt und schmutzig, mit Flügeln an den Armen, begannen mit piepsigen Stimmen ein Lied zu singen und um die Kanzel zu tanzen wie um die Lade des Bundes...

Kaznodzieja był założycielem nowej sekty, sekty „Trwogi”. Der Prediger|war|der Gründer|neuen|Sekte|Sekte|der Angst Der Prediger war der Gründer einer neuen Sekte, der Sekte der „Furcht“.

Przepowiadał bliski koniec świata, żądał powszechnej pokuty, rozdania wszelkich dóbr ziemskich, zburzenia miast, zaprzestania pracy i wyjścia w pola i lasy na te dnie oczyszczeń ostatnich. Er prophezeite|nah|Ende|der Welt|forderte|allgemeine|Buße|Verteilung|aller|Güter|irdischen|Zerstörung|der Städte|Einstellung|der Arbeit|und|das Herausgehen|in|die Felder|und|die Wälder|an|diese|Tagen|der Reinigung|letzten Er prophezeite das nahe Ende der Welt, forderte allgemeine Buße, die Verteilung aller irdischen Güter, den Abriss der Städte, das Einstellen der Arbeit und das Herausgehen auf die Felder und in die Wälder an diesen letzten Tagen der Reinigung.

Kazał dziko, śmiesznie, ale z porywającą siłą, nie zważając zupełnie na drwiących z niego słuchaczy. Er befahl|wild|lustig|aber|mit|mitreißender|Kraft|nicht|achtend|völlig|auf|spöttelnden|von|ihm|Zuhörern Er sprach wild, komisch, aber mit mitreißender Kraft, ohne sich im Geringsten um die spöttischen Zuhörer zu kümmern. Ktoś rzucił mu w twarz zapalone cygaro, ktoś znowu chlusnął nań wodą, a reszta brutalnymi kpinami i głupim, zwierzęcym śmiechem wtórowała jego cytatom, ale w końcu pokonał ich mocą swego zapału, zapanował nad nimi i okiełznał ich dusze. Jemand|warf|ihm|ins|Gesicht|brennende|Zigarre|Jemand|wieder|spritzte|auf ihn|Wasser|und|der Rest|brutalen|Spott|und|dummen|tierischen|Lachen|stimmte ein|seinen|Zitaten|aber|in|schließlich|besiegte|sie|mit der Kraft|seines|Eifers|herrschte|über|ihnen|und|zähmte|ihre|Seelen Jemand warf ihm eine brennende Zigarre ins Gesicht, jemand anderes spritzte Wasser auf ihn, und der Rest begleitete seine Zitate mit brutalen Spott und dummem, tierischem Gelächter, aber schließlich besiegte er sie mit der Kraft seiner Leidenschaft, er übernahm die Kontrolle über sie und zähmte ihre Seelen. Przycichli jakoś, zaczynali się budzić, jakiś pijany padł na kolana przed trybuną i chciał się głośno spowiadać z grzechów, to znowu jakaś wzruszona kobieta okryła własną okrywką przeziębłę, sine dzieci, wielu już słuchało ze okupieniem, a gdy czarna kobieta z zielonym piórem zaczęła obchodzić z talerzem w ręku, posypały się pensy dość gęsto, ona zaś rozdawała w zamian sentencje z Apokalipsy, drukowane na czerwonym papierze, i adresy kościoła, gdzie wierni gromadzą się na wspólne rozmyślania... Sie wurden leiser|irgendwie|sie fingen an|sich|zu wecken|irgendein|betrunkener|fiel|auf|die Knie|vor|der Tribüne|und|wollte|sich|laut|beichten|von|Sünden|dann|wieder|irgendeine|gerührte|Frau|deckte|ihre eigene|Decke|Erkältung|blaue|Kinder|viele|schon|hörten zu|mit|Aufmerksamkeit|und|als|schwarze|Frau|mit|grünem|Feder|begann|herumzugehen|mit|Teller|in|der Hand|fielen|sich|Pennys|ziemlich|dicht|sie|hingegen|verteilte|in|Austausch|Sentenzen|aus|der Apokalypse|gedruckt|auf|rotem|Papier|und|Adressen|der Kirche|wo|Gläubigen|versammeln|sich|zu|gemeinsamen|Nachdenken Irgendwie wurden sie still, sie begannen aufzuwachen, ein Betrunkener fiel vor der Tribüne auf die Knie und wollte laut seine Sünden beichten, dann deckte eine gerührte Frau ihre erkälteten, blauen Kinder mit ihrer eigenen Decke zu, viele hörten bereits mit Andacht zu, und als eine schwarze Frau mit einer grünen Feder begann, mit einem Teller in der Hand herumzugehen, fielen die Pennys ziemlich zahlreich, während sie im Gegenzug Sentenzen aus der Apokalypse verteilte, die auf rotem Papier gedruckt waren, und Adressen der Kirche, wo die Gläubigen sich zu gemeinsamen Betrachtungen versammeln...

Betsy rzuciła całego szylinga, co mimo ekstatycznego stanu dostrzegł błyskawicznie mówca, bo zaczął wołać z całych sił: Betsy|warf|ganzen|Shilling|was|trotz|ekstatischen|Zustands|bemerkte|blitzschnell|Redner|denn|begann|zu rufen|mit|vollem|Kräften Betsy warf einen ganzen Shilling, was der Redner trotz seines ekstatischen Zustands sofort bemerkte, denn er begann mit aller Kraft zu rufen:

– Nawrócona, oto jedna z sodomitek nawrócona! Bekehrte|hier|eine|von|Sodomitinnen|bekehrt – Bekehrt, hier ist eine der Sodomitinnen bekehrt!

– Chodźmy już, chodźmy – prosiła zażenowana spojrzeniami. Lass uns gehen|schon|lass uns gehen|bat|verlegen|mit Blicken – Lass uns gehen, lass uns gehen – bat sie verlegen unter den Blicken.

– Chodźmy, bo jeszcze jeden szyling damy, a uzna panią za świętą. Lass uns gehen|denn|noch|einen|Schilling|geben|und|anerkennen|Sie|als|heilig – Lass uns gehen, denn wenn wir noch einen Schilling geben, wird sie Sie für heilig halten.

Wysunęli się z tłumu i szli prędko pustym trotuarem. Sie traten|sich|aus|der Menge|und|gingen|schnell|leeren|Bürgersteig Sie schoben sich aus der Menge und gingen schnell auf dem leeren Bürgersteig.

– Na tamtym rogu tak samo zbawiają – zauważył ironicznie. An|jenem|Eck|so|gleich|retten|bemerkte|ironisch – An jener Ecke retten sie genauso – bemerkte er ironisch.

Jakoż w istocie i tam, nieco w głębi czarnej i wąskiej uliczki, zatopionej prawie w mgłach, coraz niżej spadających, rozlegał się krzykliwy a namaszczony głos ulicznego kaznodziei, i tam skupiło się nieco przechodniów, i tam bito w tamtam, śpiewano hymny, wyklinano grzech, nawoływano do pokuty, zbawiano, zbierano pensy i rozdawano wyjątki z Pisma Świętego, drukowane na jasnozielonych kartkach, co jak młode liście padały na błotny trotuar. wie|in|der Tat|und|dort|etwas|in|der Tiefe|schwarzen|und|engen|Gasse|fast|fast|in|Nebeln|immer|tiefer|fallend|ertönte|sich|schrille|und|gesalbter|Stimme|Straßen-|Predigers|und|dort|sammelte|sich|etwas|Passanten|und|dort|wurde geschlagen|in|Trommel|wurde gesungen|Hymnen|wurde verflucht|Sünde|wurde aufgerufen|zur|Buße|wurde gerettet|wurde gesammelt|Pfennige|und|wurde verteilt|Auszüge|aus|der Schrift|Heiligen|gedruckt|auf|hellgrünen|Blättern|die|wie|junge|Blätter|fielen|auf|schlammigen|Bürgersteig In der Tat ertönte auch dort, etwas tiefer in der schwarzen und engen Gasse, die fast in Nebel getaucht war, die schrille und feierliche Stimme eines Straßenpredigers, und dort versammelten sich einige Passanten, und dort wurde auf die Trommel geschlagen, Hymnen gesungen, Sünden verflucht, zur Buße aufgerufen, gerettet, Pfennige gesammelt und Auszüge aus der Heiligen Schrift verteilt, die auf hellgrünen Blättern gedruckt waren und wie junge Blätter auf den schlammigen Bürgersteig fielen.

– Zbyt wielu jest tych zbawców świata! Zu|viele|sind|dieser|Erlöser|der Welt – Es gibt zu viele dieser Retter der Welt!

– Pan myśli, że to sami oszuści i obłudnicy? Herr|denkt|dass|das|selbst|Betrüger|und|Heuchler – Glauben Sie, dass das alles Betrüger und Heuchler sind?

– Nie wiem, wiem tylko, że do otwarcia szynków trwa ich panowanie, bo później braknie słuchaczów i pensów. nicht|weiß|weiß|nur|dass|zum|Öffnung|Schinken|dauert|ihre|Herrschaft|denn|später|fehlen werden|Zuhörer|und|Pfennige – Ich weiß es nicht, ich weiß nur, dass ihre Herrschaft bis zur Eröffnung der Schinken dauert, denn danach wird es an Zuhörern und Pfennigen mangeln.

– Dawno pan widział mojego brata? lange|Sie|gesehen|meinen|Bruder – Haben Sie meinen Bruder schon lange nicht mehr gesehen? – zagadnęła niespodziewanie. sie ansprach|unerwartet – fragte sie unerwartet.

– Przed trzema dniami byłem u niego na seansie. Vor|drei|Tagen|war ich|bei|ihm|auf|Vorführung – Vor drei Tagen war ich bei ihm zu einer Sitzung.

– Więc on wciąż zajmuje się spirytyzmem! Also|er|immer|beschäftigt|sich|mit Spiritismus – Also beschäftigt er sich immer noch mit dem Spiritismus! – wykrzyknęła z oburzeniem. rief|mit|Empörung – rief sie empört.

– Przepraszam, nie wiedziałem, że się z tym ukrywa przed panią... Entschuldigung|nicht|wusste|dass|sich|mit|dem|versteckt|vor|Ihnen – Entschuldigung, ich wusste nicht, dass er sich davor vor Ihnen versteckt...

– Nie, nie, tylko myślałam, że już dawno zaprzestał, bo nic nam nie wspominał, nie... a i pan się tym zajmuje? Nein|nicht|nur|ich dachte|dass|schon|lange|aufgehört hat|weil|nichts|uns|nicht|erwähnt hat|nicht|und|auch|Sie|sich|damit|beschäftigt – Nein, nein, ich dachte nur, dass er schon längst damit aufgehört hat, weil er uns nichts davon erzählt hat, nicht... und beschäftigen Sie sich auch damit? – zapytała lękliwie. fragte|ängstlich – fragte sie ängstlich.

– Ależ nie, byłem na seansie nie biorąc w nim żadnego bezpośredniego udziału, bo grałem, a właściwie zacząłem grać i usnąłem przy fisharmonii, obudzili mnie, gdy już było po wszystkim. aber nie|nicht|ich war|bei|Vorstellung|nicht|nehmend|in|ihm|keine|direkten|Teilnahme|denn|ich spielte|und|eigentlich|ich begann|zu spielen|und|ich schlief ein|bei|dem Fischarmonika|sie weckten|mich|als|schon|war|nach|allem – Aber nein, ich war bei der Vorstellung, ohne direkt daran teilzunehmen, denn ich spielte, oder besser gesagt, ich begann zu spielen und schlief bei der Harmonika ein, sie weckten mich, als alles schon vorbei war.

– Pan w te rzeczy nie wierzy, prawda? Sie|in|diese|Dinge|nicht|glaubt|Wahrheit – Sie glauben nicht an solche Dinge, oder? – prosiła prawie. sie bat|fast – bat sie fast.

– Przede wszystkim nie wiem, nic nie widziałem, nic nie twierdzę i niczemu nie zaprzeczam, bo się tym nie zajmuję – przypomniał sobie w tej chwili tę dziwną podwójność Daisy, ale nie wspomniał o tym ani słowa, by jej nie straszyć... vor allem|allem|nicht|weiß|nichts|nicht|gesehen|nichts|nicht|behaupte|und|nichts|nicht|leugne|denn|sich|damit|nicht|beschäftige|erinnerte|sich|in|dieser|Moment|diese|seltsame|Doppelheit|Daisy|aber|nicht|erwähnte|darüber|dem|weder|Wort|um|ihr|nicht|erschrecken – Vor allem weiß ich nicht, ich habe nichts gesehen, ich behaupte nichts und ich bestreite nichts, weil ich mich nicht damit beschäftige – erinnerte er sich in diesem Moment an diese seltsame Doppelheit von Daisy, aber er erwähnte kein Wort darüber, um sie nicht zu erschrecken...

– Joe już przeszło dwa tygodnie nie był w domu, a przecież niedługo kończy mu się urlop i musi wracać do pułku – skarżyła się cicho. Joe|schon|über|zwei|Wochen|nicht|war|zu|Hause|und|schließlich|bald|endet|ihm|sich|Urlaub|und|muss|zurückkehren|zu|Regimentu|klagte|sich|leise – Joe ist seit über zwei Wochen nicht zu Hause gewesen, und schließlich endet bald sein Urlaub und er muss zurück zur Truppe – klagte sie leise.

– O ile mówił, nie powraca już do służby. Wenn|wie viel|er gesprochen hat|nicht|zurückkehrt|schon|in die|Dienst – Soweit er gesagt hat, kehrt er nicht mehr in den Dienst zurück.

Betsy stanęła zdumiona. Betsy|stand|erstaunt Betsy stand erstaunt da.

– Nie powróci! Nicht|wird zurückkehren – Er wird nicht zurückkehren! Boże mój, to się ojciec dopiero zmartwi! Gott|mein|das|sich|Vater|erst|sorgen machen Mein Gott, das wird deinen Vater erst recht beunruhigen! – jęknęła. sie stöhnte – stöhnte sie.

Mr Zenon jął z zapałem tłumaczyć przyjaciela, przedstawiając życie wojskowe w najczarniejszych barwach, jako niegodne człowieka tak bardzo wyjątkowego, jakim był mr Joe, ale Betsy tylko kiwała smutnie głową. Herr|Zenon|begann|z|Eifer|zu erklären|Freund|indem er darstellte|Leben|militärisch|in|den dunkelsten|Farben|als|unwürdig|Mensch|so|sehr|außergewöhnlichen|wie|war|Herr|Joe|aber|Betsy|nur|nickte|traurig|mit dem Kopf Herr Zenon begann eifrig, seinem Freund zu erklären und stellte das Militärleben in den düstersten Farben dar, als unwürdig für einen so außergewöhnlichen Menschen wie Mr. Joe, aber Betsy schüttelte nur traurig den Kopf.

– Co ojciec na to powie, co? Was|Vater|dazu|das|sagen wird|was – Was wird der Vater dazu sagen, hm? Już teraz życie w naszym domu stanie się nie do wytrzymania... Schon|jetzt|Leben|in|unserem|Haus|wird|sich|nicht|zu|erträglich Das Leben in unserem Haus wird jetzt unerträglich werden...

czuję, że ojciec pogniewa się z nim na śmierć... nie przebaczy mu... ciotki go wydziedziczą... ich fühle|dass|Vater|sich ärgern|sich|mit|ihm|bis|zum Tod|nicht|vergeben wird|ihm|Tanten|ihn|enterben Ich fühle, dass der Vater sich bis zum Tod mit ihm verscherzen wird... er wird ihm nicht verzeihen... die Tanten werden ihn enterben...

co on pocznie... co ja teraz pocznę... was|er|anfangen wird|was|ich|jetzt|anfangen werde Was wird er tun... was werde ich jetzt tun...

Nie mogła wstrzymać łez. (nicht)|konnte|zurückhalten|Tränen Sie konnte die Tränen nicht zurückhalten.

– Miss Betsy, a ja się już nie liczę zupełnie? Fräulein|Betsy|und|ja|mich|schon|nicht|zähle|völlig – Miss Betsy, zähle ich denn überhaupt nicht mehr?

– Chwilami strasznie się boję, że i tobie, mr Zen, obrzydnie w końcu nasz dom; znudzą cię ciotki, pogniewasz się z ojcem, znienawidzisz mnie, a bo ja wiem zresztą, co się stanie? manchmal|schrecklich|reflexive pronoun|fürchte|dass|auch|dir|Herr|Zen|widerlich wird|in|schließlich|unser|Haus|langweilen|dich|Tanten|wirst wütend|reflexive pronoun|mit|Vater|wirst hassen|mich|und|denn|ich|weiß|übrigens|was|reflexive pronoun|passieren wird – Manchmal habe ich schreckliche Angst, dass dir, Mr. Zen, unser Haus schließlich auch zuwider wird; dass dich die Tanten langweilen, du dich mit deinem Vater streitest, mich hasst, und ich weiß sowieso nicht, was passieren wird? dość, że pewnego wieczoru pójdziesz i już cię nigdy nie zobaczę, nigdy! genug|dass|eines|abends|du gehen wirst|und|schon|dich|nie|nie|sehen werde|nie Es reicht, dass du eines Abends gehst und ich dich nie wiedersehen werde, niemals!

Trwoga załkała w jej głosie. Angst|schluchzte|in|ihrer|Stimme Angst schlich sich in ihre Stimme.

– Niepotrzebne przywidzenia, bo jeśli nawet znudzą mnie ciotki i pogniewam się z ojcem, to opuszczę wasz dom, ale z tobą razem, Betsy, razem i na zawsze – powiedział mocno. unnötige|Halluzinationen|denn|wenn|sogar|langweilen|mich|Tanten|und||||||||||||||||für|immer|sagte|fest – Unnötige Halluzinationen, denn selbst wenn mich die Tanten langweilen und ich mich mit meinem Vater streite, werde ich euer Haus verlassen, aber mit dir zusammen, Betsy, zusammen und für immer – sagte er bestimmt.

– Razem i na zawsze! Zusammen|und|für|immer – Zusammen und für immer! – wykrzyknęła radośnie, cała w ogniach wzruszenia. rief|fröhlich|ganz|in|Flammen|Rührung – rief sie fröhlich, ganz in den Flammen der Rührung. – O mr Zen... Oh|Herr|Zen – Oh Herr Zen...

– Co, dziecko moje, co? Was|Kind|mein|was – Was, mein Kind, was? – pytał serdecznie, widząc jej wahanie. fragte|herzlich|als er sah|ihr|Zögern – fragte er herzlich, als er ihr Zögern sah.

– Jak ja cię strasznie... strasznie... nie, nie mogę teraz, nie mogę... później powiem, wieczorem... Wie|ich|dich|schrecklich|schrecklich|nicht|nicht|kann|jetzt|nicht|kann|später|sagen|abends – Wie schrecklich ich dich... schrecklich... nein, ich kann jetzt nicht, ich kann nicht... später sage ich es, am Abend...

Odwróciła twarz zawstydzoną. Sie drehte|das Gesicht|verlegen Sie wandte ihr Gesicht beschämt ab.

Uśmiechnął się dziękczynnie i nie pytał, wiedział bowiem, jakie to słowo zapachniało na jej ustach rozdrganych i promieniało w rozbłysłych nagle oczach. Er lächelten|sich|dankbar|und|nicht|fragte|wusste|denn|welches|das|Wort|duftete|auf|ihr|Lippen|zitternden|und|strahlte|in|leuchtenden|plötzlich|Augen Er lächelte dankbar und fragte nicht, denn er wusste, welches Wort auf ihren zitternden Lippen duftete und in ihren plötzlich leuchtenden Augen strahlte.

Szli już w milczeniu, oplątani w słodki rytm tych słów nie wypowiedzianych, pełni cichej melodii kochania i głębokiej wiary w siebie. Sie gingen|schon|in|Stille||im|süßen|Rhythmus|dieser|Worte|nicht|ausgesprochen|voll|leiser|Melodie|der Liebe|und|tiefen|Glauben|in|sich Sie gingen bereits in Stille, verwoben im süßen Rhythmus dieser unausgesprochenen Worte, erfüllt von einer stillen Melodie der Liebe und tiefem Glauben an sich selbst.

Zapomnieli o poprzedniej rozmowie, nie czując już zimna, deszczu, mgieł ni posępności tego dnia strasznego, szli jakby przez nagle rozkwitłe łąki, pełne wiośnianych, kwietnych uniesień. Sie haben vergessen|an|vorherigen|Gespräch|nicht|fühlend|schon|Kälte|Regen|Nebel|noch|Trübsal|dieses|Tages|schrecklichen|sie gingen|als ob|durch|plötzlich|blühende|Wiesen|voller|frühlingshaften|blühenden|Begeisterungen Sie hatten das vorherige Gespräch vergessen, spürten weder die Kälte noch den Regen, den Nebel oder die Trübsal dieses schrecklichen Tages, sie gingen, als ob sie durch plötzlich erblühte Wiesen schritten, voller frühlingshafter, blühender Erhebungen.

Przez zielone, wonne, rozśpiewane gaje miłości szli, przez oczarowań i zachwytów niepowrotne chwile zupełnego szczęścia. Durch|grüne|wohlige|besungene|Haine|der Liebe|gingen|durch|Verzauberungen|und|Bewunderungen|unwiederbringliche|Momente|vollständigen|Glücks Durch grüne, duftende, gesangliche Haine der Liebe gingen sie, durch die unwiederbringlichen Momente der vollkommenen Glückseligkeit von Verzauberung und Bewunderung.

Milczeli, bo drogą i upragnioną im była ta cisza zewnętrzna; kryli się w niej przed sobą jakby w gąszczu płomienistym, jakby w świetlanej mgle wstydliwego lęku, by mówić spojrzeniami, dotknięciem rąk, westchnieniem, pełniejszym namiętnych brzmień niźli wyznania, uśmiechem pełnym pocałunków, obietnic i pragnień, pełnym palącego waru krwi, i tym czymś zgoła niepochwytnym, świętym i upajającym, co było jakby wonią dusz rozmodlonych. Sie schwiegen|denn|Weg|und|ersehnte|ihnen|war|diese|Stille|äußere|Sie versteckten|sich|in|ihr|vor|einander|als ob|in|Dickicht|flammend|als ob|in|strahlenden|Nebel|schüchternen|Angst|um|zu sprechen|mit Blicken|mit Berührung|Händen|mit Seufzen|voller|leidenschaftlichen|Klänge|als|Geständnis|mit einem Lächeln|voller|Küssen|Versprechungen|und|Sehnsüchten|voller|brennenden|Aufwallung|Blutes|und|dem|etwas|völlig|ungreifbaren|heiligen|und|berauschenden|was|war|als ob|Duft||frommen Sie schwiegen, denn diese äußere Stille war der Weg und das Erwünschte für sie; sie verbargen sich darin voreinander wie in einem flammenden Dickicht, wie in einem strahlenden Nebel schüchterner Angst, um mit Blicken, Berührungen der Hände, Seufzern, die vollere leidenschaftliche Klänge hatten als Geständnisse, mit einem Lächeln voller Küsse, Versprechungen und Sehnsüchte, voller brennender Glut des Blutes, und mit diesem etwas völlig Unfassbaren, Heiligen und berauschenden, das wie der Duft frommer Seelen war.

Betsy często obejmowała jego głowę namiętnie całującym spojrzeniem i choć nie pochwycona, odwracała oczy spłoszone, ciężkie przełzawieniem i słodyczą, a on przyciskając silnie jej ramię, przychylał się i drapieżnymi, kradnącymi źrenicami spadał na jej usta płonące. Betsy|oft|umarmte|seinen|Kopf|leidenschaftlich|küssenden|Blick|und|obwohl|nicht|gefangen|wandte|Augen|verängstigt|schwer|mit Tränen|und|Süße|und|er|drückend|stark|ihren|Arm|beugte|sich|und|raubtierhaften|stehlenden|Pupillen|fiel|auf|ihren|Lippen|brennend Betsy umarmte oft seinen Kopf mit einem leidenschaftlichen, küssenden Blick, und obwohl sie nicht gefasst wurde, wandte sie die erschreckten, schweren Augen ab, die von Tränen und Süße waren, während er ihren Arm fest drückte, sich neigte und mit raubtierhaften, stehlenden Pupillen auf ihre brennenden Lippen fiel.

Czasem dźwięk jakiś, który nie był wyrazem, nie był mową nawet, błąkał się między nimi przyczajonym a tak zrozumiałym drganiem, że przyciskali się jeszcze silniej ramionami, kłonili głowy do siebie, oddychali ciężko, przystając bezwiednie na mgnienie obezsilającej radości czucia się przy sobie. Manchmal|Klang|irgendein|der|nicht|war|Ausdruck|nicht|war|Sprache|sogar|irrte|sich|zwischen|ihnen|lauernd|und|so|verständlich|Zucken|dass|drückten|sich|noch|stärker|mit den Armen|neigten|Köpfe|zueinander|sich|atmeten|schwer|haltend|unwillkürlich|auf|Augenblick|überwältigenden|Freude|Fühlen|sich|bei|einander Manchmal schlich ein Klang, der kein Ausdruck war, nicht einmal Sprache, zwischen ihnen umher, so gedämpft und doch so verständlich, dass sie sich noch fester mit ihren Armen drückten, ihre Köpfe zueinander neigten, schwer atmeten und unbewusst auf den Augenblick der überwältigenden Freude des Beisammenseins verharrten.

– Dawno pragnąłem takiej chwili, czekałem na nią... – rzekł głośno. lange|habe gewünscht|solchen|Moment|habe gewartet|auf|sie|sagte|laut – Ich habe lange auf diesen Moment gewartet, ich habe auf ihn gewartet... – sagte er laut.

– A ja marzyłam o niej codziennie – szepnęła tak cicho, że raczej oczami porwał z jej ust te słowa, niż słyszał. Und|ich|träumte|von|ihr|jeden Tag|flüsterte|so|leise|dass|eher|mit den Augen|lasst|von|ihr|Mund|diese|Worte|als|hörte – Und ich habe jeden Tag davon geträumt – flüsterte sie so leise, dass man eher mit den Augen die Worte von ihren Lippen riss, als dass man sie hörte.

Wchodzili na skwer Trafalgarski, gdy mgły wiszące dotąd nieruchomie i jak obłok zastygłe skłębiły się nagle i niby morze uderzone huraganem jęły się kołysać, burzyć i rozpadać w bryzgi; lały się kaskadami, płynęły falami rozbitymi na miazgę i spadały szarym, nieprzeniknionym pyłem tak gęsto, iż w parę chwil plac cały był przysłonięty. Sie gingen|auf|Platz|Trafalgar|als|Nebel|hängend|bis dahin|unbeweglich|und|wie|Wolke|erstarrt|sich zusammenballten|sich|plötzlich|und|wie|Meer|getroffen|von einem Hurrikan|begannen|sich|zu wiegen|zu stürzen|und|zu zerfallen|in|Spritzer|flossen|sich|in Kaskaden|flossen|in Wellen|zerbrochen|in|Brei|und|fielen|grauem|undurchdringlichem|Staub|so|dicht|dass|in|wenigen|Augenblicken|Platz|ganz|war|verdeckt Sie betraten den Trafalgarplatz, als die bis dahin regungslos hängenden Nebel plötzlich sich zusammenballten und wie ein vom Sturm geschlagenes Meer zu schwanken, zu toben und in Spritzern auseinanderzufallen begannen; sie strömten in Kaskaden, flossen in Wellen, die zu Brei zertrümmert waren, und fielen als grauer, undurchdringlicher Staub so dicht, dass der gesamte Platz in wenigen Augenblicken verhüllt war.

Olbrzymia kolumna pomnika Nelsona i te srogie, potworne lwy granitowe zaledwie majaczyły nikłymi, rozpierzchłymi konturami w sypkiej, rozdrganej, zielonawej szarości. riesige|Säule|Denkmals|Nelsons|und|die|strengen|schrecklichen|Löwen|aus Granit|kaum|zeichneten sich ab|schwachen|zerstreuten|Konturen|in|lockeren|zitternden|grünlichen|Graufärbung Die riesige Säule des Nelson-Denkmals und die strengen, monströsen Granitlöwen schimmerten nur schwach mit verschwommenen, zerstreuten Konturen in dem lockeren, zitternden, grünlichen Grau.

Przepadły wnet domy, przepadły ulice, zginęły drzewa, cały plac utonął w brudnym odmęcie, stęchła wilgoć lepkim, duszącym tumanem zapełniała wszystko. verschwanden|sofort|Häuser|verschwanden|Straßen|starben|Bäume|der ganze|Platz|ertrank|in|schmutzigen|Abgrund|faulige|Feuchtigkeit|klebrigen|erstickenden|Dunst|füllte|alles Sofort verschwanden die Häuser, verschwanden die Straßen, die Bäume gingen verloren, der gesamte Platz versank in einem schmutzigen Abgrund, modrige Feuchtigkeit füllte alles mit einem klebrigen, erstickenden Dunst.

Czarne, wyniosłe kolumny portyku National Gallery, obok których przechodzili, rysowały się słabo jak pnie przegniłe w mętnej i skłębionej wodzie zatopione. Schwarze|erhabene|Säulen|Portikus|National|Galerie|neben|denen|sie vorbeigingen|zeichneten|sich|schwach|wie|Stämme|verrottete|in|trüben|und|aufgewühlten|Wasser|versenkt Die schwarzen, erhabenen Säulen des Portikus der National Gallery, an denen sie vorbeigingen, zeichneten sich schwach ab wie verrottete Stämme im trüben und aufgewühlten Wasser.

Na dwa kroki nie było widać, czasami rozlegały się kroki tuż prawie, a człowiek pozostawał niewidzialny lub przesuwał się cieniem ledwie dojrzanym, to powóz jakiś przejeżdżał podobny do potwornego kraba sunącego środkiem topieli niezgłębionej i ginął nie wiadomo gdzie. Auf|zwei|Schritte|nicht|war|sichtbar|manchmal|hallten|sich|Schritte|gleich|fast|und|Mensch|blieb|unsichtbar|oder|bewegte|sich|Schatten|kaum|wahrgenommen|dann|Wagen|irgendein|fuhr vorbei|ähnlich|zu|schrecklichen|Krebs|gleitenden|durch|Sumpf|unergründlichen|und|verschwand|nicht|bekannt|wo In zwei Schritten war nichts zu sehen, manchmal hörte man Schritte fast direkt, und der Mensch blieb unsichtbar oder bewegte sich wie ein kaum wahrgenommener Schatten, dann fuhr eine Kutsche vorbei, ähnlich einem monströsen Krebs, der durch die unergründliche Flut glitt und irgendwo verschwand.

Jakieś stępione odgłosy kroków, ogłuchłe słowa, jakieś błędne rozmowy i martwiejące dźwięki, nie wiadomo przez kogo wywołane i skąd płynące, błądziły w mgłach, trzepocząc się bezdźwięcznym i niepokojącym szelestem. Irgendwelche|gedämpfte|Geräusche|Schritte|tauben|Worte|Irgendwelche|falsche|Gespräche|und|sterbende|Klänge|nicht|bekannt|von|wem|hervorgerufen|und|woher|kommend|irrten|in|Nebeln|flatternd|sich|lautlos|und|beunruhigenden|Rascheln Irgendwelche dumpfen Geräusche von Schritten, taube Worte, irgendwelche verworrenen Gespräche und sterbende Klänge, die von niemandem hervorgerufen und von irgendwoher strömten, irrten in den Nebeln umher, sich mit einem lautlosen und beunruhigenden Rascheln windend.

Szli wolniej, by nie błądzić w tej pustce nie przeniknionej lub nie wpaść pod konie na przejściach ulic, ale dziwnie posmutnieli oboje. Sie gingen|langsamer|um|nicht|sich verirren|in|dieser|Leere|nicht|durchdrungen|oder|nicht|zu fallen|unter|Pferde|an|Übergängen|Straßen|aber|seltsam|wurden traurig|beide Sie gingen langsamer, um nicht in dieser unergründlichen Leere umherzuirren oder nicht unter die Pferde an den Straßenübergängen zu geraten, aber beide schienen seltsam traurig.

Mgła przenikała ich chłodem i rzucała posępny cień na dusze, czarowne gaje uniesień szczęsnych rozwiały się nagle w szarych i bolesnych ciemnościach, przygasły im oczy i cicha, tęskna żałośliwość owładnęła obojgiem. Der Nebel|durchdrang|sie|Kälte|und|warf|düster|Schatten|auf|Seelen|zauberhafte|Haine|Erhebungen|glücklichen|verschwanden|sich|plötzlich|in|grauen|und|schmerzlichen|Dunkelheiten|erloschen|ihnen|Augen|und|stille|sehnsüchtige|Traurigkeit|ergriff|beide Der Nebel durchdrang sie mit Kälte und warf einen düsteren Schatten auf ihre Seelen, die zauberhaften Haine des glücklichen Aufschwungs zerstreuten sich plötzlich in grauen und schmerzlichen Dunkelheiten, ihre Augen erloschen und eine stille, sehnsüchtige Traurigkeit ergriff beide.

Daleko już byli od siebie, daleko, dusze się rozbiegły jak ptaki spłoszone i płynęły samotnie obcymi, zadumanymi dalami, niosły się na skrzydłach nagłej, niewytłumaczonej trwogi, na skrzydłach tęsknoty płynęły. weit|schon|waren|voneinander|sich|weit|Seelen|sich|zerstreuten|wie|Vögel|erschreckt|und|flogen|einsam|fremden|nachdenklichen|Weiten|trugen|sich|auf|den Flügeln|plötzlichen|unerklärlichen|Angst|auf|den Flügeln|Sehnsucht|flogen Sie waren schon weit voneinander entfernt, weit, die Seelen zerstreuten sich wie erschreckte Vögel und flogen einsam durch fremde, nachdenkliche Weiten, getragen von den Flügeln plötzlicher, unerklärlicher Angst, auf den Flügeln der Sehnsucht flogen sie.

– Gdyby można dostać konie, bo mi tak zimno – szepnęła nieśmiało. Wenn|man|bekommen|Pferde|weil|mir|so|kalt|flüsterte|schüchtern – Wenn man nur Pferde bekommen könnte, denn mir ist so kalt – flüsterte sie schüchtern.

– Na Waterloo będą, tam jest stacja! Am|Waterloo|werden|dort|ist|Bahnhof – Sie werden in Waterloo sein, dort ist die Station!

– Ale pan wieczorem na obiad przyjdzie, prawda? Aber|Herr|am Abend|zum|Abendessen|kommt|richtig – Aber Sie kommen am Abend zum Abendessen, nicht wahr? – prosiła słodko. sie bat|süß – Sie bat süß.

Nie zdążył odpowiedzieć cofając się naraz gwałtownie, bo jakby spod ziemi, tuż przed nimi, twarz w twarz, wychyliła się z mgieł miss Daisy z jakimś wysokim człowiekiem, że nim zdążył się ukłonić, już przeszli. (nicht)|er hatte (es) geschafft|zu antworten|zurückziehend|sich|plötzlich|heftig|denn|als ob|aus|dem Boden|gleich|vor|ihnen|Gesicht|in|Gesicht|sie heraus|sich|aus|dem Nebel|Fräulein|Daisy|mit|irgendeinem|großen|Mann|dass|er|(es) geschafft hatte|sich|zu verbeugen|schon|sie vorbei gegangen sind Er hatte nicht die Zeit zu antworten, als er sich plötzlich zurückzog, denn wie aus dem Boden, direkt vor ihnen, trat Miss Daisy mit einem großen Mann aus dem Nebel, sodass er sich nicht einmal verbeugen konnte, schon waren sie vorbei.

Obejrzał się trwożnie, ale tylko niewyraźny zarys majaczył i odgłos kroków rozlegał się głucho. Er schaute sich um|reflexives Pronomen|ängstlich|aber|nur|undeutlich|Umriss|schimmerte|und|Geräusch|Schritte|ertönte|reflexives Pronomen|dumpf Er schaute sich ängstlich um, aber nur eine undeutliche Silhouette schimmerte und das Geräusch von Schritten hallte dumpf.

– Pan ją zna? Herr|sie|kennt – Kennen Sie sie? – zapytała ściszonym i nieco drżącym głosem. fragte|leise|und|etwas|zitterndym|Stimme – fragte sie mit leiser und etwas zitternder Stimme.

Nie zaraz odpowiedział, zapatrzył się w zapaloną właśnie latarnię, w rozdrgane kolisko czerwonawego światła, obrzeżonego zielonawą obręczą i gęstym, ruchomym kołem mgieł, że płomień był zaledwie punktem dla oczów. Nicht|sofort|antwortete|starrte|sich|in|eingeschaltete|gerade|Laterne|in|zitternde|Umgebung|rötlichen|Licht|umrandet|grünlichen|Ring|und|dichten|beweglichen|Rad|Nebel|dass|Flamme|war|nur|Punkt|für| Er antwortete nicht sofort, starrte auf die gerade angezündete Laterne, auf den flackernden Rand des rötlichen Lichts, umgeben von einem grünlichen Ring und einem dichten, bewegten Nebelkreis, sodass die Flamme nur ein Punkt für die Augen war.

– Znam ją nieco – odrzekł z trudem, przypominając sobie jej pytanie – mówiłem z nią parę razy, pamiętam, jak wygląda, to wszystko, co wiem o miss Daisy. Ich kenne|sie|ein wenig|antwortete|mit|Mühe|erinnernd|sich|ihr|Frage|ich habe gesprochen|mit|ihr|ein paar|Male|ich erinnere mich|wie|aussieht|das|alles|was|ich weiß|über|Fräulein|Daisy – Ich kenne sie ein wenig – antwortete er mühsam und erinnerte sich an ihre Frage – ich habe ein paar Mal mit ihr gesprochen, ich erinnere mich, wie sie aussieht, das ist alles, was ich über Miss Daisy weiß.

– Dziwne, wymyślone imię. Seltsam|erfunden|Name – Seltsamer, erfundener Name.

– Nie znam jej nazwiska, tym imieniem wszyscy znajomi ją nazywają. Ich|kenne|ihr|Nachnamen|mit diesem|Vornamen|alle|Freunde|sie|nennen – Ich kenne ihren Nachnamen nicht, alle Bekannten nennen sie mit diesem Namen.

– A ten człowiek, który z nią szedł? Und|der|Mensch|der|mit|ihr|ging – Und der Mann, der mit ihr ging?

– To Mahatma Guru, Hindus. An|Mahatma|Guru|Hindus – Zu Mahatma Guru, Hindus.

– Hindus! Hindus – Hindus!

– Autentyczny, mędrzec niesłychanie ciekawy, przyjechał do Europy, żeby się przyjrzeć ludziom i kulturze naszej. Authentisch|Weiser|ungeheuer|neugierig|kam|nach|Europa|um|sich|anzusehen|den Menschen|und|der Kultur|unser – Authentisch, ein unglaublich neugieriger Weiser, kam nach Europa, um sich die Menschen und unsere Kultur anzusehen.

– Ja gdzieś widziałam jej twarz... Ich|irgendwo|gesehen habe|ihr|Gesicht – Ich habe ihr Gesicht irgendwo gesehen...

– Prawie nieprawdopodobna, bo zaledwie od kilkunastu dni jest w Europie. fast|unglaublich|weil|gerade mal|seit|wenigen|Tagen|ist|in|Europa – Fast unglaublich, denn sie ist erst seit wenigen Tagen in Europa.

– Tak, przypominam ją sobie dobrze, widziałam ją w muzeum, ciągle się przypatrywała panu, to zwróciło moją uwagę. Ja|erinnere|sie|mir|gut|sah|sie|im|Museum|ständig|sich|ansah|Ihnen|das|lenkte|meine|Aufmerksamkeit – Ja, ich erinnere mich gut an sie, ich habe sie im Museum gesehen, sie hat Sie ständig angestarrt, das hat meine Aufmerksamkeit erregt.

– Mnie się przypatrywała? mir|reflexive pronoun|hat angeschaut – Hat sie mich angestarrt? – pytał zdumiony. fragte|erstaunt – fragte er erstaunt.

– I to ze szczególną jakąś uwagą, często ją pan spotyka? Ich|das|mit|besonderer|irgendeiner|Aufmerksamkeit|oft|sie|Sie|trifft – Und das mit einer besonderen Aufmerksamkeit, treffen Sie sie oft?

– Mieszkamy przecież w jednym Boarding-House. Wir wohnen|doch|in|einem|| – Wir wohnen schließlich im selben Boarding-House.

– Czy i Joe ją zna? Ob|und|Joe|sie|kennt – Kennt Joe sie auch?

– Właściwie to u niego na seansie widziałem ją nieco bliżej. Eigentlich|das|bei|ihm|im|Filmvorführung|habe ich gesehen|sie|etwas|näher – Eigentlich habe ich sie bei seiner Vorstellung etwas näher gesehen.

– Służyła mu za medium pewnie, bo ma twarz zmory albo wampira. Sie diente|ihm|als|Medium|wahrscheinlich|denn|hat|Gesicht|Albtraum|oder|Vampir – Sie diente ihm wahrscheinlich als Medium, denn sie hat das Gesicht eines Gespenstes oder Vampirs.

Nie odpowiedział, dotknięty przykro twardym tonem jej głosu. Nicht|antwortete|berührt|traurig|harten|Ton|ihrer|Stimme Er antwortete nicht, berührt von dem harten Ton ihrer Stimme.

– Ma dziwną twarz, przerażającą, choć tak piękną. Sie hat|seltsame|Gesicht|erschreckende|obwohl|so|schön – Sie hat ein seltsames, erschreckendes Gesicht, obwohl es so schön ist.

– Dlaczego? Warum – Warum? Nie zauważyłem w niej nic przerażającego. Nicht|habe bemerkt|in|ihr|nichts|erschreckendes Ich habe nichts Beängstigendes an ihr bemerkt.

– Nie chciałabym jej spotykać – wzdrygnęła się trwożnie. Nicht|würde ich wollen|sie|treffen|zuckte|sich|ängstlich – Ich möchte ihr nicht begegnen – schauderte sie ängstlich.

– Betsy! Betsy – Betsy!

– szepnął tkliwie. flüsterte|zärtlich – flüsterte er zärtlich.

Dziewczyna podniosła na niego przygasłe i wylękłe oczy, ale milczała wzdychając niekiedy, a on nie wiedział, co mówić, nie mogąc ukryć bolesnego niepokoju. Das Mädchen|hob|auf|ihn|gedämpfte|und|ängstliche|Augen|aber|schwieg|seufzend|manchmal|und|er|nicht|wusste|was|sagen|nicht|konnte|verbergen|schmerzlichen|Unruhe Das Mädchen hob ihre gedämpften und ängstlichen Augen zu ihm, schwieg aber und seufzte manchmal, und er wusste nicht, was er sagen sollte, da er die schmerzhafte Unruhe nicht verbergen konnte. Żal mu jej było, kochał ją przecież szczerze i głęboko, przed chwilą czuł się tak szczęśliwy i spokojny, przed chwilą tak mu dobrze było z nią iść, dobrze mówić, dobrze kołysać się w rozmarzeniu, dobrze spoglądać na jej śliczną twarzyczkę i tak błogo, tak szczęśnie mu było czuć jej miłość, a teraz! Bedauern|ihm|sie|war|liebte|sie|schließlich|ehrlich|und|tief|vor|einem Moment|fühlte|sich|so|glücklich|und|ruhig|vor|einem Moment|so|ihm|gut|war|mit|ihr|gehen|gut|sprechen|gut|schwingen|sich|im|Träumen|gut|schauen|auf|ihr|hübsches|Gesichtchen|und|so|selig|so|glücklich|ihm|war|fühlen|ihre|Liebe|und|jetzt Er hatte Mitleid mit ihr, denn er liebte sie aufrichtig und tief, vor kurzem fühlte er sich so glücklich und ruhig, vor kurzem war es so schön, mit ihr zu gehen, gut zu reden, gut in Träumen zu schaukeln, gut auf ihr hübsches Gesicht zu schauen und so selig, so glücklich war es, ihre Liebe zu spüren, und jetzt!

Teraz pilno mu było rozstać się z nią, niecierpliwiła go milczeniem, chciałby ją pożegnać i zostać sam, ale nie śmiał. Jetzt|dringend|ihm|war|sich zu trennen|mit ihr|von|ihr|ungeduldig machte|ihn|mit Schweigen|er wollte|sie|verabschieden|und|bleiben|allein|aber|nicht|wagte Jetzt wollte er sich dringend von ihr trennen, ihr Schweigen machte ihn ungeduldig, er wollte sich von ihr verabschieden und allein bleiben, aber er wagte es nicht. Chciał się zmusić do dawnego stanu, nie potrafił. Er wollte|sich|zwingen|zu|früheren|Zustand|nicht|konnte Er wollte sich zwingen, in den früheren Zustand zurückzukehren, aber er konnte es nicht.

Odpadły go wnet wszystkie chęci, chłodnął, zapomniał prawie o Betsy i rwał się myślami za tamtą, za Daisy, odnajdywał ją w skłębionych, ciężkich mgłach i jak cień przyczajony a niedostępny wlókł się za nią z bolesnym skurczem serca, ciągnięty jakąś siłą niezwalczoną trwożnego uroku, strachu nieledwie. fielen|ihm|sofort|alle|Wünsche|wurde kalt|vergaß|fast|an|Betsy|und|riss|sich|mit Gedanken|nach|jener|nach|Daisy|fand|sie|in|verworrenen|schweren|Nebeln|und|wie|Schatten|lauernd|und|unerreichbar|schleppte|sich|hinter|ihr|mit|schmerzlichen|Krampf|Herzens|gezogen|von irgendeiner|Kraft|unbesiegbaren|ängstlichen|Reizes|Angst|kaum Sofort fielen ihm alle Wünsche ab, er wurde kühl, vergaß fast Betsy und riss sich mit seinen Gedanken nach jener, nach Daisy, fand sie in den verworrenen, schweren Nebeln und wie ein schattenhafter, lauernder und unerreichbarer Geist zog er mit schmerzhaftem Herzschmerz hinter ihr her, gezogen von einer unbesiegbaren Kraft des ängstlichen Charmes, fast der Angst.

Ale przemógł się wreszcie i zaczął mówić prędko i dużo, by zagłuszyć własny niepokój, śmiał się jakoś nienaturalnie, zaglądał jej w oczy zbyt natarczywie, nawiązywał usilnie porwane nici, rozdmuchiwał przygasłe ognie, uciekał wprost do niej całą mocą duszy strwożonej, wszystką siłą rozbłysłego nagle uczucia, aż rozchmurzyła twarz i poczuła się jak dawniej ufna i prawie tak samo szczęśliwa, prawie tak samo... Aber|überwunden|sich|endlich|und|begann|zu sprechen|schnell|und|viel|um|zu übertönen|eigenen|Unruhe|lachte|sich|irgendwie|unnatürlich|schaute|ihr|in|die Augen|zu|aufdringlich|knüpfte|eifrig|gerissene|Fäden|blies|schwache|Flammen|floh|direkt|zu|ihr|mit aller|Kraft|Seele|verängstigten|mit aller|Kraft|plötzlich erleuchteten|plötzlich|Gefühls|bis|sie aufhellte|Gesicht|und|fühlte|sich|wie|früher|vertrauensvoll|und|fast|so|gleich|glücklich|fast|so|gleich Aber schließlich überwältigte er sich und begann schnell und viel zu reden, um seine eigene Unruhe zu übertönen, er lachte irgendwie unnatürlich, sah ihr zu aufdringlich in die Augen, knüpfte verzweifelt die gerissenen Fäden wieder an, blies die erloschenen Feuer auf, floh mit aller Kraft seiner ängstlichen Seele direkt zu ihr, mit aller Kraft des plötzlich aufblitzenden Gefühls, bis ihr Gesicht aufhellte und sie sich wie früher vertrauensvoll und fast ebenso glücklich fühlte, fast ebenso...

Zatrzymał jednak skwapliwie pierwszy napotkany pusty powóz i Betsy wsiadła. Er hielt|jedoch|bereitwillig|erste|angetroffene|leere|Kutsche|und|Betsy|stieg ein Er hielt jedoch schnell die erste leere Kutsche an, und Betsy stieg ein.

– Wieczorem czekamy na pana z obiadem. Am Abend|warten|auf|Sie|mit|dem Abendessen – Am Abend warten wir mit dem Abendessen auf Sie.

– Przyjdę, cóż bym robił bez tych godzin. Ich komme|was|ich würde|tun|ohne|dieser|Stunden – Ich werde kommen, was würde ich ohne diese Stunden tun.

– Mnie one bardziej są potrzebne, bo czymże bym żyła cały długi tydzień... mir|sie|mehr|sind|nötig|denn|womit|ich|lebte|die ganze|lange|Woche – Ich brauche sie mehr, denn wovon würde ich die ganze lange Woche leben...

– I ja czekam na nie z upragnieniem, i ja! Ich|ich|warte|auf|sie|mit|Sehnsucht|und|ich – Und ich warte sehnsüchtig auf sie, ich auch! – zawołał szczerze. rief|ehrlich – rief er aufrichtig.

– Zen! Zen – Zen!

– Betsy! Betsy – Betsy!

Skrzyżowały się słowa, spojrzenia i gorące, namiętne uściski rąk. kreuzten|sich|Worte|Blicke|und|heiße|leidenschaftliche|Umarmungen|Hände Die Worte, Blicke und heißen, leidenschaftlichen Händedrücke kreuzten sich.

Za chwilę powóz zniknął w mgle, słychać było tylko głuchy tupot konia i miarowe, głośne wołanie: Hep! In|moment|Wagen|verschwand|in|Nebel|man hörte|war|nur|dumpfer|Trittschritt|des Pferdes|und|gleichmäßige|laute|Rufen|Hep In Kürze verschwand die Kutsche im Nebel, man hörte nur das dumpfe Trampeln des Pferdes und den gleichmäßigen, lauten Ruf: Hep! Hep! Hep Hep! Hep!... Hep Hep!...

Mr Zenon poszedł śpiesznie w kierunku Green Park i wkrótce jakby zatonął w zamglonych i pustych przestrzeniach; tylko gdzieniegdzie jak widmo błędne wychylało się z mgieł drzewo jakieś samotne nikłymi zarysami, czasami klomb jakiś lub grupa drzew olbrzymich majaczyła rozwianym pióropuszem jakby słupami dymów, a od czasu do czasu jawił się nagle wyrosły człowiek i przepadał wnet w odmęcie niby ryba przemykająca topielą. Herr|Zenon|ging|hastig|in|Richtung|Grün|Park|und|bald|als ob|versank|in|nebligen|und|leeren|Räumen|nur|hier und da|wie|Gespenst|irrende|auftauchte|sich|aus|Nebeln|Baum|irgendein|einsames|schwachen|Umrissen|manchmal|Blumenbeet|irgendein|oder|Gruppe|Bäume|riesigen|schimmerte|verwehten|Federbusch|als ob|Säulen|Dämpfen|und|von|Zeit|zu|Zeit|erschien|sich|plötzlich|gewachsener|Mensch|und|verschwand|sofort|in|Abgrund|wie|Fisch|schwimmend|Ertrinkenden Herr Zenon ging hastig in Richtung Green Park und schien bald in den nebligen und leeren Räumen zu versinken; nur hier und da schälte sich wie ein trügerischer Geist ein einsamer Baum mit schwachen Umrissen aus dem Nebel, manchmal schimmerte ein Beet oder eine Gruppe riesiger Bäume mit einem verwehten Federbusch wie Säulen aus Rauch, und von Zeit zu Zeit erschien plötzlich ein gewachsener Mensch und verschwand sofort in der Tiefe wie ein Fisch, der durch das Wasser schlüpft.

Milczenie niezgłębione i szara, nieprzenikniona pustka go ogarnęła, krople wody sączyły się z mgieł, szemrząc po niewidzialnych liściach i krzewach z nużącą monotonnością, a niekiedy jakiś głos stłumiony, daleki przeleciał nad nim w rozpryskach dźwięków i zapadły po nim długie chwile zupełnej ciszy i pustki. Stille|unergründlich|und|graue|undurchdringliche|Leere|ihn|ergriff|Tropfen|Wasser|sickerten|sich|aus|Nebel|murmelnd|über|unsichtbaren|Blättern|und|Sträuchern|mit|ermüdender|Monotonie|und|manchmal|irgendeine|Stimme|gedämpft|ferne|flog|über|ihm|in|Spritzern|Geräuschen|und|fielen|nach|ihm|lange|Momente|völliger|Stille|und|Leere Eine unergründliche Stille und graue, undurchdringliche Leere umhüllten ihn, Wassertropfen sickerten aus dem Nebel und murmelten über unsichtbare Blätter und Sträucher mit ermüdender Monotonie, und manchmal flog eine gedämpfte, entfernte Stimme über ihn hinweg in einem Sprühnebel von Klängen, und es folgten lange Momente völliger Stille und Leere. Przyśpieszał kroku, bo zimno mu było, mgła przejmowała wilgotnym, obrzydliwym chłodem, a zresztą ciekaw był, czy zastanie dzisiaj przy śniadaniu Daisy. Er beschleunigte|Schritt|weil|kalt|ihm|war|der Nebel|überkam|feuchten|widerlichen|Kälte|und|außerdem|neugierig|war|ob|er sie antreffen|heute|beim|Frühstück|Daisy Er beschleunigte seinen Schritt, weil ihm kalt war, der Nebel überkam ihn mit feuchter, widerlicher Kälte, und außerdem war er neugierig, ob er Daisy heute beim Frühstück antreffen würde. Od tego dnia seansu nie widział jej, nie pokazywała się przy stole, mówiono, że chora. Von|diesem|Tag|Vorführung|nicht|sah|sie|nicht|zeigte|sich|am|Tisch|man sagte|dass|krank Seit diesem Tag hatte er sie nicht mehr gesehen, sie zeigte sich nicht am Tisch, man sagte, sie sei krank.

Te kilka dni spokojnych rozmyślań i zajęć zwykłych uczyniły to, że już o tym podwójnym widzeniu jej myślał jak o halucynacji, nie mógł już nawet skupić rozproszonych szczegółów, więc spychał pamięć tej sceny na samo dno świadomości, między rzeczy do zapomnienia. Die|wenigen|Tage|ruhigen|Gedanken|und|Beschäftigungen|gewöhnlichen|machten|das|dass|schon|über|diesem|doppelten|Sehen|ihr|dachte|wie|über|Halluzination|nicht|konnte|schon|sogar|sich konzentrieren|verstreuten|Details|also|drängte|Erinnerung|dieser|Szene|auf|selbst|den Grund|des Bewusstseins|zwischen|Dingen|zum|Vergessen Diese wenigen Tage ruhiger Gedanken und gewöhnlicher Beschäftigungen führten dazu, dass er über diese doppelte Erscheinung bereits wie über eine Halluzination nachdachte, er konnte sich nicht einmal mehr auf die verstreuten Details konzentrieren, also schob er die Erinnerung an diese Szene ganz nach unten in sein Bewusstsein, zwischen die Dinge, die er vergessen wollte.

Zaprzestał dociekań, zapomniał już nawet po trosze o wszystkim, rad wielce, że pozbywa się lęku tej ciemnej, nierozwiązanej zagadki, ale natomiast wstawała w nim uporczywa, niepokojąca ciekawość bliższego poznania samej Daisy. Er hörte auf|Nachforschungen|er hatte vergessen|schon|sogar|ein wenig|wenig|über|alles|froh|sehr|dass|er befreit|sich|Angst|dieser|dunklen|ungelösten|Rätsel|aber|hingegen|wuchs|in|ihm|hartnäckige|beunruhigende|Neugier|näheren|Kennenlernen|selbst|Daisy Er hörte auf zu forschen, hatte sogar schon ein wenig alles vergessen, sehr froh darüber, dass er sich der Angst vor diesem dunklen, ungelösten Rätsel entledigte, aber stattdessen wuchs in ihm eine hartnäckige, beunruhigende Neugier, Daisy näher kennenzulernen.

Często myślał o niej, a jeszcze częściej, bo już wprost bezwiednie, szukał sposobności zobaczenia jej, nie pokazywała się jednak wcale. Oft|dachte|an|sie|und|noch|häufiger|denn|schon|geradezu|unbewusst|suchte|Gelegenheit|zu sehen|sie|nicht|zeigte|sich|jedoch|überhaupt Er dachte oft an sie, und noch häufiger, fast unbewusst, suchte er nach Gelegenheiten, sie zu sehen, doch sie zeigte sich überhaupt nicht.

Próbował rozmawiać o niej, ale i to mu się nie udało, nie miał z kim: Joe od samego seansu nie zjawiał się przy stole i wciąż go nie mógł zastać w mieszkaniu, a inni milczeli lub, co dziwniejsze, zbywali go nic nie znaczącymi półsłówkami... Widział po ich twarzach, że jakiś lęk ich krępuje, że wszyscy podczas rozmowy nieznacznie, ukradkowo spoglądają na Mahatmę i prędko a trwożnie milkną. Er versuchte|zu sprechen|über|sie|aber|und|das|ihm|sich|nicht|gelang|nicht|hatte|mit|wem|Joe|seit|dem|Vorführung|nicht|erschien|sich|am|Tisch|und|immer|ihn|nicht|konnte|antreffen|in|der Wohnung|und|die anderen|schwiegen|oder|was|seltsamer|wiesen ab|ihn|nichts|nicht|bedeutenden|Andeutungen|Er sah|an|ihren|Gesichtern|dass|irgendeine|Angst|sie|hemmt|dass|alle|während|des Gesprächs|unmerklich|heimlich|schauen|auf|Mahatma|und|schnell|und|ängstlich|schweigen Er versuchte, über sie zu sprechen, aber auch das gelang ihm nicht, er hatte niemanden: Joe war seit der Vorstellung nicht mehr am Tisch erschienen und er konnte ihn in der Wohnung nicht antreffen, und die anderen schwiegen oder, was noch seltsamer war, wiesen ihn mit bedeutungslosen Halbsätzen ab... Er sah an ihren Gesichtern, dass ihn eine Art Angst hemmte, dass alle während des Gesprächs unmerklich, heimlich auf Mahatma schauten und schnell und ängstlich verstummten.

Uderzyła go ta łączność niespodziana, ale nie umiał jej wytłumaczyć. Sie trafte|ihn|die|Verbindung|unerwartete|aber|nicht|konnte|ihr|erklären Diese unerwartete Verbindung traf ihn, aber er konnte sie nicht erklären.

Tak przeszły mu całe trzy dni pytań bez odpowiedzi i rozmyślań błędnych, aż znużyło go to w końcu, zaprzestał pytać, nie mogąc jednak zaprzestać rozmyślać. So|verging|ihm|ganze|drei|Tage|Fragen|ohne|Antworten|und|Gedanken|falschen|bis|es ermüdete|ihn|das|in|schließlich|hörte auf|zu fragen|nicht|konnte|jedoch|aufhören|zu denken So vergingen ihm ganze drei Tage voller unbeantworteter Fragen und falscher Überlegungen, bis es ihn schließlich langweilte, er hörte auf zu fragen, konnte jedoch nicht aufhören nachzudenken. Ale w cieniu tych myśli rozrastał się z wolna niepokój, jakby przeczuwanie przyszłych, niejasnych jeszcze, dalekich rzeczy – nieznanych, ale już stających się w głębiach nadchodzącego jutra... Aber|im|Schatten|dieser|Gedanken|wuchs|sich|aus|langsam|Unruhe|als ob|Vorahnung|zukünftigen|unklaren|noch|fernen|Dingen|unbekannten|aber|schon|sich abzeichnenden|sich|in|Tiefen|kommenden|Morgens Aber im Schatten dieser Gedanken wuchs langsam eine Unruhe, als ob es eine Vorahnung zukünftiger, noch unklarer, ferner Dinge war – unbekannt, aber bereits in den Tiefen des kommenden Morgens werdend...

Dlatego też to spotkanie nieoczekiwane i tak dziwne rozżarzyło w nim tę dziwną, dręczącą tęsknotę. Deshalb|auch|dieses|Treffen|unerwartete|und|so|seltsame|entfachte|in|ihm|diese|seltsame|quälende|Sehnsucht Deshalb hat dieses unerwartete und so seltsame Treffen in ihm diese seltsame, quälende Sehnsucht entfacht.

Nie, to nie była tęsknota podobna tej, jaką uczuwał do Betsy nie widząc jej dni parę, tęsknota miłosna za ukochaną; to było coś stokrotnie potężniejszego i zgoła niezwalczonego wolą ludzką, coś, jak tęskne i nieprzeparte ciążenie asteroid błądzących w nieskończonościach za słońcami lub jak nurt rzek niepowstrzymanie płynących do oceanów. Nein|das|nicht|war|Sehnsucht|ähnlich|dieser|die|fühlte|zu|Betsy|nicht|sehend|sie|Tage|ein paar|Sehnsucht|nach der Geliebten|nach|Geliebten|das|war|etwas|hundertfach|mächtiger|und|völlig|unbesiegbaren|Willen|menschlichen|etwas|wie|sehnsüchtige|und|unwiderstehliche||Asteroiden|umherirrenden|in|Unendlichkeiten|hinter|Sonnen|oder|wie|Strom|Flüsse|unaufhaltsam|fließend|zu|Ozeanen No, no era un anhelo como el que sentía por Betsy sin verla unos días, un anhelo enamorado de un ser querido; era algo cien veces más poderoso y completamente invencible por la voluntad humana, algo así como la anhelante e irresistible gravedad de los asteroides vagando infinitamente tras los soles, o como una corriente de ríos que fluye irresistiblemente hacia los océanos. Nein, es war nicht die Sehnsucht, die er für Betsy empfand, wenn er sie ein paar Tage lang nicht sah, die Liebessehnsucht nach der Geliebten; es war etwas hundertmal mächtiger und völlig unbesiegbar durch den menschlichen Willen, etwas wie die sehnsüchtige und unwiderstehliche Anziehung von Asteroiden, die in den Unendlichkeiten hinter den Sonnen umherirren, oder wie der Strom von Flüssen, die unaufhaltsam in die Ozeane fließen.

Jeszcze nie wiedział tego, a już ulegał tym prawom nieśmiertelnym. Noch|nicht|wusste|davon|aber|schon|unterlag|diesen|Gesetzen|unsterblichen Er wusste es noch nicht, aber er unterlag bereits diesen unsterblichen Gesetzen.

Przebiegał szybko park, leciał niewidzialnymi ulicami, przez jakieś place, zgubione w mgle, przez jakieś nierozeznane, pełne przytłumionej wrzawy zaułki, instynktem odnajdując drogę wśród coraz gęstszej ciemności, bo już teraz mgławicowo-obłoczne tumany przesuwały się jakąś twardą, czarniawą żółtością, bijącą strugami o ziemię, że przedzierał się przez gąszcz pierzastą niezliczonych pasem i włókien, jakby wskroś opadających wód, marznących w leniwym a spienionym biegu... Er lief durch|schnell|Park|Er flog|unsichtbaren|Straßen|durch|irgendwelche|Plätze|verloren|in|Nebel|durch|irgendwelche|unerforschte|voller|gedämpften|Hektik|Gassen|instinktiv|findend|den Weg|inmitten|immer|dichterer|Dunkelheit|denn|schon|jetzt|||Wolken|schoben|sich|irgendeine|harte|schwärzliche|Gelblichkeit|die schlugen|Strömen|auf|den Boden|dass|er sich durchdrang||durch|Dickicht|gefiederten|unzähligen|Streifen|und|Fasern|als ob|hindurch|fallenden|Wasser|gefrierenden|in|trägen|und|schäumenden|Lauf Er durchquerte schnell den Park, raste durch unsichtbare Straßen, über Plätze, die im Nebel verloren waren, durch unbekannte, von gedämpftem Lärm erfüllte Gassen, fand instinktiv seinen Weg durch die immer dichter werdende Dunkelheit, denn jetzt schon schoben sich nebelartige Wolken in einer harten, schwärzlichen Gelbheit, die in Strömen auf den Boden prasselten, sodass er sich durch das Dickicht unzähliger Federn und Fäden kämpfte, als ob er durch fallendes Wasser hindurchging, das in einem trägen und schäumenden Lauf gefror.

Mieszkał jeszcze za Regents Park, na długiej i cichej Avenue Road, ale tak przywalonej mgłami, tak utopionej w pienistych falach, że z niejakim trudem odszukał swój Boarding-House. Er wohnte|noch|hinter|Regents|Park|in|langer|und|ruhiger|Avenue|Road|aber|so|überlagert|Nebeln|so|ertränkt|in|schäumenden|Wellen|dass|mit|einigermaßen|Mühe|er fand|sein|| Er wohnte noch hinter dem Regents Park, in der langen und ruhigen Avenue Road, aber so von Nebeln erdrückt, so in schäumenden Wellen ertränkt, dass er mit einiger Mühe sein Boarding-House fand.

Przebrał się pospiesznie i poszedł do jadalni. Er zog um|sich|hastig|und|er ging|in die|Esszimmer Er zog sich hastig um und ging in den Speisesaal.

Wsunął się cicho na swoje miejsce i trwożnie powiódł oczami. Er schob|sich|leise|auf|seinen|Platz|und|ängstlich|blickte|mit den Augen Er schlüpfte leise an seinen Platz und blickte ängstlich umher.

Miss Daisy nie było, krzesło jej stało puste. Miss|Daisy|nicht|war|Stuhl|ihr|stand|leer Miss Daisy war nicht da, ihr Stuhl stand leer.

Pokój był wielki, podłużny, wyłożony ciemnym drzewem, o potężnych belkowaniach, poczerniałych jakby od starości, przytłaczających swoim ciężarem posępnym, że mimo elektryczności, płonącej w pęku złotawych storczyków, boleśnie splątanych i opadających od sufitu, mroczno było i niewymownie ponuro; długi stół w pośrodku skrzył się i połyskiwał zastawą, a nad białawomartwym polem obrusa pochylało się kilkanaście głów, ledwie widnych na ciemnym tle ścian. Der Raum|war|groß|länglich|ausgelegt|dunklem|Holz|mit|mächtigen|Balken|schwarz geworden|als ob|von|Alter|erdrückend|seinem|Gewicht|düsterem|dass|trotz|Elektrizität|brennend|in|Bund|goldgelben|Orchideen|schmerzhaft|verwickelt|und|fallend|von|Decke|düster|war|und|unaussprechlich|trübe|langer|Tisch|in|der Mitte||sich|||zastawą||||||||ein Dutzend|Köpfe|kaum|sichtbar|auf|dunklen|Hintergrund|Wänden Der Raum war groß, länglich, mit dunklem Holz ausgekleidet, mit mächtigen Balken, die wie vom Alter geschwärzt waren, erdrückend in ihrem düsteren Gewicht, sodass es trotz der Elektrizität, die in einem Bündel goldgelber Orchideen brannte, schmerzlich verworren und unbeschreiblich düster war; der lange Tisch in der Mitte funkelte und glänzte mit Geschirr, und über dem blassweißen, toten Feld der Tischdecke beugten sich mehrere Köpfe, kaum sichtbar vor dem dunklen Hintergrund der Wände.

W rogu pokoju, od wejścia, ogromny komin sięgał aż do belek, kupa przepalonych głowni buchała niekiedy krwawym płomieniem, rozsypując rozdrgane, żywe brzaski na wytarty dywan, i żarzyła się dogasając z wolna. Im|Eck|des Zimmers|vom|Eingang|riesiger|Schornstein|reichte|bis|zu|Balken|Haufen|verbrannten|Köpfen|schlug|manchmal|blutigen|Flamme|verstreute|zitternde|lebendige|Funken|auf|abgewetzter|Teppich|und|glühte|sich|erlöschend|mit|langsam In der Ecke des Raumes, vom Eingang aus, reichte ein riesiger Kamin bis zu den Balken, ein Haufen verbrannter Kohlen schlug manchmal mit blutiger Flamme auf, verstreute zitternde, lebendige Glut auf den abgewetzten Teppich und glühte langsam aus.

A na wprost wejścia całą ścianę szczytową zajmował olbrzymi witraż; w głębokim mroku poczerniałych purpur, ze zgaszonych fioletów, ze stopionych, przycichłych barw majaczyły jakieś twarde obrzeża szat, jakieś wyblakłe zarysy postaci, zatarte ruchy, to jakby zatopione w cieniach oczy, to rozpostarte dłonie tliły się złotawo, a przez wąskie drzwi z boku zaglądał blady, chory dzień i widać było szeroką, oszkloną galerię, pełną wysmukłych palm i zielone, przyćmione mgłami gąszcze krzewów, spośród których wytryskiwał szemrzący pióropusz wody. Und|vor|dem Eingang|Eingang|die ganze|Wand|Giebelwand|nahm ein|riesiger|Fenster|im|tiefen|Dunkelheit|schwarz gewordenen|Purpur|aus|erloschenen|Violett|aus|geschmolzenen|gedämpften|Farben|schimmerten|einige|harte|Ränder|Gewänder|einige|verblasste|Umrisse|Figuren|verwischte|Bewegungen|das|wie|in|in||||||||||||||||||||||||||||||||||||wytryskiwał|rauschend|pióropusz| Und gegenüber dem Eingang nahm ein riesiges Buntglasfenster die gesamte Giebelwand ein; im tiefen Dunkel der geschwärzten Purpur, aus erloschenen Violetttönen, aus geschmolzenen, gedämpften Farben schimmerten einige harte Ränder von Gewändern, einige verblasste Umrisse von Figuren, verwischte Bewegungen, mal wie in Schatten versunkene Augen, mal sich ausbreitende Hände glühten goldgelb, und durch die schmale Tür zur Seite lugte ein blasser, kranker Tag herein, und man konnte eine breite, verglaste Galerie sehen, voll schlanker Palmen und grüner, von Nebeln gedämpfter Sträucher, aus denen ein murmelnder Wasserstrahl hervorsprudelte.

Jedli w głębokim milczeniu, służba przesuwała się cicho, bez szelestu, nikt nożem nie trącił o talerz, nie poruszył się zbyt swobodnie, a jeśli jakie słowo padło głośniejsze, wtedy wszystkie oczy podnosiły się naraz i biegły trwożnie pod witraż, gdzie siedział samotnie Mahatma Guru. Sie aßen|in|tiefem|Schweigen|der Dienst|bewegte sich|sich|leise|ohne|Geräusch|niemand|mit dem Messer|nicht|stieß|an|Teller|nicht|bewegte|sich|zu|frei|und|wenn|irgendein|Wort|fiel|lauter|dann|alle|Augen|hoben|sich|gleichzeitig|und||ängstlich|unter|das Glasfenster|wo|saß|einsam|Mahatma|Guru Sie aßen in tiefem Schweigen, der Dienst bewegte sich leise, ohne Geräusch, niemand berührte mit dem Messer den Teller, niemand bewegte sich zu frei, und wenn ein Wort lauter fiel, hoben sich alle Augen gleichzeitig und blickten ängstlich zum Fenster, wo Mahatma Guru einsam saß.

Milczenie zapadło jeszcze głębsze, tylko wodotrysk bełkotał monotonnie, a niekiedy jakiś krótki, gniewliwy pomruk rozlegał się z oranżerii. Das Schweigen|fiel|noch|tiefer|nur|der Springbrunnen|plätscherte|monoton|und|manchmal|irgendein|kurzer|ärgerlicher|Brumm|ertönte|sich|aus|dem Orangerie Das Schweigen wurde noch tiefer, nur der Springbrunnen plätscherte monoton, und manchmal ertönte ein kurzer, wütender Groll aus dem Gewächshaus.

Zenon jadł nie patrząc, co mu podają, i nie wiedząc prawie, co mu chwilami obok siedząca gospodyni mówi, przytakiwał śledząc bezwiednie ciche ruchy kotów bawiących się na jej kolanach i nasłuchując ze drżeniem niecierpliwości najlżejszych szelestów od strony korytarza. Zenon|aß|nicht|schauend|was|ihm|geben|und|nicht|wissend|fast|was|ihm|manchmal|neben|sitzende|Gastgeberin|sagt|nickte|verfolgend|unbewusst|leise|Bewegungen|Katzen|spielend|sich|auf|ihr|Knien|und|lauschend|mit|Zittern|Ungeduld|der leichtesten|Geräusche|von|Seite|Flur Zenon aß, ohne zu schauen, was ihm serviert wurde, und wusste fast nicht, was die neben ihm sitzende Gastgeberin ihm manchmal sagte, nickte, während er unbewusst den leisen Bewegungen der Katzen folgte, die sich auf ihren Knien tummelten, und mit zitternder Ungeduld auf das leiseste Rascheln aus dem Flur lauschte.

Puste krzesło miss Daisy stało na wprost niego, po drugiej stronie stołu, na poręczy wisiał czerwonawy szal indyjski, pocięty fantastycznymi czarnymi liniami jakichś zagmatwanych rysunków, często spoglądał na niego, ale jeszcze częściej wodził oczami po pokoju, jakby wyłupując każdą twarz z osobna ze zmroku i milczenia, nie spostrzegając nikogo. Leere|Stuhl|Fräulein|Daisy|stand|vor|direkt|ihm|auf|der anderen|Seite|Tisch|an|der Lehne|hing|rötlicher|Schal|indisch|zerschnitten|fantastischen|schwarzen|Linien|irgendwelcher|verworrenen|Zeichnungen|oft|schaute|auf|ihn|aber|noch|häufiger|wanderte|mit den Augen|durch|den Raum|als ob|herauspickend|jedes|Gesicht|aus|einzeln|aus|der Dunkelheit|und|der Stille|niemand|bemerkend|niemanden Der leere Stuhl von Miss Daisy stand ihm direkt gegenüber, auf der anderen Seite des Tisches hing ein rötlicher indischer Schal, der mit fantastischen schwarzen Linien von verworrenen Zeichnungen durchzogen war, er schaute oft darauf, aber noch häufiger wanderte sein Blick durch den Raum, als würde er jedes Gesicht einzeln aus der Dämmerung und dem Schweigen herauslösen, ohne jemanden zu bemerken.

– Dzień dobry, byłem przed chwilą u ciebie! Guten|Tag|ich war|vor|kurzem|bei|dir – Guten Tag, ich war gerade eben bei dir! – rzucił przez stół mr Joe. warf|über|den Tisch|Herr|Joe – rief Mr. Joe über den Tisch.

– Spóźniłem się nieco z powodu mgły... Ich bin zu spät|reflexives Pronomen|etwas|aus|Grund|Nebel – Ich habe mich wegen des Nebels etwas verspätet...

– Widziałeś Betsy, jakże tam ciotki? Hast du gesehen|Betsy|wie|dort|Tanten – Hast du Betsy gesehen, wie geht es der Tante?

– Betsy widziałem, ale ciotek udało mi się dzisiaj nie spotkać. Betsy|ich gesehen habe|aber|Tante|es gelang|mir|sich|heute|nicht|zu treffen – Betsy habe ich gesehen, aber ich habe es heute geschafft, meine Tanten nicht zu treffen.

– Byłeś u nas w domu? Du warst|bei|uns|im|Haus – Warst du bei uns zu Hause?

– Nie, dopiero wieczorem pójdę; tam z wielką niecierpliwością czekają na ciebie, Betsy jest pełna obaw. Nein|erst|am Abend|werde ich gehen|dort|mit|großer|Ungeduld|warten|auf|dich|Betsy|ist|voller|Sorgen – Nein, ich werde erst am Abend gehen; dort warten sie mit großer Ungeduld auf dich, Betsy ist voller Sorgen.

– Pójdę dzisiaj z tobą, chociaż nie bardzo mi pilno do nowej kłótni. Ich werde gehen|heute|mit|dir|obwohl|nicht|sehr|mir|eilig|zu|neuen|Streit – Ich werde heute mit dir gehen, obwohl ich nicht wirklich in Eile bin, um einen neuen Streit zu haben.

– Jak chcesz. Wie|du willst – Wie du willst.

Ucichli, bo z oranżerii buchnął krótki, żałosny skowyt i ostry brzęk łańcuchów, koty się najeżyły groźnie, wyginając grzbiety, aż je mrs Tracy ogarnęła strwożonymi ramionami. Sie wurden still|denn|aus|dem Orangerie|ertönte|kurzer|trauriger|Heulen|und|scharfer|Klang|der Ketten|Die Katzen|sich|sträubten|drohend|indem sie bogen|ihre Rücken|bis|sie|Mrs|Tracy|umarmte|verängstigten|Armen Sie verstummten, denn aus dem Gewächshaus ertönte ein kurzes, klägliches Jaulen und das scharfe Klirren von Ketten, die Katzen fauchten drohend und bogen ihre Rücken, bis Mrs. Tracy sie mit ängstlichen Armen umfasste.

– Bagh! Bagh – Bagh! – rozległ się rozkazujący głos Mahatmy. ertönte|sich|befehlende|Stimme|Mahatma – ertönte die befehlsgebende Stimme der Mahatma.

Odpowiedział mu przeciągły, jękliwy i przytłumiony ryk, a w drzwiach oranżerii zamajaczył falisty zarys czarnej pantery, przesuwającej się niedosłyszalnie; zielonawe oczy i białe kły zamigotały przez mosiężne kraty kagańca, podniosła dumnie głowę, ale uderzona oczami Guru, padła na brzuch i przypełzła do niego, nie śmiąc podnieść rozgorzałych ślepiów, bijąc się po bokach puszystym, długim ogonem; rzucił jej jakiś dźwięk, bo podniosła się leniwie, przeciągając się lubieżnie pod jego głaszczącą ręką, ziewnęła przeciągle i jęła cicho, czająco, bez najmniejszego szmeru, przesuwać się dokoła stołu jak czarny, pełzający cień. antwortete|ihm|langgezogen|klagend|und|gedämpft|Brüll|und|in|Türen|Orangerie|schimmerte|gewellt|Umriss|schwarzen|Panther|sich bewegenden|sich|unhörbar|grünliche|Augen|und|weiße|Reißzähne|blitzten|durch|messingene|Gitter|Maulkorbs|hob|stolz|Kopf|aber|getroffen|mit den Augen|Guru|fiel|auf|Bauch|und|kroch|zu||nicht|wagend|heben|glühenden|Augen|schlagend|sich|an|den Seiten|flauschigen|langen|Schwanz|warf|ihr|irgendein|Geräusch|denn|hob|sich|faul|sich dehnend|sich|lüstern|unter|seiner|streichelnden|Hand|gähnte|langgezogen|und|begann|leise|schleichend|ohne|das kleinste|Geräusch|sich bewegen|sich|um|Tisch|wie|schwarz|kriechender|Schatten Ein langgezogener, klagender und gedämpfter Schrei antwortete ihm, und in der Tür des Gewächshauses zeichnete sich die wellenförmige Silhouette eines schwarzen Panthers ab, der sich lautlos bewegte; die grünlichen Augen und die weißen Reißzähne blitzten durch die messingfarbenen Gitter des Maulkorbs, sie hob stolz den Kopf, aber als sie die Augen von Guru traf, fiel sie auf den Bauch und kroch zu ihm, ohne es zu wagen, ihre glühenden Augen zu heben, und schlug mit ihrem flauschigen, langen Schwanz an die Seiten; er gab ihr ein Geräusch von sich, denn sie erhob sich träge, dehnte sich lasziv unter seiner streichelnden Hand, gähnte langgezogen und begann leise, schleichend, ohne das geringste Geräusch, um den Tisch zu gleiten wie ein schwarzer, kriechender Schatten.

Tropiła jakieś ślady z trudem odnajdywane, węsząc w wielu miejscach, a znalazłszy się przy szalu miss Daisy zaskomlała radośnie, skacząc na krzesło, i wsparta łapami o brzeg stołu spojrzała w twarze siedzących, pobladłe nieco i zestraszone, mimo iż znano jej łagodność; zaledwie chwilę to trwało, bo Bagh zniżając z wolna głowę wpijała się strasznymi oczami w Zenona; nie poruszył się z miejsca, nie mógł, czuł się jak sparaliżowany, głowa mu nieco drgała, ale nie odwrócił źrenic od tych palących rozżarzonych karbunkułów, przesłoniętych szmaragdową mgłą, które zwężając się świeciły coraz potężniej i wżerały się w niego jak ostre, szarpiące kły. Sie verfolgte|irgendwelche|Spuren|mit|Mühe|gefunden|schnüffelnd|in|vielen|Orten|und|gefunden|sich|bei|Schal|Fräulein|Daisy|jaulte|fröhlich|springend|auf|Stuhl|und|gestützt|mit den Pfoten|auf|Rand|Tisch|sie ansah|in|Gesichter|der Sitzenden|blass|etwas|und|verängstigt|trotz|dass|man kannte|ihre|Sanftheit|kaum|einen Moment|das|dauerte|denn|Bagh|senkend|mit|langsam|Kopf|starrte|sich|furchtbaren|Augen|in|Zenon|nicht|bewegte|sich|von|Platz|nicht|konnte|fühlte|sich|wie|gelähmt|Kopf|ihm|etwas|zuckte|aber|nicht|wandte|Pupillen|von|diesen|brennenden|glühenden|Karfunkeln|überschattet|smaragdgrünen|Nebel|die|sich verengend|sich|leuchteten|immer|mächtiger|und|fraßen|sich|in|ihn|wie|scharfe|reißende|Zähne Sie schnüffelte nach schwer zu findenden Spuren, schnüffelte an vielen Stellen, und als sie bei dem Schal von Miss Daisy ankam, jaulte sie freudig, sprang auf den Stuhl und, mit den Pfoten auf die Tischkante gestützt, sah sie in die Gesichter der Sitzenden, die etwas blass und verängstigt waren, obwohl man ihre Sanftheit kannte; es dauerte nur einen Moment, denn Bagh senkte langsam den Kopf und starrte mit ihren furchterregenden Augen Zenon an; er rührte sich nicht von der Stelle, konnte es nicht, fühlte sich wie gelähmt, sein Kopf zuckte ein wenig, aber er wandte seine Pupillen nicht von diesen brennenden, glühenden Karfunkeln ab, die von einem smaragdgrünen Nebel umhüllt waren, die sich verengten und immer mächtiger leuchteten und sich wie scharfe, reißende Reißzähne in ihn hineinfrassen.

– Bagh! Bagh – Bagh! – pantera drgnęła na ten głos, wyprężając czarny grzbiet w kabłąk, wspierała się przednimi łapami tak potężnie o stół, że dygotały jej wszystkie muskuły jak napięte strasznie i z trudem powstrzymywane sprężyny, stół również drżał od naporu i szczękały o siebie naczynia. die Panther|zuckte|auf|diesen|Ruf|mit aufgerichtetem|schwarzem|Rücken|||stützte|sich|vorderen|Pfoten|so|mächtig|gegen|Tisch|dass|zitterten|ihr|alle|Muskeln|wie|gespannte|schrecklich|und|von|Mühe|zurückgehaltene|Federn|Tisch|auch|zitterte|von|Druck|und|klirrten|an|einander|Geschirr – Der Panther zuckte bei diesem Ruf zusammen, spannte ihren schwarzen Rücken zu einem Bogen und stützte sich mit ihren Vorderpfoten so kraftvoll auf den Tisch, dass alle ihre Muskeln zitterten wie furchtbar gespannte und mühsam zurückgehaltene Federn, auch der Tisch zitterte unter dem Druck und das Geschirr klapperte gegeneinander.

– Bagh! Bagh – Bagh! – krzyknął surowo Mahatma, pantera zwinęła się wtedy i jednym potężnym susem skoczyła mu do nóg... rief|streng|Mahatma|Panther|zog sich|reflexives Pronomen|dann|und|einem|mächtigen|Sprung|sprang|ihm|an|Beine – rief Mahatma streng, die Pantherin rollte sich dann zusammen und sprang mit einem mächtigen Satz zu seinen Füßen...

Odetchnęli wszyscy, bo w martwym milczeniu oczekiwano, że stanie się coś strasznego, więc z ogromną ulgą przypatrywano się panterze, najspokojniej zjadającej olbrzymie kawały chleba z rąk Guru. Sie atmeten|alle|denn|in|toten|Stille|wurde erwartet|dass|geschehen|sich|etwas|schreckliches|also|mit|großer|Erleichterung|wurde zugeschaut|sich|der Panther|am ruhigsten|fressend|riesige|Stücke|Brot|aus|Händen|Guru Alle atmeten auf, denn in totem Schweigen wartete man darauf, dass etwas Schreckliches geschehen würde, und so betrachteten sie mit großer Erleichterung die Pantherin, die ganz ruhig riesige Stücke Brot aus den Händen des Gurus fraß.

– Może się kiedyś stać niebezpieczna – zauważył ktoś. Vielleicht|sich|irgendwann|werden|gefährlich|bemerkte|jemand – Sie könnte eines Tages gefährlich werden – bemerkte jemand.

– Bagh nikogo nie skrzywdzi, łagodniejsza jest niźli koty mrs Tracy i mądrzejsza od wielu, wielu ludzi – objaśnił Mahatma łagodnie. Bagh|niemanden|nicht|verletzen|sanfter|ist|als|Katzen|Frau|Tracy|und|klüger|als|vielen|vielen|Menschen|erklärte|Mahatma|sanft – Der Hund wird niemanden verletzen, er ist sanfter als die Katzen von Mrs. Tracy und klüger als viele, viele Menschen – erklärte Mahatma sanft.

– Miałem to dziwne uczucie, że się rzuci na mnie – powiedział Zenon. Ich hatte|dieses|seltsame|Gefühl|dass|sich|werfen|auf|mich|sagte|Zenon – Ich hatte das seltsame Gefühl, dass sie mich angreifen würde – sagte Zenon.

– Nie jest zbyt groźna, ma kaganiec przecież i spiłowane pazury. Nicht|ist|zu|gefährlich|hat|Maulkorb|schließlich|und|gefeilt|Krallen – Sie ist nicht zu gefährlich, sie hat schließlich einen Maulkorb und ihre Krallen sind gestutzt.

– Tak, ale samą siłą skoku mogłaby zabić, zresztą dosyć już mam samego jej wzroku, straszny... – wstrząsnął się nerwowo. Ja|aber|allein|Kraft|Sprung|könnte|töten|außerdem|genug|schon|habe|allein|ihr|Blick|schrecklich|erschrak|sich|nervös – Ja, aber allein mit der Sprungkraft könnte sie töten, außerdem habe ich genug von ihrem Blick, schrecklich... – schauderte er nervös.

– I dlaczego właśnie pana sobie wybrała? Ich|warum|gerade|Sie|sich|gewählt hat – Und warum hat sie gerade Sie ausgewählt?

– Być może dlatego, że siedzę naprzeciw krzesła jej pani, że byłem najbliżej, trudno przecież czymś innym tłumaczyć. Sein|vielleicht|deshalb|dass|ich sitze|gegenüber|Stuhl|ihr|Frau|dass|ich war|am nächsten|schwer|schließlich|etwas|anderes|zu erklären – Vielleicht, weil ich gegenüber dem Stuhl Ihrer Dame sitze, weil ich am nächsten war, es ist schwer, das anders zu erklären.

– A jednak musi być w tym coś innego, musi – upierał się siwy, o żółtej i pomarszczonej twarzy pan, siedzący za gospodynią. Aber|doch|muss|sein|in|diesem|etwas|anderes|muss|bestand||grauer|mit|gelber|und|faltiger|Gesicht|Herr|sitzend|hinter|der Wirtin – Und dennoch muss da etwas anderes dahinterstecken, das muss – beharrte der graue Mann mit dem gelben und faltigen Gesicht, der hinter der Wirtin saß.

Zenon roześmiał się głośno, tak dziecinne wydało mu się to przypuszczenie i tak wprost zabawne. Zenon|lachte|sich|laut|so|kindisch|erschien|ihm|sich|diese|Annahme|und|so|direkt|lustig Zenon lachte laut, so kindisch erschien ihm diese Annahme und so direkt lustig.

– Ja twierdzę jednak, że w tym tkwi coś – zawołał uporczywie. Ich|behaupte|jedoch|dass|in|dies|steckt|etwas|rief|hartnäckig – Ich behaupte jedoch, dass darin etwas steckt – rief er hartnäckig.

– Pewnie, jakaś tajemnica bytu, jakaś transcendentalna zagadka! Sicher|irgendein|Geheimnis|des Seins|irgendein|transzendentale|Rätsel – Sicher, ein Geheimnis des Seins, ein transzendentes Rätsel! – rzucił złośliwie i niechętnie. warf|boshaftig|und|widerwillig – warf er boshaft und widerwillig ein.

– Wszystko jest tajemnicą i wszystko zagadką – wygłosił surowo. Alles|ist|ein Geheimnis|und|alles|ein Rätsel|sprach|streng – Alles ist ein Geheimnis und alles ein Rätsel – verkündete er streng.

– Czy miss Daisy była wcześniej na śniadaniu? Ob|Fräulein|Daisy|war|früher|beim|Frühstück – War Miss Daisy schon zum Frühstück? – spytał Joe. fragte|Joe – fragte Joe.

– Nie, wcale nie była, je u siebie – szeptała mrs Tracy tuląc do szerokich piersi wylękłe jeszcze i jakby półmartwe z przerażenia koty. Nein|überhaupt|nicht|war|sie|bei|sich|flüsterte|Frau|Tracy|umarmend|an|breiten|Brüsten|verängstigten|noch|und|als ob|halb tote|aus|Angst|Katzen – Nein, sie war überhaupt nicht, sie hat bei sich gegessen – flüsterte Mrs. Tracy und hielt die noch verängstigten und halb tot aus Angst wirkenden Katzen an ihre breiten Brüste.

– Może słaba? Vielleicht|schwach – Vielleicht schwach? – pytał spostrzegając żywszy błysk w oczach Zenona. fragte|bemerkend|lebhafter|Glanz|in|Augen|Zenon – fragte er, als er einen lebhafteren Glanz in Zenons Augen bemerkte.

– Zdrowa, tylko zajęta listami, dostała dzisiaj z Kalkuty całą pakę. Gesund|nur|beschäftigt|mit Briefen|erhielt|heute|aus|Kalkutta|das ganze|Paket – Gesund, nur mit Briefen beschäftigt, hat heute ein ganzes Paket aus Kalkutta bekommen.

– Dużo osób było u mr Guru? Viele|Leute|waren|bei|Herr|Guru – Waren viele Leute bei Mr. Guru?

– Cała procesja. Die ganze|Prozession – Eine ganze Prozession. Nikogo jednak nie przyjął, kazał tylko przez służącego oświadczyć, że on przyjechał do Europy oglądać i pytać, więc niechaj czekają na zapytanie – odpowiadała zniżając głos. Niemand|jedoch|nicht|empfangen|ließ|nur|durch|den Diener|mitteilen|dass|er|angekommen ist|nach|Europa|zu sehen|und|zu fragen|also|sollen|warten|auf|Anfrage|antwortete|senkend|Stimme Niemand wurde jedoch empfangen, er ließ nur durch den Diener ausrichten, dass er nach Europa gekommen sei, um zu sehen und zu fragen, also sollen sie auf die Anfrage warten – antwortete sie mit gesenkter Stimme.

– Tak, niechaj czekają, aż zapytam! Ja|sie|warten|bis|ich frage – Ja, sollen sie warten, bis ich frage! – potwierdził niespodziewanie Guru. bestätigte|unerwartet|Guru – bestätigte unerwartet Guru.

– Odpowiedź dumna i zarozumiała – rzucił Zenon niechętnie. Antwort|stolz|und|eingebildet|warf|Zenon|widerwillig – Eine stolze und eingebildete Antwort – warf Zenon widerwillig ein.

– Ci, którzy wiedzą, nie rzucają słów na próżno i byle komu. Diejenigen|die|wissen|nicht|werfen|Worte|umsonst|vergeblich|und|irgendjemand|wem – Diejenigen, die wissen, werfen ihre Worte nicht leichtfertig und an irgendjemanden.

– Nikt nie ośmielił się twierdzić, że wie, nikt! Niemand|nicht|hat gewagt|sich|zu behaupten|dass|weiß|niemand – Niemand hat sich gewagt zu behaupten, dass er weiß, niemand! – zawołał porywczo, dotknięty jego pobłażliwym uśmiechem i podniósł się z krzesła, za nim powstali wszyscy przechodząc w milczeniu do sąsiedniego reading-room. rief|impulsiv|berührt|sein|nachsichtigen|Lächeln|und|erhob|sich|von|Stuhl|hinter|ihm|standen auf|alle|gehend|in|Stille|zu|benachbarten|| – rief er impulsiv, berührt von seinem nachsichtigen Lächeln, und erhob sich von seinem Stuhl, hinter ihm standen alle auf und gingen schweigend in den benachbarten Leseraum.

– Panie, myślałem o panterze i dochodzę do wniosku, że... Herr|ich dachte|an|die Panther|und|ich komme|zu|dem Schluss|dass – Herr, ich habe an den Panther gedacht und komme zu dem Schluss, dass...

– Ależ, panie, chociaż zawsze podziwiam jego głębokie wnioski chętnie ich słuchając, ten właśnie nic mnie nie obchodzi, nic! aber|Herr|obwohl|immer|bewundere|seine|tiefen|Schlussfolgerungen|gerne|sie|zuhörend|dieser|gerade|nichts|mich|nicht|interessiert|nichts – Aber, mein Herr, obwohl ich seine tiefen Schlussfolgerungen immer bewundere und gerne zuhöre, interessiert mich dieser hier überhaupt nicht, gar nichts! – odpowiedział, z trudem powstrzymując zniecierpliwienie, że żółty pan spojrzał zdumiony i odszedł śpiesznie w drugi kąt pokoju, a Zenon tak był dziwnie podniecony, że rad by był nawet jakiejś sprzeczce, więc wprost wyzywająco spoglądał na Mahatmę, gdy ten, odprowadziwszy panterę do klatki, wchodził ostatni do pokoju, zasiadając przy środkowym, okrągłym stole, na którym już służba ustawiła herbatę. antwortete|mit|Mühe|zurückhaltend|Ungeduld|dass|gelbe|Herr|schaute|erstaunt|und|ging|hastig|in|die andere|Ecke|des Zimmers|und|Zenon|so|war|seltsam|aufgeregt|dass|froh|wäre|war|sogar|irgendeiner|Auseinandersetzung|also|direkt|herausfordernd|schaute|auf|Mahatma|als|er|nachdem er gebracht hatte|die Panther|in|den Käfig|trat ein|als letzter|in|den Raum|sich setzend|an|dem mittleren|runden|Tisch|auf|dem|bereits|der Dienst|stellte|den Tee – antwortete er, mit Mühe sein Ungeduld zurückhaltend, dass der gelbe Mann erstaunt schaute und hastig in die andere Ecke des Zimmers ging, während Zenon so seltsam aufgeregt war, dass er sogar gerne einen Streit gehabt hätte, also schaute er Mahatma direkt herausfordernd an, als dieser, nachdem er den Panther in den Käfig gebracht hatte, als Letzter in den Raum trat und sich an den mittleren, runden Tisch setzte, an dem der Dienst bereits den Tee angerichtet hatte.

Ale Mahatma nie patrzył na nikogo, zajęty piciem herbaty, część towarzystwa zasiadła obok niego, a reszta rozsypała się po wielkim pokoju, urządzonym z nadzwyczajną starannością, pełnym stolików do pisania, osłoniętych ekranami, głębokich foteli, biegunowych krzeseł, zacisznych kątów, oddzielonych parawanikami, i wykwintnych drobiazgów. Aber|Mahatma|nicht|schaute|auf|niemanden|beschäftigt|mit dem Trinken|Tee|ein Teil|der Gesellschaft|setzte sich|neben|ihm|und|der Rest|zerstreute|sich|in|großen|Raum|eingerichtet|mit|außergewöhnlicher|Sorgfalt|voller|Tische|zum|Schreiben|abgeschirmt|Bildschirmen|tiefen||Schaukel||ruhigen|Ecken|getrennt|Paravents|und|exquisiten|Kleinigkeiten Aber Mahatma schaute niemanden an, beschäftigt mit dem Teetrinken, ein Teil der Gesellschaft setzte sich neben ihn, während der Rest sich im großen Raum verteilte, der mit außergewöhnlicher Sorgfalt eingerichtet war, voller Schreibtische, die mit Bildschirmen abgeschirmt waren, tiefen Sesseln, Schaukelstühlen, ruhigen Ecken, die durch Paravents getrennt waren, und exquisiten Kleinigkeiten. Jasno było i cicho, gruby dywan tłumił kroki, zasłonięte okna ciężkimi kotarami nie przepuszczały odgłosów miasta, że tylko niekiedy brzękliwe drgania kandelabrów, stojących na kominku, mówiły, iż gdzieś niedaleko jest ulica i przejeżdżają powozy, a zielonawe ściany, rozjaśnione bukietami kwiatów, malowanych akwarelą, działały dziwnie uspokajająco. klar|war|und|leise|dicker|Teppich|dämpfte|Schritte|verhängte|Fenster|schweren|Vorhängen|nicht|ließen durch|Geräusche|der Stadt|dass|nur|manchmal|klingende|Vibrationen|von Kronleuchtern|stehenden|auf|dem Kamin|sagten|dass|irgendwo|in der Nähe|ist|Straße|und|fahren|Kutschen|und|grünliche|Wände|erhellt|mit Sträußen|Blumen|gemalt|mit Aquarell|wirkten|seltsam|beruhigend Es war hell und still, der dicke Teppich dämpfte die Schritte, die mit schweren Vorhängen verhängten Fenster ließen die Geräusche der Stadt nicht durch, sodass nur gelegentlich das klingende Zittern der auf dem Kamin stehenden Kronleuchter sagte, dass irgendwo in der Nähe eine Straße war und Wagen vorbeifuhren, und die grünlichen Wände, erhellt durch mit Aquarell gemalte Blumensträuße, wirkten seltsam beruhigend.

Zenon usiadł z Joem przed kominkiem, wsparł nogi o kratę i błądził oczami po ognisku, nasłuchując jednak wciąż z uwagą. Zenon|setzte sich|mit|Joe|vor|dem Kamin|stützte|Beine|auf|das Gitter|und|wanderte|mit den Augen|über|das Feuer|lauschend|jedoch|weiterhin|mit|Aufmerksamkeit Zenon saß mit Joe vor dem Kamin, lehnte die Beine auf die Gitter und ließ seinen Blick um das Feuer wandern, hörte jedoch weiterhin aufmerksam zu.

– Wolałbym pić herbatę u ciebie w mieszkaniu. Ich würde lieber|trinken|Tee|bei|dir|in|Wohnung – Ich würde lieber bei dir in der Wohnung Tee trinken.

– Zaczekajmy jeszcze chwilę, może przyjdzie – odparł odwracając głowę, bo służący mówił coś cicho do Mahatmy, który skinął głową. Lass uns warten|noch|einen Moment|vielleicht|kommt|antwortete|indem er drehte|den Kopf|denn|der Diener|sprach|etwas|leise|zu|Mahatma|der|nickte|mit dem Kopf – Lass uns noch einen Moment warten, vielleicht kommt er – antwortete er und wandte den Kopf, denn der Diener sprach leise mit Mahatma, der nickte.

Mrs Tracy krążyła po pokoju, rozlewając niekiedy herbatę w nadstawione filiżanki, jej trzy białe koty nieodstępnie chodziły za nią. Frau|Tracy|wanderte|durch|das Zimmer|verschüttend|manchmal|den Tee|in|aufgestellten|Tassen|ihre|drei|weißen|Katzen|untrennbar|folgten|hinter|ihr Mrs. Tracy ging im Zimmer umher, goss manchmal Tee in die bereitgestellten Tassen, ihre drei weißen Katzen folgten ihr ununterbrochen.

Rozmowy wlokły się leniwo, rwały się co chwila, nikomu się mówić nie chciało, senność czy znużenie owładnęły wszystkimi. Gespräche|zogen|sich|langsam|rissen|sich|jede|Moment|niemandem|sich|sprechen|nicht|wollte|Schläfrigkeit|oder|Langeweile|überwältigten|alle Die Gespräche zogen sich träge hin, rissen immer wieder ab, niemand wollte sprechen, Schläfrigkeit oder Langeweile hatten alle ergriffen.

Jakaś wysoka, chuda pani siadła do fisharmonii stojącej w rogu, ale wziąwszy kilka taktów odeszła znudzona. Irgendeine|große|dünne|Dame|setzte sich|an|Harmonium|stehenden|in|der Ecke|aber|nachdem sie genommen hatte|einige|Takte|ging weg|gelangweilt Eine große, dünne Dame setzte sich an die im Eck stehende Harmonika, aber nachdem sie ein paar Takte gespielt hatte, ging sie gelangweilt weg.

Naraz Zenon pochylił się do Joe i szepnął drwiąco: Plötzlich|Zenon|beugte|sich|zu|Joe|und|flüsterte|spöttisch Plötzlich beugte sich Zenon zu Joe und flüsterte spöttisch:

– Cóż to, nawet Mahatma dzisiaj nie naucza i nie wyklina nas i kultury naszej! Was|das|sogar|Mahatma|heute|nicht|lehrt|und|nicht|verflucht|uns|und|Kultur|unserer – Was ist los, selbst der Mahatma lehrt heute nicht und verflucht uns und unsere Kultur nicht!

– Boże! Gott – Gott! dałbym całe życie, dałbym mękę '64uszy najkrwawszą, żeby ten człowiek się mylił, żeby jego słowa nie były prawdą, prawdą trującą i gorzką jak życie – szeptał boleśnie Joe. ich würde geben|ganz|Leben|ich würde geben|Qual|'64uszy|die blutigste|damit|dieser|Mensch|sich|irrte|damit|seine|Worte|nicht|waren|Wahrheit|Wahrheit|giftig|und|bitter|wie|Leben|flüsterte|schmerzlich|Joe Ich würde mein ganzes Leben geben, ich würde die Qualen von '64, die blutigsten, geben, nur damit dieser Mensch sich irrt, damit seine Worte nicht die Wahrheit sind, die wahrhaft giftige und bittere Wahrheit wie das Leben – flüsterte Joe schmerzlich. – Tak-że to bronisz swoich dziedzictw, Europejczyku? ||das|verteidigst|deiner|Erbschaften|Europäer -Sí-¿que estás defendiendo tu herencia, europea? – Verteidigst du also auch dein Erbe, Europäer?

– Rozszarpałbym je jak pantera, by tylko móc ze struchlałych wnętrzności wyrwać ich ducha trupiego i tchnąć w niego nowe, święte prawdziwie człowiecze życie. ich|jak||by||móc||struchlałych||wyrwać||ducha||i||w||nowe||prawdziwie||życie| – Ich würde es zerreißen wie ein Panther, nur um den Geist aus den verwesten Eingeweiden herauszureißen und ihm neues, heiliges, wahrhaft menschliches Leben einzuhauchen.

– I to mówi ten, który do niedawna sam roznosił śmierć i nienawiść... Ich|das|sagt|der|der|bis|vor kurzem|selbst|verbreitete|Tod|und|Hass – Und das sagt derjenige, der bis vor kurzem selbst Tod und Hass verbreitet hat...

– Ilem śmierci zadał, tyle razy dusza moja umarła w przekleństwie, więc niechaj po stokroć będą przeklęte dzieła wojny! wieviel|Tod|gegeben hat|so oft|Male|Seele|meine|gestorben ist|in|Fluch|also|mögen|nach|hundertmal|sein|verflucht|Werke|Krieg – So oft ich den Tod gebracht habe, so oft ist meine Seele im Fluch gestorben, also seien die Werke des Krieges hundertfach verflucht!

– Znam ten ton, znam; poprzez ludy i wieki płynie jak ptak żałosny, błądzący przez otchłanie zatwardziałości, nie dostrzeżony przez nikogo i zbędny śmiertelnym, zbędny! Ich kenne|diesen|Ton|ich kenne|durch|Völker|und|Jahrhunderte|fließt|wie|Vogel|traurig|umherirrend|durch|Abgründe|Verhärtung|nicht|bemerkt|von|niemandem|und|überflüssig|Sterblichen|überflüssig – Ich kenne diesen Ton, ich kenne ihn; durch Völker und Jahrhunderte fließt er wie ein klagender Vogel, der durch die Abgründe der Verhärtung irrt, von niemandem bemerkt und für die Sterblichen überflüssig, überflüssig! – powtórzył z nagle wezbraną goryczą. wiederholte|mit||aufsteigender|Bitterkeit – wiederholte er mit plötzlich aufwallendem Groll.

– Nie, nie, słyszał go Zoroaster, dostrzegli prorocy, ale dopiero w hinduskiej duszy usłał swoje gniazdo nieśmiertelne i tam – w dżunglach, żyje do dzisiaj i panuje litośnie. Nein|nicht|hörte|ihn|Zoroaster|erkannten|die Propheten|aber|erst|in|hinduistischen|Seele|legte|sein|Nest|unsterbliches|und|dort|in|den Dschungeln|lebt|bis|heute|und|herrscht|barmherzig – Nein, nein, Zoroaster hat ihn gehört, die Propheten haben ihn erkannt, aber erst in der hinduistischen Seele hat er sein unsterbliches Nest gelegt und dort – in den Dschungeln, lebt er bis heute und herrscht barmherzig.

– Więc idź, głoś pokutę za wczoraj i nowego jutra zmartwychwstanie – powiedział na wpół ironicznie, a wpół boleśnie Zenon. Also|geh|verkünde|Buße|für|gestern|und|neuen|Morgen|Auferstehung|sagte|halb|halb|ironisch|und|halb|schmerzlich|Zenon – Also geh, verkünde die Buße für gestern und die Auferstehung eines neuen Morgens – sagte Zenon halb ironisch, halb schmerzlich.

– Wiem o tym, że ktoś powinien powstać i ponieść światu zbawcze słowo, powinien, nim utonie wszystek w zbrodni... Ich weiß|von|dem|dass|jemand|sollte|aufstehen|und|bringen|der Welt|rettende|Wort|sollte|bevor||alle|in|Verbrechen – Ich weiß, dass jemand auferstehen und der Welt das rettende Wort bringen sollte, bevor sie in Verbrechen ertrinkt...

– Widzę, żeś się zaraził od Mahatmy świętą gorączką. Ich sehe|dass du|dich|angesteckt|von|Mahatma|heiligen|Fieber – Ich sehe, dass du dich von der heiligen Fieber des Mahatma angesteckt hast.

– Nie żartuj, jego bowiem mądrość była mi zwierciadłem, w którym po raz pierwszy zobaczyłem siebie w całej istotnej nagości, siebie i nas wszystkich, nas, panów świata, nas, wybranych i jedynych, nas, władne, głupie i oszalałe z pychy bydlęta, nikczemne stado dusz strupieszałych, hordę zbrodni, zanurzoną w bagnisku hańby, niewolników Zła, czcicieli Przemocy, wyznawców Złota! Nicht|scherze|seine|denn|Weisheit|war|mir|Spiegel|in|dem|zum|einmal|ersten|sah ich|mich|in|aller|wesentlichen|Nacktheit|mich|und|uns|alle|uns|Herren|der Welt|uns|auserwählten|und|einzigen|uns|mächtige|dumme|und|verrückte|von|Stolz|Viecher|niederträchtige|Herde||verrotteten|Horde|Verbrechen|eingetaucht|in|Morast|Schande|Sklaven|des Bösen|Verehrer|der Gewalt|Anhänger|des Goldes – Mach keinen Spaß, denn seine Weisheit war ein Spiegel für mich, in dem ich zum ersten Mal mich selbst in voller wesentlicher Nacktheit sah, mich und uns alle, uns, Herren der Welt, uns, die Auserwählten und Einzigen, uns, mächtige, dumme und von Stolz verrückte Tiere, niederträchtige Herde von verwesenden Seelen, Horde von Verbrechern, eingetaucht im Morast der Schande, Sklaven des Bösen, Verehrer der Gewalt, Anhänger des Goldes! – szeptał wyraźnie, prędko; palące, straszne słowa padały jak gromy, zabijały rozdzierając duszę aż do dna przerażenia. flüsterte|deutlich|schnell|brennenden|schrecklichen|Worte|fielen|wie|Donner|töteten|zerreißend|Seele|bis|zum|Boden|Angst – flüsterte er deutlich, schnell; brennende, schreckliche Worte fielen wie Donner, töteten und zerrissen die Seele bis zum Grund des Entsetzens.

Zenon cofnął się nieco, uderzony jego wzrokiem, pełnym łez zakrzepłych z bólu, błyskawicznych lśnień i takiej mocy żalu, że poczuł, jako wszystkie nędze ludzkie uderzyły w tę duszę tkliwą i żebrzą ranami bólów o miłosierdzie, wołają wszystkimi jękami o litość, że wszystek świat mieści się w jego wątłej piersi, wzbiera tam, huczy i miota się orkanem wszechmiłości i głodnym wiecznie łaknieniem dobra. Zenon|trat|sich|ein wenig|getroffen|sein|Blick|voller|Tränen|erstarrten|aus|Schmerz|blitzschnellen|Blitzen|und|solcher|Kraft|Trauer|dass|er fühlte|wie|alle|Elenden|menschlichen|schlugen|in|diese|Seele|zärtliche|und|flehen|Wunden|Schmerzen|um|Barmherzigkeit|rufen|mit allen|Klagen|um|Mitleid|dass|die ganze|Welt|passt|sich|in|sein|schwachen|Brust|steigt|dort|dröhnt|und|wirbelt|sich|Orkan|der universellen Liebe|und|hungrigen|ewig|Verlangen|Gutes Zenon trat etwas zurück, getroffen von seinem Blick, voller Tränen, die aus Schmerz erstarrt waren, blitzschnellen Glanz und einer solchen Kraft des Kummers, dass er fühlte, wie all das menschliche Elend in diese zärtliche Seele schlug und mit den Wunden der Schmerzen um Barmherzigkeit bettelte, mit allen Klagen um Mitleid rief, dass die ganze Welt in seiner schwachen Brust Platz fand, dort anschwoll, dröhnte und sich im Orkan der universellen Liebe und dem ewig hungrigen Verlangen nach Gutem wälzte.

Odwrócił się jednak i powstał. Er drehte|sich|jedoch|und|er stand auf Er wandte sich jedoch ab und stand auf.

Do pokoju wchodziła miss Daisy, skinieniem powitała wszystkich siadając tuż przy Mahatmie i rozglądając się po pokoju. In|das Zimmer|trat ein|Fräulein|Daisy|mit einem Nicken|begrüßte|alle|als sie sich setzte|direkt|neben|Mahatma|und|sich umschauend|sich|im|Zimmer Miss Daisy betrat den Raum, begrüßte alle mit einer Geste und setzte sich direkt neben Mahatma, während sie sich im Raum umblickte.

Prawie upadł z powrotem na krzesło nie odrywając już oczów od niej. Fast|fiel|zurück|wieder|auf|Stuhl|nicht|ablenkend|schon|Augen|von|ihr Er fiel fast wieder auf den Stuhl zurück, ohne die Augen von ihr abzuwenden. Słowa Joego brzmiały mu jak dźwięki dalekie i nierozeznane; naraz jakby się zapadł w błyskawicę, iż porażone olśnieniem oczy nie widziały już nic prócz światła jej bladej, cudownej twarzy, owianej wzburzoną wichurą włosów niby z miedzi przezłoconej, prócz jej oczów podobnych do ogromnych kul najgłębszego i najżywszego szafiru, uwięzłych w łuku brwi, przecinających ciemnym ostrzem całe czoło białe i wyniosłe. Worte|von Joe|klangen|ihm|wie|Töne|fern|und|unverstanden|plötzlich|als ob|sich|versank|in|Blitz|dass|vom Licht geblendet|Erleuchtung|Augen|nicht|sahen|schon|nichts|außer|Licht|ihr|blassen|wunderbaren|Gesicht|umhüllt|aufgewühlten|Sturm|Haar|wie|aus|Kupfer|vergoldet|außer|ihr|Augen|ähnlich|zu|riesigen|Kugeln|tiefsten|und|lebhaftesten|Saphir|gefangen|in|Bogen|Augenbrauen|durchschneidend|dunklen|Klinge|ganze|Stirn|weiße|und|erhabene Joes Worte klangen für ihn wie entfernte und unverständliche Töne; plötzlich schien es, als wäre er in einen Blitz eingetaucht, sodass seine geblendeten Augen nichts mehr sahen außer dem Licht ihres blassen, wunderbaren Gesichts, das von einem stürmischen Wind umhüllt war, wie von vergoldetem Kupfer, und außer ihren Augen, die wie riesige Kugeln des tiefsten und lebhaftesten Saphirs waren, gefangen im Bogen ihrer Augenbrauen, die mit einer dunklen Klinge die ganze weiße und erhabene Stirn durchzogen.

– Zen! Zen – Zen!

– szepnął mu do ucha Joe, oprzytomniony jego nagłą nieruchomością. flüsterte|ihm|in|Ohr|Joe|wieder zu sich gekommen|seine|plötzlichen|Bewegungsunfähigkeit – flüsterte Joe ihm ins Ohr, als er durch seine plötzliche Bewegungsunfähigkeit wieder zu sich kam.

Nie odpowiedział, poszedł automatycznie do stołu, przysunął sobie krzesło, nalał herbaty i znowu oczy w niej utopił. Nicht|antwortete|ging|automatisch|zum|Tisch|schob|sich|Stuhl|goss|Tee|und|wieder|Augen|in|ihr|versenkte Er antwortete nicht, ging automatisch zum Tisch, schob sich einen Stuhl heran, goss sich Tee ein und versenkte wieder die Augen darin.

Ześliznęła się po jego twarzy zimnym jak ostrze szafirowe lśnieniem spojrzenia, rozmawiając z mrs Tracy stojącą przy niej. Sie rutschte|sich|über|sein|Gesicht|kaltem|wie|Klinge|aus Saphir|Glanz|Blick|während sie sprach|mit|Frau|Tracy|stehendą|neben|ihr Ein kaltes, scharfes Licht wie der Glanz eines Saphirs rutschte über sein Gesicht, während sie mit Mrs. Tracy sprach, die neben ihr stand.

Słuchał uważnie, nie mogąc jednak skupić w sobie dźwięków i zrozumieć; był jakby w śnie autohipnotycznym, ani wiedząc, co się z nim stało, obecny, a zgoła przepadły w mgławicach nagłej niepamięci wszystkiego, że poruszył się w jakiejś próżni głuchej i ciemnej, uczepiony tylko jej oczów, reszta wypełzła z niego jak woda z rozbitego czerepu, była tylko koniecznością nieświadomą krążenia w orbicie Daisy, za jej zjawą ucieleśnioną. Er hörte|aufmerksam|nicht|konnte|jedoch|konzentrieren|in|sich|Geräuschen|und|verstehen|er war|als ob|in|Traum|autohypnotischen|noch|wissend|was|sich|mit|ihm|passiert|anwesend|und|völlig|verloren|in|Nebeln|plötzlichen|Vergessenheit|alles|dass|bewegte|sich|in|irgendeiner|Leere|tauben|und|dunklen|festgehalten|nur|ihr||der Rest|kroch|aus|ihm|wie|Wasser|aus|zerbrochenen|Schädel|war|nur|Notwendigkeit|unbewussten|Kreisen|in|Orbit|Daisy|hinter|ihr|Erscheinung|verkörpert Er hörte aufmerksam zu, konnte jedoch die Geräusche nicht in sich aufnehmen und verstehen; er war wie in einem autohypnotischen Traum, ohne zu wissen, was mit ihm geschehen war, anwesend, aber völlig verloren in den Nebeln plötzlicher Vergessenheit über alles, bewegte sich in einer dumpfen, dunklen Leere, nur an ihren Augen festhaltend, der Rest war wie Wasser aus einem zerbrochenen Schädel aus ihm entwichen, war nur die unbewusste Notwendigkeit, in der Umlaufbahn von Daisy zu kreisen, hinter ihrer verkörperten Erscheinung.

Ale nikt nie spostrzegł jego stanu, bo zachowywał się normalnie, rozmawiał i odpowiadał nie wiedząc o tym zupełnie, snadź odruchami przyzwyczajeń, zwykłym automatyzmem organów. Aber|niemand|nicht|bemerkte|seinen|Zustand|weil|verhielt|sich|normal|sprach|und|antwortete|nicht|wissend|über|das|völlig|vielleicht|Reflexen|Gewohnheiten|gewöhnlichen|Automatisierung|Organe Aber niemand bemerkte seinen Zustand, denn er verhielt sich normal, sprach und antwortete, ohne es völlig zu wissen, vielleicht durch Reflexe der Gewohnheiten, dem gewöhnlichen Automatismus der Organe.

Przesiadł się bliżej Daisy, że owionął go zapach fiołków, jakich używała, a każdy szmer jej ruchów przejmował go dziwnym drżeniem. Er setzte sich|reflexives Pronomen|näher|Daisy|dass|umhüllte|ihn|Duft|Veilchen|die|sie benutzte|und|jedes|Geräusch|ihr|Bewegungen|ergriff|ihn|seltsamen|Zittern Er setzte sich näher zu Daisy, sodass ihn der Duft von Veilchen umwehte, die sie benutzte, und jedes Geräusch ihrer Bewegungen ergriff ihn mit seltsamer Erregung.

Rozmowy zaczęły się ożywiać, nuda ustępowała z wolna; suchy i żółty pan spierał się bardzo gorąco z Joe, kilka pań przeniosło się spod ścian, obsiadając kominek, a kilku mężczyzn obstąpiło Joe przysłuchując się sporowi, nawet Mahatma rozjaśnił twarz, jakby ze starej kości słoniowej uczynioną, gładził białą brodę i coraz częściej brał udział w rozmowie, tylko mrs Tracy spacerowała wraz z kotami w dalszym ciągu, a Daisy milcząc przeglądała jakieś pismo. Gespräche|begannen|sich|zu beleben|Langeweile|wich|mit|der Zeit|trockener|und|gelber|Herr|stritt|sich|sehr|hitzig|mit|Joe|einige|Damen|verlegten|sich|von unter|Wänden|umringend|Kamin|und|einige|Männer|umringten|Joe|lauschend|sich|Streit|sogar|Mahatma|erhellte|Gesicht|als ob|aus|alter|Knochen|Elfenbein||streichelte|weißen|Bart|und|immer|häufiger|nahm|Teil|an|dem Gespräch|nur|Frau|Tracy|spazierte|zusammen|mit|Katzen|in|weiter|Verlauf|und|Daisy|schweigend|blätterte durch|irgendein|Schriftstück Die Gespräche begannen lebhafter zu werden, die Langeweile wich allmählich; der trockene und gelbe Herr stritt sehr heftig mit Joe, einige Damen hatten sich von den Wänden entfernt und um den Kamin versammelt, und einige Männer umringten Joe und hörten dem Streit zu, sogar Mahatma erhellte sein Gesicht, als wäre es aus alter Elfenbein gemacht, streichelte seinen weißen Bart und nahm immer häufiger am Gespräch teil, nur Mrs. Tracy spazierte weiterhin mit den Katzen umher, während Daisy schweigend eine Zeitschrift durchblätterte.

– Widziałem panią na skwerze Trafalgarskim – ozwał się niespodziewanie Zenon, ale jakby to mówił nie on, tak obcy miał głos, poruszał ustami, ale twarz nie wyrażała nic, a spojrzenie było puste i również obce słowom. Ich habe gesehen|Sie|auf|dem Platz|Trafalgar|antwortete|sich|unerwartet|Zenon|aber|als ob|das|sagte|nicht|er|so|fremd|hatte|Stimme|bewegte|die Lippen|aber|das Gesicht|nicht|drückte aus|nichts|und|der Blick|war|leer|und|ebenfalls|fremd|den Worten – Ich habe Sie auf dem Trafalgarplatz gesehen – meldete sich unerwartet Zenon zu Wort, aber es schien, als spräche nicht er, so fremd klang seine Stimme, er bewegte die Lippen, aber sein Gesicht drückte nichts aus, und sein Blick war leer und ebenfalls fremd den Worten gegenüber.

– Przechodziłam tamtędy, ale w takiej mgle trudno było rozróżnić jakąkolwiek twarz – odpowiedziała nie podnosząc głowy. Ich ging vorbei|daran|aber|in|solcher|Nebel|schwer|war|zu unterscheiden|irgendein|Gesicht|sie antwortete|nicht|hebend|Kopf – Ich bin dort vorbeigegangen, aber bei so viel Nebel war es schwer, irgendein Gesicht zu erkennen – antwortete sie, ohne den Kopf zu heben.

– Że pani nie zbłądziła, Londyn podczas mgły to otchłań, łatwo można się zgubić nawet tym, którz go znają – mówił spokojnie, cicho prawie, ale to znowu był nie on, to były tylko te myśli, jakie w nim powstały po jej spotkaniu, które wypełzły z jakiejś ciemni zapomnianej, zaczęły się same wysnuwać, jako byty odrębne się stając, wionęły na świat dźwiękiem zupełnie mu obcym i treścią zgoła niezrozumianą. Dass|Sie|nicht|sich verirrt hat|London|während|des Nebels|das|Abgrund|leicht|kann|sich|verlieren|sogar|denjenigen|die|ihn|kennen|sagte|ruhig|leise|fast|aber|das|wieder|war|nicht|er|das|waren|nur|diese|Gedanken|die|in|ihm|entstanden|nach|ihrem|Treffen|die|herauskamen|aus|irgendeiner|Dunkelheit|vergessenen|begannen|sich|selbst|zu entwickeln|als|Wesen|getrennte|sich|werdend|wehten|in|die Welt|mit einem Klang|völlig|ihm|fremd|und|mit dem Inhalt|völlig|unverständlich – Dass Sie sich nicht verirrt haben, London im Nebel ist ein Abgrund, man kann sich leicht verirren, selbst die, die ihn kennen – sprach er ruhig, fast leise, aber es war wieder nicht er, es waren nur die Gedanken, die nach ihrem Treffen in ihm entstanden waren, die aus irgendeiner vergessenen Dunkelheit hervorkrochen, sich selbst als separate Wesen entfalteten, und mit einem ihm völlig fremden Klang und einem ganz unverständlichen Inhalt in die Welt strömten.

– Chodziłam z dobrym przewodnikiem! Ich ging|mit|gutem|Führer – Ich war mit einem guten Führer unterwegs! – odparła po chwili, podnosząc z wolna głowę i spoglądając mu prosto w oczy tak strzelistym, przenikającym i potężnym spojrzeniem, że cofnął się jakby pod uderzeniem; ten błysk rozdarł w nim ciemności, rozświetlając budzącą błyskawicę na wskroś duszy odrętwiałej, że nagle powstał w sobie, wszystek żywego czucia i myśli pełny, spajając bezwiednie chwilę obecną z tamtą, przeżywaną przed kominkiem; ale to, co było później runęło gromem w głąb nieznaną, rozpadło się w struchlały pył zapomnienia, nie wiedział wprost, że istaiało. antwortete|nach|einem Moment|indem sie hob|von|langsam|den Kopf|und|schauend|ihm|direkt|in|die Augen|so|durchdringendem|durchdringendem|und|mächtigen|Blick|dass|er zurückwich|sich|als ob|durch|einen Schlag|dieser|Blitz|riss|in|ihm|Dunkelheit|erhellend|die erweckende|Blitze|in|durch|die Seele|erstarrten|dass|plötzlich|er entstand|in|sich|ganz|lebendigen|Empfindung|und|Gedanken|voll|verbindend|unbewusst|den Moment|gegenwärtigen|mit|jener|erlebten|vor|dem Kamin|aber|das|was|war|später|stürzte|mit einem Donner|in|die Tiefe|unbekannte|zerfiel|sich|in|erstarrten|Staub|des Vergessens|nicht|wusste|direkt|dass|existierte – entgegnete sie nach einer Weile, hob langsam den Kopf und sah ihm direkt in die Augen mit einem so hohen, durchdringenden und mächtigen Blick, dass er sich wie unter einem Schlag zurückzog; dieser Blitz riss die Dunkelheit in ihm auf, erhellte die aufblitzende Blitze in der erstarrten Seele, dass er plötzlich in sich aufstand, ganz voller lebendiger Empfindungen und Gedanken, und unbewusst den gegenwärtigen Moment mit dem, was er vor dem Kamin erlebt hatte, verband; aber das, was später kam, stürzte wie ein Donner in unbekannte Tiefen, zerfiel zu erstarrtem Staub des Vergessens, er wusste nicht einmal, dass es existierte.

Poczuł się dziwnie spokojny i rzeźwy, i sobą władnący, przysłuchiwał się chwilę rozmowie głośnej, patrzył na Mahatmę, który powstawał właśnie i szedł do Joe, a zniżając głos mówił do Daisy: Er fühlte|sich|seltsam|ruhig|und|frisch|und|sich|beherrschend|hörte|sich|einen Moment|dem Gespräch|lauten|sah|auf|Mahatma|der|aufstand|gerade|und|ging|zu|Joe|und|senkend|die Stimme|sprach|zu|Daisy Er fühlte sich seltsam ruhig und frisch, und beherrschte sich selbst, hörte einen Moment der lauten Unterhaltung zu, sah auf Mahatma, der gerade aufstand und zu Joe ging, und senkte die Stimme, um zu Daisy zu sagen:

– Wie pani, pantera o mało się na mnie nie rzuciła. Wie|Frau|Panther|über|wenig||auf|mich|nicht|geworfen hat – Wissen Sie, die Pantherin hat sich fast auf mich gestürzt.

– Prawie nie do wiary, łagodna jak dziecko, chyba szukała mnie, stąd mogło się wydawać, że chce się rzucić. fast|nicht|zu|glauben|sanft|wie|Kind|wahrscheinlich|suchte|mich|daher|konnte|sich|erscheinen|dass|will|sich|werfen – Kaum zu glauben, so sanft wie ein Kind, sie hat wahrscheinlich nach mir gesucht, daher könnte es scheinen, dass sie sich stürzen wollte.

– Siadła na pani szalu i tak straszliwie patrzyła prężąc się do skoku, że gdyby nie rozkaz Guru, na pewno rzuciłaby się na mnie. Sie setzte sich|auf|Ihre|Schal|und|so|schrecklich|starrte|sich anspannend|sich|zum|Sprung|dass|wenn|nicht|Befehl|Guru|auf|sicher|würde werfen|sich|auf|mich – Sie setzte sich auf Ihren Schal und sah so furchtbar angriffslustig aus, dass sie mich sicher angegriffen hätte, wenn es nicht den Befehl des Gurus gegeben hätte.

– Przepraszam pana bardzo za chwilę przerażenia, bardzo. Entschuldigung|Sie|sehr|für|einen Moment|Angst|sehr – Ich entschuldige mich vielmals für einen Moment des Schreckens.

– Ależ nie należy mi się przepraszanie, ponieważ zupełnie się nie bałem. aber|nicht|gehört|mir|sich|Entschuldigung|weil|völlig|sich|nicht|hatte Angst – Aber ich habe keine Entschuldigung verdient, denn ich hatte überhaupt keine Angst.

– Choćby i najkrótsza chwila obawy przyjemna nie jest. auch wenn|und|kürzeste|Moment|Angst|angenehm|nicht|ist – Selbst der kürzeste Moment der Angst ist unangenehm.

– Niestety, nie miałem i takiej chwili. Leider|nicht|hatte|und|so einen|Moment – Leider hatte ich nicht einmal so einen Moment. Upośledzony jestem po prostu, że nie rozumiem nawet u innych uczucia strachu, bo go nigdy nie doświadczałem. behindert|ich bin|||dass|nicht|verstehe|sogar|bei|anderen|Gefühle|Angst|weil|ihn|nie||erfahren habe Ich bin einfach behindert, weil ich nicht einmal bei anderen das Gefühl der Angst verstehe, da ich es nie erlebt habe.

– Nigdy? Nie – Nie? – pytała ożywiając się nieco. sie fragte|belebt|sich|ein wenig – fragte sie, etwas lebhafter.

– Naturalnie, mam na myśli strach przed jakimikolwiek niebezpieczeństwami materialnymi, takich nie doznaję nigdy. Natürlich|ich habe|auf|Gedanken|Angst|vor|irgendwelchen|Gefahren|materiellen|solchen|nicht|erlebe|niemals – Natürlich meine ich die Angst vor irgendwelchen materiellen Gefahren, solche erlebe ich nie.

– A inne? und|andere – Und andere? – usta jej drgnęły odsłaniając sznur zębów białości olśniewającej, pierś jej się podniosła w szybkim, tłumionym wzburzeniu. Lippen|ihr|zuckten|und enthüllten|Reihe|Zähne|Weißheit|blendenden|Brust|ihr|sich|hob|in|schnellem|unterdrückten|Erregung – Ihre Lippen zuckten und enthüllten eine Kette von strahlend weißen Zähnen, ihre Brust hob sich in schneller, gedämpfter Erregung.

– A innych nie znam, więc i nie wiem dotąd o ich istnieniu. Und|anderen|nicht|kenne|also|und|nicht|weiß|bisher|über|sie|Existenz – Andere kenne ich nicht, daher weiß ich bis jetzt nichts von ihrer Existenz.

– Muszą być... Istnieją na pewno... bywają takie, o jakich i sny nie dają wyobrażenia, najbardziej dręczące sny. Sie müssen|sein|Es gibt|auf|jeden Fall|sie sind|solche|über|die|und|Träume|nicht|geben|Vorstellungen|am meisten|quälende|Träume – Sie müssen da sein... Sie existieren mit Sicherheit... es gibt solche, von denen nicht einmal Träume eine Vorstellung geben, die quälendsten Träume.

– Przypuszczam, że w zamętach dusz, w chorych mózgach mogą brać początek przerażające i straszliwe zjawy. Ich vermute|dass|in|Verwirrungen||in|kranken|Gehirnen|können|nehmen|Ursprung|erschreckende|und|schreckliche|Erscheinungen – Ich vermute, dass in den Wirren der Seelen, in kranken Gehirnen, erschreckende und furchtbare Gespenster ihren Ursprung nehmen können.

– Nie tylko tam ich źródło, mogą bowiem trwać przyczajone i obok nas, w świecie żywym, tylko że istniejącym daleko poza promieniem naszego materialnego widzenia, w polu drugiego wzroku. Nicht|nur|dort|sie|Quelle|können|denn|bleiben|verborgen|und|neben|uns|in|Welt|lebendig|nur|dass|existierend|weit|außerhalb|Strahl|unseres|materiellen|Sehens|im|Bereich|zweiten|Sehens – Nicht nur dort ist ihre Quelle, sie können auch lauern und neben uns existieren, in der lebendigen Welt, nur dass sie weit außerhalb des Strahls unseres materiellen Sehens existieren, im Feld des zweiten Sehens.

Głos jej ścichł i zadrgał szeptem trwożnym, pochyliła głowę nad pismem, ale oczy błądziły zgaszone po pokoju. Stimme|ihr|verstummte|und|zitterte|mit einem Flüstern|ängstlichen|neigte|den Kopf|über|das Geschriebene|aber|die Augen|irrten|erloschen|durch|den Raum Ihre Stimme verstummte und zitterte in ängstlichem Flüstern, sie beugte den Kopf über das Geschriebene, aber ihre Augen irrten gedämpft im Raum umher.

Nie wrócili już do swobodnego tonu, próżno się starał o to, poruszał kwestie różne i przedmioty, usiłował nawet ironią wyrwać ją z tego milczącego osłupienia, odpowiadała niechętnie, a często niecierpliwie, nie spoglądając już na niego, nie widząc prawie, że dotknięty, obrażony niemal, powstał bez słowa. (nicht)|sie zurück|schon|zu|freien|Ton|vergeblich|(reflexives Pronomen)|versuchte|um|das|er sprach an|Fragen|verschiedene|und|Themen|er versuchte|sogar|mit Ironie|sie herauszuholen|sie|aus|diesem|schweigenden|Staunen|sie antwortete|widerwillig|und|oft|ungeduldig|(nicht)|schauend|(nicht mehr)|auf|ihn|(nicht)|sehend|fast|dass|berührt|beleidigt|fast|er stand auf|ohne|Worte Sie kehrten nicht mehr zu einem lockeren Ton zurück, vergeblich versuchte er es, er sprach verschiedene Themen an, versuchte sogar, sie mit Ironie aus dieser sprachlosen Verwirrung zu reißen, sie antwortete widerwillig und oft ungeduldig, ohne ihn noch anzusehen, fast nicht bemerkend, dass er betroffen, fast beleidigt, ohne ein Wort aufgestanden war.

Przeszedł się po pokoju, ale tak niezręcznie, iż omal nie stratował kotów, dość chłodno przeprosił mrs Tracy i podrażniony siadł do fisharmonii, błądząc palcami od niechcenia po klawiszach i rozmyślając o dziwnym zachowaniu się Daisy. Er ging|sich|durch|das Zimmer|aber|so|ungeschickt|dass|beinahe|nicht|überfuhr|die Katzen|ziemlich|kühl|entschuldigte|Frau|Tracy|und|gereizt|setzte sich|an|die Fischarmonie|irrend|mit den Fingern|von|Lustlosigkeit|über|die Tasten|und|nachdenkend|über|seltsamen|Verhalten|sich|Daisy Er ging durch den Raum, aber so ungeschickt, dass er beinahe die Katzen zertrampelte, entschuldigte sich ziemlich kühl bei Mrs. Tracy und setzte sich gereizt an die Harmonium, während er mit den Fingern lustlos über die Tasten wanderte und über das seltsame Verhalten von Daisy nachdachte.

W głębi, obok kominka, stał Mahatma z Joe w grupie kilku mężczyzn; rozmawiali głośno i żywo, ale Zenon posłyszał tylko ostatnie zdanie Hindusa: In|der Tiefe|neben|dem Kamin|stand|Mahatma|mit|Joe|in|der Gruppe|einigen|Männern|sie sprachen|laut|und|lebhaft|aber|Zenon|hörte|nur|letzte|Satz|des Hindus Im Hintergrund, neben dem Kamin, stand Mahatma mit Joe in einer Gruppe von mehreren Männern; sie sprachen laut und lebhaft, aber Zenon hörte nur den letzten Satz des Inders:

– Są tylko jedne prawa rządzące światem, prawa ducha nieśmiertelnego, reszta to pozór, oman lub zarozumiała, uczona głupota! Es gibt|nur|ein|Gesetze|die die regieren|die Welt|Gesetze|des Geistes|Unsterblichen|der Rest|ist|Schein|Täuschung|oder|eingebildete|gelehrte|Dummheit – Es gibt nur ein Gesetz, das die Welt regiert, das Gesetz des unsterblichen Geistes, alles andere ist Schein, Täuschung oder eingebildete, gelehrte Dummheit!

Nie słuchał już więcej, bo bezwiednie zadźwięczała mu pod palcami ta melodia, której nie mógł sobie przypomnieć wychodząc z seansu i próżno ją chciał wyrwać z siebie przez całe trzy dni. (nicht)|hörte|mehr|länger|weil|unwillkürlich|ertönte|ihm|unter|Fingern|diese|Melodie|die|(nicht)|konnte|sich|erinnern|beim Verlassen|aus|Vorführung|und|vergeblich|sie|wollte|herausreißen|aus|sich|für|ganze|drei|Tage Er hörte nicht mehr weiter, denn unwillkürlich erklang diese Melodie unter seinen Fingern, an die er sich beim Verlassen der Vorstellung nicht erinnern konnte und die er vergeblich drei Tage lang aus sich herausreißen wollte. Przyszła mu teraz sama, spłynęła w całości, była zdumiewająca w prostocie i w dziwnym, nigdy nie słyszanym rytmie, obca mu zupełnie w formie i w swej treści muzycznej. kam|ihm|jetzt|allein|floss|in|ihrer Gesamtheit|war|erstaunlich|in|Einfachheit|und|in|seltsamen|nie||gehörten|Rhythmus|fremd|ihm|völlig|in|Form|und|in|ihrer|Inhalt|musikalischen Sie kam jetzt allein zu ihm, floss ganz in ihn hinein, war erstaunlich in ihrer Einfachheit und in einem seltsamen, nie gehörten Rhythmus, ihm völlig fremd in Form und in ihrem musikalischen Inhalt.

Grał ją uważnie, uczył się jej na pamięć, powtarzał rozkoszując się jej groźną pięknością. Er spielte|sie|aufmerksam|lernte|sich|sie|auswendig|Gedächtnis|wiederholte|sich erfreuend|sich|sie|bedrohlichen|Schönheit Er spielte sie aufmerksam, lernte sie auswendig, wiederholte sie und genoss ihre bedrohliche Schönheit.

Zbudził się w nim artysta z taką siłą, że już nie słyszał otoczenia, porwany potęgą tej pieśni dzikiej, ognistej, a przesyconej tęsknicą; ale im głębiej wsłuchiwał się w te dźwięki, tym silniej wyrastały z nich przypomnienia jakieś blade i odległe słów gdzieś usłyszanych, jakiegoś głosu, który te słowa śpiewał, jakiegoś krajobrazu zarazem... Er weckte|sich|in|ihm|Künstler|mit|so einer|Kraft|dass|schon|nicht|hörte|Umgebung|mitgerissen|von der Kraft|dieses|Lied|wilden|feurigen|und|durchtränkt|Sehnsucht|aber|je mehr|tiefer|hörte|sich|in|diese|Klänge|desto|stärker|wuchsen|aus|ihnen|Erinnerungen|irgendwelche|blasse|und|entfernte|Worte|irgendwo|gehörten|irgendeiner|Stimme|der|diese|Worte|sang|irgendeiner|Landschaft|zugleich In ihm erwachte der Künstler mit solcher Kraft, dass er die Umgebung nicht mehr hörte, mitgerissen von der Macht dieses wilden, feurigen Liedes, das von Sehnsucht durchdrungen war; aber je tiefer er in diese Klänge lauschte, desto stärker wuchsen aus ihnen blasse und entfernte Erinnerungen an irgendwo gehörte Worte, an eine Stimme, die diese Worte sang, an eine Landschaft zugleich...

Miał to już pod czaszką, na ustach niemal, a nie mógł sobie przypomnieć. Er hatte|es|schon|unter|dem Schädel|auf|den Lippen|fast|aber|nicht|konnte|sich|erinnern Er hatte es schon im Kopf, fast auf den Lippen, aber er konnte sich nicht erinnern.

– Potężny hymn jakby zabuntowanych aniołów, skąd go pan zna? Mächtiger|Hymne|wie wenn|rebellischen|Engel|woher|ihn|Sie|kennen – Ein mächtiger Hymnus wie von rebellischen Engeln, woher kennen Sie ihn? – posłyszał za sobą cichy głos Daisy. hörte|hinter|sich|leise|Stimme|Daisy – Er hörte hinter sich die leise Stimme von Daisy.

– Sam dobrze nie wiem! Sam|gut|nicht|weiß – Ich weiß es selbst nicht genau! A pani jest znany? Die|Dame|ist|bekannt Und sind Sie bekannt?

– Tak, przypominam go sobie skądciś... Ja|erinnere|ihn|mir|irgendwoher – Ja, ich erinnere mich an ihn von irgendwoher...

– To mi pani pomoże, bo jakieś słowa błądzą mi w pamięci, jakiś śpiew, który gdzieś słyszałem, a nie mogę sobie przypomnieć... i to gdzieś niedawno chyba... zdaje mi się chwilami, że to było tam, na seansie u mr Joe, pamięta pani? Das|mir|Frau|helfen wird|denn|einige|Wörter|umherirren|mir|in|Gedächtnis|irgendein|Gesang|der|irgendwo|gehört habe|und|nicht|kann|mir|erinnern|und|das|irgendwo|vor kurzem|wahrscheinlich|scheint|mir|sich|manchmal|dass|das|war|dort|bei|Vorführung|bei|Herr|Joe|erinnern|Sie – Dann helfen Sie mir bitte, denn irgendwelche Worte geistern in meinem Gedächtnis herum, irgendein Gesang, den ich irgendwo gehört habe, aber ich kann mich nicht erinnern... und das war wahrscheinlich vor kurzem... manchmal scheint es mir, dass es dort war, bei der Vorstellung bei Mr. Joe, erinnern Sie sich? – zapytał podstępnie, o co wprost pytać nie śmiał przedtem. fragte|hinterhältig|worüber|was|direkt|fragen|nicht|wagte|vorher – fragte er heimtückisch, worüber er vorher nicht direkt zu fragen wagte.

– Nie bywam na seansach u mr Joe – głos jej zadźwięczał twardo. Nicht|bin|in|Vorführungen|bei|Herr|Joe|Stimme|ihr|klang|hart – Ich gehe nicht zu den Vorstellungen bei Mr. Joe – ihre Stimme klang hart.

– Jak to? Wie|das – Wie bitte? Ależ widziałem tam panią, wszyscyśmy widzieli... aber|ich habe gesehen|dort|die Dame|wir alle|gesehen haben Aber ich habe Sie dort gesehen, wir haben alle gesehen...

– Być może, ale nie byłam – gniewem rozbłysły jej oczy. Sein|vielleicht|aber|nicht|war|mit Wut|leuchteten|ihre|Augen – Vielleicht, aber ich war nicht da – ihre Augen leuchteten vor Wut.

– Ja także nie kłamię – szepnął porywczo i dumnie. Ich|auch|nicht|lüge|flüsterte|impulsiv|und|stolz – Ich lüge auch nicht – flüsterte er impulsiv und stolz.

– Wierzę... ale – spojrzała na Mahatmę i umilkła odchodząc. Ich glaube|aber|sie sah|auf|Mahatma|und|schwieg|während sie wegging – Ich glaube... aber – sie sah Mahatma an und verstummte, während sie sich abwandte.

Nie grał już, wstrząśnięty jej słowami. Nicht|spielte|mehr|erschüttert|ihren|Worten Er spielte nicht mehr, erschüttert von ihren Worten. Nie rozumiał powodu zaprzeczeń, widział ją tam przecież, widzieli wszyscy i wypiera się tego... Nicht|verstand|Grund|der Verneinungen|sah|sie|dort|schließlich|sahen|alle|und|leugnet|sich|dessen Er verstand den Grund der Leugnung nicht, schließlich hatte er sie dort gesehen, alle hatten sie gesehen und sie leugnete es...

Powiedział Joe, że czeka go w mieszkaniu, i wychodził skłoniwszy się dość sztywno przed Daisy; nie odkłoniła się, jakby go nie spostrzegając, siedziała ze ściągniętymi brwiami, szczelinie otulona w szal indyjski, chmurna jakaś, ponura i zagadkowa, odwrócił głowę od drzwi, łapiąc w przelocie jej oczy podnoszące się za nim, oczy pełne wilgotnych lśnień, zadumy i jakiejś targającej, niemej i pokornej prośby... Er sagte|Joe|dass|auf ihn wartet|ihn|in|der Wohnung|und|er ging hinaus|sich verneigend|sich|ziemlich|steif|vor|Daisy|nicht|verneigte|sich|als ob|ihn|nicht|bemerkend|sie saß|mit|zusammengezogenen|Augenbrauen|in der Spalte|eingehüllt|in|Schal|indischen|düster|irgendwie|trübe|und|geheimnisvoll|er wandte|den Kopf|von|der Tür|er fängte|in|dem Vorbeigehen|ihre|Augen|sich hebend|sich|hinter|ihm|Augen|voller|feuchten|Glanz|Nachdenklichkeit|und|irgendeiner|quälenden|stummen|und|demütigen|Bitte Joe sagte, dass er in der Wohnung auf ihn wartete, und er ging, sich ziemlich steif vor Daisy zu verbeugen; sie verbeugte sich nicht, als ob sie ihn nicht bemerkte, sie saß mit zusammengezogenen Augenbrauen, in einen indischen Schal gehüllt, irgendwie düster, trübsinnig und geheimnisvoll, er wandte den Kopf von der Tür ab und erhaschte im Vorbeigehen ihren Blick, der sich hinter ihm erhob, Augen voller feuchter Glanzlichter, Nachdenklichkeit und einer quälenden, stummen und demütigen Bitte...

SENT_CWT:AFkKFwvL=10.31 PAR_TRANS:gpt-4o-mini=13.22 de:AFkKFwvL openai.2025-02-07 ai_request(all=440 err=0.00%) translation(all=352 err=0.00%) cwt(all=6350 err=1.89%)